Rozdział 35

331 29 0
                                        

Mia
Staliśmy w moim gabinecie. Po wyznaniu Liama uśmiech sam cisnął mi się na usta. Nie mogłam nic na to poradzić.

- Nie boisz się takich deklaracji? - zapytał żartobliwym tonem.

- Nie - odparłam pewnie.

- Groźby morderstwa brzmią groźnie, nie sądzisz?- Liam patrzył na mnie mrocznym spojrzeniem, które miało na celu mnie wystraszyć. Nie udało mu się. Zaczęłam jeździć palcem po jego odsłoniętym kawałku klatki piersiowej. Nie spuszczając wzroku z jego oczu.

- Te groźby są puste - odparłam kokieteryjnie - Ponieważ nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie dotykał. - Liam uśmiechnął się chytrze, tak jakby przyłapał mnie na kłamstwie - Co? - zapytałam widząc wyraz jego twarzy.
Liam pochylił się do mnie i zaczął składać delikatne pocałunki pod moim uchem, na szyi, rzuchwie i kącikach ust. Przez te pieszczoty, aż zapomniałam o czym rozmawialiśmy. Mój mózg się zagotował, a nawet już wygotował. Usłyszałam cichy chichot Liama przy mojej szyi.

- Nie pozwolisz żeby KTOKOLWIEK cię dotykał, tak? - Zapytał uwodzicielskim szeptem.

- Hymm? - wyłączyłam się . Liam zaczął się śmiać, ale nie przerwanie mnie całował. Odchyliłam głowę, żeby dać mu lepszy dostęp do mojej szyi, Liam odrazu zrozumiał o co mi chodzi. Bez namysłu zaczął całować mnie namiętnie w miejsce gdzie bił mój puls.

- To co z tym dotykaniem? - zapytał między pocałunkami.

- O ile będziesz mnie tak całować możesz mnie dotykać jak chcesz i kiedy chcesz. - powiedziałam bez zastanowienia.

- Podoba mi się ta odpowiedź - zamruczał przy mojej szyi. Po chwili Liam odsunął się ode mnie, spojrzał na moją twarz z błyskiem w oczach. Przygryzł wargę, a potem przejechał po niej kciukiem. Był cholernie zadowolony.

- Ładna malinka - powiedział dumnie. Zrobiłam na niego wielkie oczy, złapałam się za miejsce na szyi i biegiem ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Na mojej szyi znajdował się niewielki różowy ślad. Liam zrobiła mi malinkę!

- Stone! Co to do cholery ma być?! - krzyknęłam z łazienki przyglądając się siniakowi. Liam stał oparty o framugę drzwi od łazienki i uśmiechał się dumnie. Na jego twarzy nie było ani cienia skruchy.

- W tygodniu mam dwa spotkania z menadżerami topowych artystów! Jak mam iść na nie z tym?!- wskazałam na moją szyję. Liam zaczął się śmiać jeszcze mocniej. - To nie jest zabawne! - byłam wściekła - To jedno z najważniejszych spotkań w tym roku! Liam to nie zabawne! - na te słowa zaczął się śmiać tak że łzy spływały mu po policzku.

- Uspokój się to tylko malinka, zakryjesz ją tym no...tym czym inne dziewczyny zakrywają malinki. - posłałam mu wściekłe spojrzenie -  Albo założysz golf.

- Golf? - zapytałam niedowierzając - golf!? - Liam zrobił minę niewiniątka i przytaknął ruchem głowy - Jesteśmy w pierdolonej Kalifornii! Jaki kurwa golf!? - Liam podszedł do mnie wydymajac usta w smutną podkówkę.

- Przepraszam, nie mogłem się pohamiwac. Pragnąłem cię naznaczyć.

- Nie mogłeś tego zrobić po weekendzie? - zapytałam już spokojniej, ale wciąż z wyrzutem.

- Zapamiętam te uwagę - odpowiedział uśmiechając się uroczo.  Pokiwałam głową i przytuliłam się do niego. Liam też mnie objął, a po chwili poczułam czuły pocałunek na czubku mojej głowy. Rozpuściłam włosy i przerzuciłam je na bok, po stronie gdzie znajdowała się malinka. Liam obrzucił mnie pożądliwym spojrzeniem, od jego intensywności poczułam jak mięśnie mojej macicy się zaciskają. Chwyciłam go za rękę i zaczęłam wyprowadzać z łazienki.

- Napijemy się czegoś, posiedzimy chwilę i spadamy do domu, ok? - zaproponowałam.

- A możemy ominąć część z siedzeniem i piciem? - zapytał z jękiem bólu w głosie lustrując całą moją sylwetkę.

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz