Rozdział 39

314 31 0
                                        

Mia
Czułam, że czas ucieka mi przez palce. Od naszego wypadu do Venice minęły dwa dni.
Dwa dni!
Niestety mimo, że bardzo chciałam, to nie mogłam spędzać całych dni z Liamem. Miałam swoje obowiązki związane z klubem i organizacją najbliższych dwóch koncertów. Liam cały czas mnie wspierał i wykazywał się cierpliwością, kiedy mu oznajmiłam po powrocie z plaży, że przez najbliższe dwa dni praktycznie nie będę mieć dla niego czasu. Rozumiał to, ale nie było mi z tego powodu lżej. Próbowaliśmy znaleźć w ciągu tych dni chwilę dla siebie, żeby chociażby wyskoczyć na obiad, Liam nazwał to mini randkami. Właśnie na jednej z tych mini randek, spytał czy pójdę z nim na bankiet prawników czy coś w tym rodzaju. Zgodziłam się, bo chciałam spędzić z nim czas jednak informacja, że ten bankiet jest już w tę niedzielę mnie zabił. Właśnie chodziłam z Amber po galerii handlowej w poszukiwaniu czegoś co się nada na taką okazję.

- Wybierz poprostu sukienkę wieczorową - powiedziała Amber jedząc kolejnego hotdoga.

- Chcę dobrze wyglądać...- powiedziałam bez entuzjazmu.

- Nigdy nie zwracałaś uwagi na wygląd - zaśmiała się przyjaciółka - czy chcesz zrobić wrażenie na Liamie? - spytała sugestywnie ruszając brwiami.

- Nie. Chce odciągnąć uwagę od small talku. - powiedziałam chcą zmienić bieg rozmowy - wyobrażasz sobie mnie laskę z wyrokiem o podejrzanej przeszłości na eleganckim bankiecie dla prawników? - mocno zaakcentowałam słowo "prawnicy".

- Przestań, przecież nikt cię nie będzie pytać o twoją przeszłość- powiedziała Amber, a ja posłałam jej spojrzenie pod tytułem "naprawdę w to wierzysz?"
W końcu znalazłam długą sukienkę w kolorze butelkowej zieleni na cienkich  ramiączkach i dekolcie w kształcie litery v. Chciałam odrazu zadzwonić do Liama i pochwalić się, że udało mi się znaleźć sukienkę, ale przypomniałam sobie, że dziś jest w sądzie i ogarnia sprawę o wyłudzenie odszkodowania w klubie. Oby już ostatnią.
Wróciłam do domu późnym popołudniem i odrazu napisała Limowi, że wróciłam. Odpisał, że przyjedzie najszybciej jak mu się uda. Zaczęłam przygotowywać kolację. Zdążyłam poskładać całą lasagne i włożyć ją do piekarnika, a Liama dalej nie było. Stwierdziłam, że wezmę gorącą kompiel. Leżałam i relaksowałam się leżąc zanużona niemal po samą głowę z zamkniętymi oczami. W powietrzu unosił się zapach borówek oraz olejków eterycznych.

- Znajdzie się dla mnie trochę miejsca? - zapytał Liam, który zmaterializował się w drzwiach łazienki. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Był ubrany w eleganckie spodnie od garnituru i białą koszulę z podwiniętymi rękawami, no i oczywiście nie była zapięta do końca, co dodawało mu charakteru. Oczy Liama świeciły tysiącami mini światełek, a uśmiech który był skierowany tylko do mnie mógłby stopić lodowce.

- To zależy - powiedziałam kokieteryjnie.

- Zrobię wszystko - odpowiedział pewnie Liam odpinając guziki koszuli i kierując się w stronę wanny.

- To strasznie dużo, nie uważasz? - spytałam ledwo oddychając, bo Liam właśnie ściągnął koszule. Chryste panie co za mięśnie. Aż by się chciało je polizać, a potem... Mięśnie Liama zaczęły drżeć, podniosłam spojrzenie  na jego twarz. Śmiał się. Ze mnie.

- Gapisz się - powiedział przez śmiech.

- Wolałabym dotykać, ale stoisz za daleko - powiedziałam jakby od niechcenia. W tej samej sekundzie jak to powiedziałam oczy Liama nabrały groźnego wyrazu, a uśmiech zrobił się drapieżny. W rekordowym czasie pozbył się reszty ubrań i wszedł do wanny.

- Możesz dotykać - powiedział z cwanym uśmiechem.

Wiec tak zrobiłam.
Pocałowałam go w brzuch i zaczęłam zjeżdżać pocałunkami niżej. W jednej sekundzie zmierzałam do miejsca, które tak desperacko pragnęło mojej uwagi, a w drugiej zostałam złapana pod udami i porwana do góry. Liam trzymał mnie na idealnej wysokości, jednak nie wszedł we mnie tylko usiadł razem ze mną spowrotem do wanny.

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz