Do akademika dotarliśmy w niedzielę wieczorem. Po drodze jak zwykle śmialiśmy się i opowiadaliśmy sobie jakieś głupoty, więc mogłam spokojnie stwierdzić, że odzyskałam mojego Victora. Miał do mnie jakiś dziwny dystans, którego wcześniej nie było, ale postanowiłam to olać, bo cieszyłam się, że znów rozmawiamy. Obiecałam sobie, że wrócę z nim do tego i wszystko się jakoś wyjaśni, ale póki co, korzystałam z oczyszczonej atmosfery między nami.
Gdy weszłam do swojego pokoju, Cory niestety nie było. Liczyłam, że i z nią uda mi się pogodzić albo chociaż wyjaśnić o co tak się śmiertelnie obraziła. Ja już zdążyłam zapomnieć o wszystkim przez weekend. Kiedy zasypiałam, wciąż nie wróciła, jednak rano była w swoim łóżku. Musiałam mieć głęboki sen, bo nie słyszałam jej powrotu.
– Hej, nie słyszałam, kiedy wróciłaś – zaczęłam pierwsza, widząc, że już nie śpi.
– Było późno, spałaś jak niedźwiedź – usłyszałam znajomy głos, a nie ten pretensjonalny sprzed paru dni. Chyba już nie była na mnie obrażona.
– Chrapałam?
– Okropnie! Jak bardzo stary niedźwiedź – Cora zarechotała, niczym Victor kilka dni wcześniej, po czym nagle wskoczyła na moje łóżko. – Przepraszam za moje fochy, Ellie.
– Spoko, już zapomniałam. Tylko cholernie mi cię brakowało!
– Mnie ciebie też.
– Ale jakbyś powiedziała mi chociaż o co chodzi, to przynajmniej na przyszłość będę wiedzieć, czego nie mówić bądź nie robić. – Spróbowałam jednak wyjaśnić ten temat do końca.
– Naprawdę nie wiesz?
– Nie mam zielonego pojęcia, a najgorsze było to, że ty i Vic obraziliście się na mnie w tym samym czasie.
– No właśnie...
– Co? Chodzi o niego? Cora ja nic nie rozumiem.
– Bo jesteś ślepa Ellie. Kochana, ale zupełnie ślepa i nie widzisz, jak działasz na tych głupich facetów. A ja byłam po prostu zazdrosna, bo dawno nikt mi się tak nie spodobał jak twój przyjaciel. Pierwsza raz czuję się przy kimś totalnie onieśmielona. Rozumiesz? Ja i nieśmiałość... – Cora paplała jak najęta, a mnie jakby na chwilę wycięło. Mój mózg próbował przeprocesować to, co właśnie powiedziała i najwyraźniej miał z tym problem.
– Poczekaj, o czym ty do diabła mówisz? – przerwałam jej.
– Oj Ellie! Mój brat nie może oderwać od ciebie wzroku, a Victor za tobą szaleje. Naprawdę tego nie widzisz?? Na jakim ty świecie żyjesz? – Cora zaczęła z dezaprobatą kręcić głową.
– Cora, czy ty oszalałaś? Przecież dobrze wiesz, że Victor jest stuprocentowym gejem. Jakim cudem miałby coś do mnie mieć?? Poza tym jest dla mnie jak brat, do cholery – oponowałam z desperacją w głosie, jednocześnie pomijając temat jej bosko całującego brata.
– Ellie, spójrz na mnie i czytaj z ruchu warg. Victor nie jest gejem. To ściema, nie wiem, w jakim celu, ale zapewniam cię, że to czysta ściema. Uwierz mi, wiem co mówię. Akurat kto jak kto, ale ja znam się na facetach. Z matmy jestem kiepska, ale mężczyzn rozpracowuję w sekundę.
– Mylisz się... to jakieś szaleństwo... – odparłam niepewnie, chociaż w tym samym momencie w mojej głowie zaczęły się łączyć kropki i to, co wcześniej wydawało się absurdem, nagle zaczęło przybierać realny obraz...
Czy to możliwe, że przez tyle lat mnie okłamywał... Ale w jakim celu by to robił? To niedorzeczne. Jednak te jego wszystkie dziwne zachowania i sceny zazdrości, jakie mi ostatnio odstawiał, zaczęły nabierać sensu. Moja głowa zaczęła dosłownie parować, bo ilość myśli jaka w tym momencie przez nią przelatywała, przekroczyła dozwolony limit. W zakamarkach pamięci silnie szukałam momentu, w którym Vic przyznał mi się, że woli chłopców, jednak zamiast tego przypomniało mi się co innego, o czym musiałam kompletnie przez ostatnie lata zapomnieć.
CZYTASZ
Vanilla Kiss
RomanceZmodyfikowana wersja Miss Pstryczek, którą usunęłam. Należy czytać od początku ;-)