#69

105 9 49
                                    

Pov: Bedoes 2115 (pełna ksywka)

-No to teraz się zabawimy. - Zabrałem samochód Lanka żeby rozwalić go na najbliższym drzewie.

Jak zamierzałem tak zrobiłem. Wróciłem do Solara, który stał i darł się na chłopaka. Przyszedłem i walnąłem go w ramię.

-I co kurwa? Japa opadła?

-Weź nie strasz nie strasz, bo się zesrasz. - Zaczął się ze mną nabijać.

O nie nie tak nie będzie nikt nie będzie nabijać się z wielkiego Bedoesa.

-Co chuju do mnie mówisz!? - Wydarłem się przyciskając głowę Lanka do tej samej kałuży co przed chwilą.

-Ebe ebe wielki bedoes chuja mi zrobisz. - Zaśmiał się pod nosem.

Solar nie komentował już całej sytuacji, bo nie chciał się z to mieszać. Wszystko zostawił w moich rękach. Podniosłem Kamila i zaśmiałem mu się prosto w twarz.

-Opowiedzieć ci żart?

-No dawaj pewnie będzie tak chujowy jak ty w łóżku. - Patrzył w moje oczy z pełną powagą.

Prędzej próbował chyba złapać koncentrację na tym co mówię, bo był aż tak zjarany.

-Wiesz dlaczego Kamil nie ma jedynek? - Lanek nie zdążył mi odpowiedzieć, nie ogarnął nawet kiedy moja pięść uderzyła w jego szczękę.

Chłopak zatoczył się i wyrżnął do tyłu waląc głową o kałużę.

-Bo ma wyjebane.

-Boże dzieci.. - W końcu Solar raczył się odezwać.

Pomógł wstać Lankowi, poszliśmy do samochodu Karola. W głowie miałem kolejny pomysł jak pobawić się z Kamilem.

Pov: Kaptur

Obudziliśmy się w sumie wcześnie, Białas zarządził wspólne śniadanie. Ostatnie przed wyjazdem z tego przeklętego ośrodka. Już od razu gdy to usłyszałem wiedziałem, że i tak nic nie zjem. Nawet jak ktoś będzie mnie namawiać. Wiktora nie było w domku, w sumie byłem tu sam więc skorzystałem z okazji i poszedłem do łazienki. Wiedziałem, że znajdę tu żyletkę, jednak gdy zacząłem ją trzymać w ręce wiedziałem, że zawiodę Janka.
Odłożyłem ją trzęsącą ręką i postanowiłem tym razem się ogarnąć. Chciałem pokazać mu, że próbuje z tym walczyć, chciałem żeby był ze mnie dumny.

-O nie śpisz. - Do środka wszedł zadowolony Wiktor.

Uśmiechnął się do mnie i w sumie od razu ruszyliśmy razem do stołówki. Usiedliśmy jak najdalej od reszty, dołączył do nas Janek co bardzo mnie ucieszyło oraz bracia Kacperczyk z Michałem Aniołem. Kinny poszedł nałożyć jedzenie, wrócił z dwoma talerzami, a jeden podsunął mi.

-Jedz.

-Nie zjem tego, nie jestem głodny. - Byłem głodny i to w chuj jednak moja głowa podpowiadała co innego.

Nie mogłem tego zjeść, nie tego dnia, nie po tym wszystkim. Cały czas miałem obrazy dzisiejszej nocy i nie mogłem nawet patrzeć na to jedzenie.

-Kurwa Kaptur masz to zjeść do chuja!! - Wydarł się czym zdziwił nie tylko mnie.

Od razu poczułem łzy w oczach i wgapiłem się w talerz żeby tylko nie patrzeć na nikogo.

Pov: Bedoes 2115 (pełna ksywka)

Kazałem usiąść Lankowi w łazience i patrzeć. Chłopak patrzył jak cały jego towar spływa rurami. Spuściłem wodę i nic już nie było z nami.
Zero jego zapasów.
Lanek zaczął płakać co bardzo mnie zdziwiło, ale nie miałem czasu żeby teraz się nim martwić. Wolałem iść na śniadanie z resztą, a nie siedzieć z tym cwelem.
Solara nie było już z nami więc musiałem coś z nim zrobić. Wziąłem sznur, Lanka na plecy i wyszedłem z domku.
Powiesiłem go za nogi na gałęzi kasztanowca. Było to bardzo dobre rozwiązanie żeby nie uciekł, więc teraz będzie tak wisieć.

Rozmazana kreska ~ Kinny Zimmer x KapturOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz