11

910 68 6
                                    


Trzy miesiące później...

Dziś miał odbyć się ślub. Przez ten cały czas moje relacje z Jaiem były dobre, a nawet powiedziałabym że lepsze. Byliśmy szczęśliwi, nawet dzisiaj, gdy nasi rodzice mieli się pobrać, a my mieliśmy zostać rodzeństwem przyrodnim.

W ten szczególny dzień ubrałam różową sukienkę przed kolana z tiulowanym dołem, białe koturny i złotą biżuterię. Włosy lekko zakręciłam i upięłam do góry, potem delikatny makijaż i gdy byłam gotowa zeszłam do reszty.

Tata był ubrany w garnitur, a Gina w kremową sukienkę ze zwężonym dołem, szpilki takiego samego koloru, a włosy miała zaplecione w koszyczek. Wyglądała bardzo ładnie, a co do jej synów, to każdy miał na sobie garnitur i miał szczęśliwą, ale poważną minę, wyglądali jak jacyś tajni agenci. Około 12:00 pojechaliśmy do kościoła, ceremonia była skromna a gości mało, co mi bardzo odpowiadało, ponieważ po ślubie nie będzie dużego wesela, tylko dosyć duży obiad u Brooksów i tyle.

Siedzieliśmy już przy stole, ja między Jaiem a Beau. Obiad był pyszny jednak, atmosfera była trochę, jak dla mnie nie za fajna. Dorośli rozmawiali, śmiali się a my, jak osły siedzieliśmy i na wszystko się tylko głupio patrzyliśmy.
Nagle Luke wstał i uderzył łyżeczką o kieliszek, aby coś ogłosić. Wszyscy zamilkli i czekali, aż chłopak się odezwie.

-Chciałbym wznieść toast za moich wspaniałych rodziców, nowego tatę i nową siostrę.-wtedy posłał mi swój ogromny uśmiech, który od razu odwzajemniłam.-Mam nadzieję, że zawsze będziemy szczęśliwi, na zdrowie!-powiedział i wszyscy stukając się kieliszkami upili trochę bąbelkowego napoju.

Gdy większość gości wyszła, pomogłam Ginie posprzątać po przyjęciu. Potem mieliśmy spać w domu Brooksów, Jai poszedł do Luka, zwalniając mi swój pokój, abym mogła tam spać. Bez pytania wyciągnęłam sobie z szafki chłopaka jakiś t-shirt i spodenki do spania. Przebrałam się w nie po szybkim prysznicu i położyłam się do łóżka Jaia.
Długo nie mogłam zasnąć, bo po głowie chodziła mi tylko jedna myśl, że jeżeli mój plan się wyda rodzice nas po prostu zabiją. Ale jak mają się dowiedzieć, nie robimy przecież nic co mogłoby dać im do myślenia. Około 1:00 w nocy zabłądziłam w krainie Morfeusza.

Rano obudził mnie Jai, poprzez lekki pocałunek w policzek.

-Hej misiu.-uśmiechnął się lekko.

-Hej.-odwzajemniłam uśmiech.

-Mama kazała obudzić cię na śniadanie.

-Ok już wstaje.-powiedziałam i wstałam, Jai popatrzył na mnie i zadziornie się uśmiechnął.

-Co?-zapytałam zdziwiona.

-Pasuje ci ta koszulka.-zaśmiał się, wtedy zorientowałam się, że przecież wczoraj bez pytania ubrałam ją jako piżamkę.

-Wzięłam sobie wczoraj, bo nie miałam w czym spać, nie gniewasz się prawda?-zapytałam.

-Jakbym się mógł gniewać na ciebie?-uśmiechnął się, a potem podszedł i mnie pocałował. Na moje policzki wkradł się rumieniec, żeby Jai go nie zauważył ruszyłam na śniadanie, a za mną brunet.

Przywitałam się z innymi, którzy siedzieli już przy stole, usiadłam koło Beau.

-Jak się spało?-zapytał zielonooki chłopak z pełną buzią.

-Dobrze.-skrzywiłam, się gdy kawałek kanapki wypadł mu z buzi. Chłopak posłał mi tylko przepraszający uśmiech i dalej pochłaniał kanapki przygotowane przez Ginę.
Po śniadaniu rodzice ogłosili nam, że pojutrze wyjeżdżają na dwa tygodnie na Florydę. Byłam zadowolona z tej informacji tak samo jak moi bracia.

Po południu pojechaliśmy z Jaiem na motorach na nasze ulubione wzgórze, gdzie zrobiliśmy sobie piknik.

-Jai.-zaczęłam niepewnie.

-Hmmm?-mruknął z pełną buzią.

-Wiesz że cię kocham, ale teraz po tym ślubie bardzo dziwnie i źle się czuję z tym, że ukrywamy nasz związek przed rodzicami.-wytłumaczyłam poważnie.

-No, ale sama to wymyśliłaś, widzisz jakbyśmy powiedzieli wtedy prawdę to napewno teraz byś się tak nie czuła.

-Zwalasz winę na mnie?!-zapytałam zdenerwowana.

-W pewnym sensie, bo teraz wyjawienie im prawdy to samobójstwo!-krzyknął.

-Wiesz co?! Nic im nie powiemy, bo my jesteśmy teraz rodzeństwem i tylko rodzeństwem! Z nami koniec!-wrzasnęłam i wkurzona wsiadłam na motor i odjechałam.

Łzy samoistnie spływały po moich policzkach, nie byłam na to wszystko gotowa, za sprawą jednej małej sprzeczki wszystko się rozwiązało, ale i posypało. Teraz nie będziemy musieli nic ukrywać, ale to oznacza, że nasza miłość nie ma przyszłości, że to już ostateczny koniec.

Weszłam do swojego domu jak burza, nikogo nie było, bo tata po śniadaniu pojechał do pracy. Pobiegłam do swojego pokoju, wyjęłam z szafy dużą torbę i spakowałam do niej ubrania, bieliznę, kosmetyki, pieniądze i jedzenie. Dobrze że jestem już pełnoletnia, bez problemu będę mogła przekroczyć granicę. Gdy miałam w torbie już wszystko co potrzebowałam wyjęłam kartkę i napisałam do wszystkich list.

Kochana rodzino!

Wyjechałam i już nigdy tutaj nie wrócę, nie chcę abyście się martwili bo to moja decyzja. Wszystko przez miłość, która nie miała przyszłości. Ja i Jai jeszcze przed ślubem byliśmy parą, jednak po waszym ślubie nie chciałam tego dalej ciągnąć i dlatego wyjechałam... bo nie będę mogła spojrzeć w twarz wam jak i jemu. Przepraszam was bardzo. Kocham was! Naomi.

Zostawiłam list w kuchni na stole, potem wyszłam z domu i razem z moim bagażem wsiadłam na motor, trochę było mi ciężko ale co poradzę?

Kilka godzin później...

Tata Naomi POV

Wróciłem z pracy i wszedłem do domu, wszędzie było ciemno. Naomi musiała już spać, albo być może, że siedzi teraz u Giny.

Zapaliłem światło w kuchni, spojrzałem na stół, gdzie leżała jakaś kartka. Wzięłem ją do ręki, to był list i to od mojej córki, gdy go przeczytałem zamarłem. Szybko musiałem powiedzieć wszystko Ginie, wybiegłem z domu i ruszyłem do domu swojej żony.

Pokazałem jej list, ona zaczęła płakać, zawołaliśmy Jaia, żeby się go o wszystko wypytać.

-Co się stało?-zapytał, gdy zobaczył płaczącą matkę.

Jai POV

-Gdzie jest Naomi?-zapytał jej ojciec, jednak ja nie widziałem jej od naszej kłótni.

-Nie wiem, chyba jest w domu.-powiedziałem lekko zdezorientowany, potem podali mi list od niej, gdy go przeczytałem nie wiedziałem co powiedzieć.

-To co tam pisze, to prawda?-zapytała mama. Kiwnąłem twierdząco głową, byłem smutny a za razem wściekły.

-Dlaczego nic nie powiedzieliście? Jakoś byśmy to załatwili.

-Baliśmy się, a po za tym Naomi nie chciała zniszczyć waszego szczęścia.-wytłumaczyłem, potem dostałem mnóstwo pytań gdzie mogłaby teraz być, kiedy się pokłóciliśmy i czy mówiła coś o wyjeździe.

Naomi POV

Byłam już za granicą mojego stanu, nie przerywałam jazdy, chyba, że tylko na zatankowanie i siku.
Jechałam teraz do cioci, dzwoniłam do niej wcześniej i zgodziła się abym przyjechała. To była siostra mamy, z którą się nie oddzywała od kilku lat. Gdy po prawie dwóch dniach dotarłam na miejsce ciocia przyjęła mnie ciepło i serdecznie.
Wytłumaczyłam jej wszystko, co spowodowało mój przyjazd. Ciocia zaoferowała pomoc, znalazła mi pracę, mieszkałam u niej i dobrze mi się tu żyło, z dala od nich wszystkich, o których chciałam zapomnieć. Nikt nie dzwonił ani mnie nie szukał, byłam szczęśliwa, znalazłam nową miłość i mam nadzieję, że wraz z nim ułożę sobie życie.

The End!

♥♥♥♥♥
Dziękuje wszystkim za wszystko ;) zapraszam na nowe ff na moim profilu. Nie będzie ono takie nudne jak te które napisałam, obiecuję że tamto będzie o wiele lepsze :)

Foster brother Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz