Tacy jak ty..

159 50 228
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W Haverford rok szkolny zaczyna się dwudziestego piątego sierpnia. Byłam zadowolona, że wakacje tak krótko trwają, bo uwielbiam swoje liceum. Prowadziłam wspaniały tryb życia. Nie dość, że byłam przewodniczącą, to jeszcze za niedługo szykowałam się do zawodów w łyżwiarstwie, które było całym moim życiem. Trenowałam latami, wstawałam przed świtem, każdy upadek mnie wzmacniał.

Lodowisko naprawdę było moim azylem, miejscem, gdzie czułam się wolna. W którymś momencie rywalizacja stała się dla mnie naturalna, a zawody nieodłączną częścią mojego kalendarza. Marzyłam o igrzyskach, o tym, żeby moje nazwisko pojawiło się wśród najlepszych, ale wiedziałam, że to wszystko wymaga poświęceń.

Ciemnogranatowe zasłony sprawiały, że w moim pokoju panowała ciemność. W takiej atmosferze uwielbiałam planować, myśleć i marzyć. Moje myśli krążyły wokół nadchodzącego roku szkolnego. Cieszyłam się, że znowu zobaczę swoje przyjaciółki. Zakładałam się, że Trixie nawet nie wstała jeszcze z łóżka albo wyłączyła budzik po raz dziesiąty. Ta dziewczyna zdecydowanie preferowała nocny tryb życia. Trudno było jej się rozbudzić wcześnie rano, często zasypiała na pierwszych lekcjach, a energię odzyskiwała dopiero w południe i wtedy dopiero było jej pełno.

Ostatnie półtora miesiąca spędziłam w Nowym Jorku. Ojciec rozkazał, abym wyjechała na staż do najlepszej kancelarii prawniczej w kraju. Niestety, przez natłok obowiązków rzadko rozmawiałam ze swoimi przyjaciółkami, a kiedy się kontaktowałyśmy, Fifie, a właściwie Josephine Clark, zawsze wyrażała tęsknotę za swoim obiektem westchnień, którym był nasz młody dwudziestoczteroletni nauczyciel, Victor Hartmann. 

 Surowość mężczyzny budziła w uczniach strach. Mimo młodego wieku potrafił z łatwością przywrócić porządek w klasie i nie tolerował żadnych niedociągnięć. Razem z Trixie nazwałyśmy go czarnym panem.

Musiałam przyznać, że profesor, z ciemnymi włosami i intensywnym spojrzeniem, emanował pewnością siebie. Zazwyczaj nosił eleganckie koszule, które idealnie leżały na jego wyrzeźbionej sylwetce. Gdyby nie był nauczycielem, z pewnością mógłby zostać modelem.

Hartmann przyszedł w połowie roku szkolnego, wszystkie dziewczyny zapiszczały z wrażenia, a czarny pan od razu przedstawił swoje wysokie wymagania. Pod koniec czerwca przekonaliśmy się, że ten, kto się nie przykładał do nauki, nie miał miejsca w tej szkole. Niektórzy uczniowie nie zdawali albo za nieprzestrzeganie okrutnych zasad musieli zmienić placówkę. Był naprawdę surowy, ale Josephine widziała w nim same pozytywne rzeczy.

Zastanawiałam się, jak można być zakochanym w kimś, kto tak nieprzejednanie podchodził do edukacji. Byłam pewna, że nic z tego nie wyjdzie. Fifi była miła, skromna i za dużo marzyła. Poza tym często zanudzała opowieściami o gwiazdach i przeznaczeniu, ale przynajmniej z naszej trójki to ona była kujonem. Zawsze miała najlepsze oceny. Niestety, nauczyciel nawet nie pogratulował jej wyników, co powoli odbierało jej chęć do nauki. Naprawdę mi jej szkoda, ale nie byłam w stanie jej przegadać. Cóż, serce chyba nigdy nie słucha tego, co mówi rozum.

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz