Rozdział 24

367 38 1
                                        

LIAM
Wszedłem do mieszkania Zoe z durnowatym uśmiechem na twarzy. Wciąż wszędzie czułem Mię. Jej smak na ustach, jej ciało owinięte wokół mojego i jej zapach, którym sam teraz pachniałem. Chociaż Mia ma jaką nutę, charakterystyczną tylko dla niej.  Zoe siedziała w kuchni i piła kawę. Podszedłem do niej, pocałowałem ją w policzek na przywitanie.

- Witaj siostrzyczko.- przywitałem się z nią czym zasłużyłem sobie na piorunujące spojrzenie z jej strony.

- Gdzieś ty wczoraj zniknął?!- spytała z pretensjami. Wyszczerzyłem się jeszcze bardziej, bo przez oczami stanęły mi wydarzenia sprzed paru godzin.

- Słuchasz mnie w ogóle? - zapytała wściekła.

- Co? Nie, nie słucham cię. - przyznałem po chwili z głupkowatym uśmiechem.

- Ładnie pachniesz. - stwierdziła - Byłeś z jakąś laską?- zapytała z oburzeniem i szokiem w oczach. Nie musiałem nawet przytakiwać, siostra wiedziała, że tak. - Oszalałeś? Jesteś takim dupkiem! Twoja dziewczyna...

- Mercedes nie jest, nie będzie i nigdy nie była moją dziewczyną!- przerwałem siostrze, bo już wkurzała mnie tym tematem.

- Skończ. To że ty się z nią dogadujesz to twoja sprawa. Ja miałem z nią układ, nie związek. Więc przestań ją nazywać i traktować jak moją dziewczynę - warknąłem na granicy cierpliwości.

Zoe popatrzyła na mnie z pogardą.

- Jesteś dupkiem.- powtórzyła. Nie zareagowałem. Niech myśli co chce.
Poszedłem do swojej sypialni, żeby się przebrać. Miałem co najmniej kilka godzin zanim znów będę mógł spotkać się z Mią. Jednak nie chciałem marnować czasu na bycie nieproduktywnym. Wybrałem numer Josha Jr. Sallivana, sędziego którego pamiętam ze studiów. Był jednym z wykładowców i wielokrotnie nasze drogi się przecinały.

- Halo? Sallivan?

- Stone? Coś się stało? Normalnie raczej do mnie nie dzwonisz.-  oczywiście, że nie dzwonię. Jednak tym razem potrzebowałem pomocy.

- Tak. Słuchaj moja... - zawahałem się jak nazwać Mie "dziewczyna", "przyjaciółka"?- bardzo dobra znajoma jest właścicielką jednego z klubów w Los Angeles. Pewna kobieta próbuje wyłudzić u niej duże odszkodowanie. Mógłbyś mi w tym pomóc?- zapytałem, a później dokładnie opisałem mu sprawę. Po półgodzinie rozłączyłem się, przeszczęśliwy, że w końcu Mia zamknie te sprawę.
Wszystkie potrzebne pliki i dokumenty Sallivan wysłał mi na maila. Usłyszałem ciche pukanie do sypialni. Zawahałem się. Zoe puka inaczej po czym od razu wchodzi. Miałem złe przeczucia. Otworzyłem drzwi, stała w nich Mercedes.

- Co ty tu kurwa robisz?- warknąłem, bo nie życzyłem sobie jej obecności w mojej prywatnej strefie.

- Zoe mnie wpuściła. - odpowiedziała niewinnie i zaczęła przejeżdżać palcami po moim torsie. Odepnąłem jej rękę. W normalnych warunkach nie miałbym nic przeciwko, jednak w obecnej sytuacji czułem się źle, że dotyka mnie inna kobieta. Mimo, że tak naprawdę z Mia jeszcze nic nie ustaliliśmy czułem, że tylko jej wolno mnie dotykać.

- Przestań, przecież możemy się trochę zabawić. - stwierdziła i znów próbowała mnie dotknąć. Chwyciłem ją mocno za nadgarstek i odsunąłem od siebie.

- Nie. Koniec!- pokazałem najpierw na mnie, a potem na nią - Koniec z tym - powiedziałem rozkazującym tonem. Blondynka popatrzyła na mnie pytająco. Jakby nie rozumiała o czym do niej mówię.- Koniec z tym naszym układem. - widziałem jak jej oczy się powiększają w szoku.

- Jak to koniec?!- zapytała niedowierzając.

- Po prostu koniec. Muszę się skupić na sprawach dla mnie ważnych, a ty mi w tym przeszkadzasz

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz