Za oknem nagle zagrzmiało, a niebo nad Barceloną zaczęło pokrywać się ciemnymi, ciężkimi chmurami. Pedri, siedząc na kanapie z Gavim, spojrzał w stronę okna, zauważając, jak wiatr zaczął poruszać gałęziami drzew. W telewizji leciał film, ale Gavi wydawał się niespokojny, jakby coś dręczyło go od dłuższej chwili.
Kolejny grzmot przetoczył się przez niebo, tym razem głośniejszy i wyraźniejszy. Gavi wzdrygnął się na ten dźwięk, jego ręce mimowolnie zacisnęły się na krawędzi poduszki, a oczy szeroko otworzyły ze strachu.
Pedri spojrzał na niego z zaniepokojeniem, zauważając, że Gavi całkowicie skupił się na burzy. Młodszy chłopak z każdym kolejnym błyskiem i grzmotem stawał się coraz bardziej spięty, jego oddech przyspieszył, a oczy zaczęły błyszczeć od nadchodzących łez.
– Gavi, wszystko w porządku? – zapytał Pedri, przesuwając się bliżej.
Brunet nie odpowiedział od razu, tylko przygryzł dolną wargę, wpatrując się w okno, jakby spodziewał się, że coś strasznego może się zaraz wydarzyć. Kolejna błyskawica rozjaśniła pokój, a Gavi niemal odruchowo schował się za ramieniem Pedriego, wciągając głęboko powietrze.
– N-nie lubię burzy – wyszeptał po chwili, niemal bezgłośnie. – Zawsze się boję, kiedy jest tak głośno...
Pedri zmarszczył brwi, ale natychmiast przyciągnął go bliżej, otaczając ramieniem. Czuł, jak serce młodszego bije szybko, a jego ciało drży ze strachu. Mimo że Gavi zwykle starał się być odważny i twardy, w takich momentach stawał się znacznie bardziej wrażliwy. Pedri wiedział, że musi być teraz przy nim, żeby pomóc mu przez to przejść.
– Hej, spokojnie – zaczął łagodnie, głaszcząc Gaviego po ramieniu. – To tylko burza. Jesteśmy tutaj, w domu, nic ci się nie stanie.
Gavi nie odpowiedział, tylko mocniej wtulił się w Pedriego, jakby próbując znaleźć schronienie w jego ramionach. Każdy kolejny grzmot wydawał się przerażać go jeszcze bardziej, jego ciało coraz bardziej sztywniało.
– Pedri, nie chcę tego słuchać – szepnął z trudem, jakby nie mógł złapać oddechu. – Boję się...
Pedri przyciągnął go jeszcze bliżej, pozwalając, by Gavi położył głowę na jego klatce piersiowej. Serce Pedriego biło spokojnie, w przeciwieństwie do szybko bijącego serca Gaviego, i to właśnie ten rytmiczny dźwięk powoli zaczął uspokajać młodszego chłopaka.
– Jestem tutaj – powiedział cicho Pedri, głaszcząc go delikatnie po głowie. – Nic ci nie grozi, Gavi. Po prostu zamknij oczy i oddychaj. Skup się na mnie, a nie na tym, co dzieje się za oknem.
Gavi powoli wciągnął powietrze, próbując zrobić to, co Pedri mu sugerował. Jego ciało nadal drżało, ale po chwili zaczął się lekko uspokajać, choć nie odsuwał się ani na moment od Pedriego. W jego ramionach czuł się bezpieczny, a bliskość starszego chłopaka pozwalała mu choć na chwilę zapomnieć o strachu.
– Zawsze tak mam... – przyznał cicho Gavi, jego głos był ledwo słyszalny. – Jak byłem mały, zawsze uciekałem do mamy, kiedy była burza. Teraz jestem już duży, ale... – urwał, jakby wstydził się dokończyć.
Pedri uśmiechnął się delikatnie i przytulił Gaviego jeszcze mocniej.
– To nic złego, że się boisz – powiedział. – Każdy czegoś się boi, a burze potrafią być naprawdę przerażające. Nie musisz być cały czas odważny, zwłaszcza teraz.
Gavi przez chwilę milczał, wtulony w Pedriego, jakby z całych sił próbował znaleźć w sobie spokój. Ale jego dłonie nadal kurczowo ściskały koszulkę Pedriego, jakby bał się, że burza może w każdej chwili go zabrać.

CZYTASZ
{ Undone } ~ Gavi x Pedri ~
FanficW świecie futbolu, gdzie pasja spotyka się z marzeniami, Gavi, młody i entuzjastyczny kibic FC Barcelony, żyje w cieniu swojego ulubionego zawodnika - Pedriego. Każdy mecz to dla niego nie tylko sportowe wydarzenie, ale także emocjonalna podróż, peł...