Wybudzam się powoli, wyczuwając lekki powiew wiatru, smagający moje kruczoczarne futro, mieniącym się w blasku słońca, delikatnym srebrem. Wokoło piękną pieśń, wyśpiewują ptaki, siedzące na pobliskich koronach drzew. Wyczuwam różnorakie zapachy, przez niesiący je wiatr.
Rozpoznaje szczególnie jeden z nich, mianowicie kuszący zapach saren, wiodący mój głód na próbę. Niezbyt długo udaje mi się spokojnie leżeć, wiedząc, że w okolicy spaceruje niewinne zwierzę, zupełnie niczego nieświadome. Bezszelestnie podnoszę się z runa leśnego, skupiając się na swoim zmyśle węchu, oraz słuchu. Po chwili, udaje mi się mniej więcej zorientować, gdzie znajduje się mój dzisiejszy pokarm. W przygotowaniu do ataku, zwieszam puchaty ogon, kładę wyczulone na wszelkie dźwięki uszy, powoli podchodząc do sarny. Rozglądam się jeszcze po okolicy w zapewnieniu, iż moja
ofiara jest całkowicie sama.— Coś mi tu nie gra — myślę — Przecież nie jest spotykane, aby sarna samotnie spacerowała po lesie, zwłaszcza, że nie wyczuwam przy niej żadnych innych zwierząt. Czyżby odłączyła się od rodziny? — pytam samą siebie. Nie muszę długo czekać na odpowiedź, ponieważ moja wewnętrzna wilczyca odzywa się.
— Wydaje mi się, że mogła zgubić inne osobniki ze stada. Skup się na razie, na polowaniu, a nie rozmyślaniu, dlaczego łania sama wędruje — fuka na mnie, oburzona Severa — Nie jest to aktualne istotne, a wokół nie wyczuwam innych drapieżników, więc jest to idealna okazja.
— Dobrze, już dobrze, nie gorączkuj się tak, nie powinna przecież uciec, a nie powiesz, że nie, jest to całkiem interesujące — odpowiadam, wiedząc, iż wilczyca już nie odpowie.
Tak więc, podchodzę na tyle blisko, aby niczego nieświadoma samica, nie zorientowała się, że jej życie, za chwilę się skończy. Będąc w wystarczającej odległości, wskakuje na zwierzę, które w panice próbuje mnie zrzucić. Na próżno wierzga nogami, gorączkowo chcąc mnie zwalić. Podczas gdy sarna zajęta jest paniką o swoje życie, zatapiam kły w jej szyi. Ofiara, wyczuwając przeszywający ją ból w okolicy szyi, zaczyna jeszcze bardziej walczyć o swoje życie. Rzuca się we wszystkie strony w popłochu, próbując za wszelką cenę mnie zrzucić. Tymczasem jeszcze bardziej rozgrzebuje stworzoną przeze mnie ranę, dodając do tego wyłaniające się z łap pazury, rozgrzebując powstałe już rany. Po chwili takiej szamoniny, łania pada martwa ma trawę. Ściółka wokół nas, jest skąpana w posoce martwej już samicy. Nie mogąc doczekać się pysznego smaku surowego mięsa, rozgrzbuje śmiercionośną dla sarny ranę na szyi, delektując się smakiem mięsa.
— Jest nawet lepsza, niż sobie wyobrażałam — kieruje słowa do mojej wilczycy, kłapiąc pyskiem w zadowoleniu.
— Cóż, dawno nie jadłyśmy tak dobrego pokarmu — przyznaje mi rację Severa.
《~•~•~》
Wędruje kolejną godzinę po lesie, sądząc po zachodzącym już słońcu, nie do końca orientując się gdzie się znajduje. Postanawiam zmienić swoją postać na ludzką, będąc usatysfakcjonowana wypełniającym mnie poczuciem euforii, wynikającym ze spędzenia poprzednich godzin w ciele wilczycy. Towarzyszący mi dyskomfort, oraz trzask łamiących się kości przy przemianie, jest ze mną już od najmłodszych lat, dokładnie po mojej pierwszej zmianie ciała na wilcze. Nadal doskonale pamiętam radość jaką odczuwałam w tym pamiętnym dla mnie czasie. Niezwykle miło wspominam młodzieńcze lata. Niestety, te lata już dawno przemineły, a ja żyję już siódmą wiosnę w lesie, która stała się moją ostoją.
Gdyby liczyć moje ludzkie lata, mam już dwadzieścia cztery wiosny. Wbrew pozorom jest to mało, ponieważ wilkołaki mogą dożyć nawet dwustu lat. Muszę znaleźć sobie jakieś miejsce do spania, gdyż słońce zdążyło już zejść za nieboskłon, spowijając las w mroku. Po chwili, znajduje miejsce idealne, aby móc przespać nadchodzącą wielkimi krokami noc. Przystając przy drzewie, owiewa mnie zimny powiew wiatru, szepcząc nadchodzącę niebezpieczeństwo, ostrzegając słabsze osobniki.
Nie przejmując się ostrzeżeniem, przywołuje w myślach moją wilczyce, wyobrażając sobie jej wygląd. W trakcie przemiany, wyczuwam dyskomfort, oraz trzask łamanych kości, ustępując miejsca dłuższym. Zamiast paznokci, wyrastają niebezpieczne dla innych, pazury. Ciało pokrywa kruczoczarna sierść, z przebłyskami srebrnych miejsc. Twarz przkstałca się, a szczęka znacznie wydłuża. Wyczuwając znaczne podwyższenie temperatury ciała, podchodzę do drzewa które wybrałam i gonie za swoim ogonem, wydeptując miejsce do położenia.
Zanim przechodzę do snu, rozmyślam nad moim dotychczasowym życiem. Od siedmiu lat, krąże po lesie, w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. Jeśli miałabym ocenić, czy kiedykolwiek byłam prawdziwie szczęśliwa, zdarzyły się takie momenty. Aczkolwiek, dużo ów momentów nie było. Pierwsze na myśl, przychodzą mi chwilę, gdy spędzałam je wśród swoich rodaków. Wspólne siedzenie przy ognisku, biesiadowanie do białego rana, wspólne treningi wraz z Esterioo oraz Vantellą, zabawy z rodzicami jak i rodzeństwem. Niestety, te czasy dawno przeminęły, a ja nie mam najmniejszego poczucia stabilności w życiu, ani prawdziwego szczęścia.
Chciałabym dożyć momentu, w którym była bym szczęśliwie spełniona. Lecz, nawet w moich najskrytszych marzeniach, nie rozmyślam nad znalezieniem swojego mate, a tym bardziej stworzenia rodziny.
《~•~•~》
Witam kochani! Oto mamy pierwszy rozdział. Poznajemy naszą główną bohaterkę, aczkolwiek nadal nie znamy jej imienia. Dla spostrzegawczych, imię naszej wilczycy jest wspomniane parę razy, aczkolwiek niekoniecznie w rozdziale 🤫
Widzimy się w kolejnym,Ta co uwielbia fantasy 💕
[ ps. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zapraszam w sekcje komentarzy, gwiazdki mile widziane 🤭 ]
Oczywiście, z góry dziękuję za wszelkie poprawki w komentarzach, ponieważ jak pamiętacie, jestem zwykłym człowiekiem, który ma prawo popełniać błędy!Data publikacji: 11.10.2024r.
CZYTASZ
Setarah: Dylogia Wilczej Cantarii | W trakcie |
WerewolfOpowiadanie to, w teorii niczym się nie różniące od tym podobnych, lecz, czy na pewno? Odpowiedź na to pytanie, jest bliżej, niżeli myślisz. Rozejrzyj się, widzisz coś? Powieść ta, opowiada o wilkołaczce imieniem Setarah. Zadziorna, nie pozwala so...