Pedri i Gavi spędzali wspólnie wieczór w mieszkaniu Pedriego. Oboje byli wykończeni po całym dniu, ale cieszyli się sobą. Pedri, z uwagi na swoje obowiązki w klubie, rzadko miał czas dla siebie, więc każde spotkanie z Gavim było dla niego czymś szczególnym. Chłopak miał na sobie wygodne dresy i czarną koszulkę, a jego brązowe włosy lekko falowały na wietrze, gdy w nocy otworzył okno.
Pedri, chcąc uczcić ich czas razem, postanowił przygotować coś do jedzenia. W kuchni rozglądał się za przekąskami, które mogłyby umilić im wieczór. Zdecydował się na coś prostego: kanapki i napój gazowany. Szybko zajął się przygotowaniami, nie mogąc powstrzymać uśmiechu na myśl o tym, jak spędzają czas razem. Czuł, że między nimi rozwija się coś wyjątkowego, coś, co przerasta zwykłą przyjaźń.
Kiedy Pedri skończył robić kanapki, wrócił do salonu, w którym Gavi wcześniej siedział na kanapie. Jednak chłopaka nie było. Zmrużył oczy, zaskoczony tym, że Gavi zniknął. Na początku pomyślał, że może poszedł do łazienki lub gdzieś po coś, ale po chwili wahania zaczął się martwić.
– Gavi? – zawołał, przeszukując cały pokój. Szybko przeszedł do przedpokoju i zajrzał do każdego pomieszczenia w mieszkaniu. Nic. Dziwne uczucie niepokoju zaczęło w nim rosnąć. Zastanawiał się, gdzie mógł się podziać. Gavi nigdy nie oddalał się bez powodu, a Pedri czuł, że coś może być nie tak.
Wyszedł na balkon, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie jest na świeżym powietrzu, ale tam też nikogo nie było. Zaczynał się niepokoić. To nie było typowe zachowanie Gavi'ego. Z jego wrażliwością i skłonnością do przytulania się, trudno było uwierzyć, że mógłby po prostu wyjść bez słowa.
– Może jest na zewnątrz – pomyślał. – Albo poszedł na spacer?
Postanowił wziąć kurtkę i ruszyć za nim. Zszedł na dół, a zimne powietrze uderzyło mu w twarz, sprawiając, że drgnął. Rozejrzał się, starając się dostrzec, czy przypadkiem nie widzi Gavi'ego. Chłopak nie był w pobliżu, więc ruszył w stronę pobliskiego parku, gdzie często lubili chodzić.
Z każdym krokiem jego zaniepokojenie rosło. Myślał o tym, jak bardzo Gavi był wrażliwy, a fakt, że zniknął, był dla niego niepokojący. Może coś mu się stało? Przecież był tu, a teraz... Pedri nie mógł znieść tej myśli.
Spacerując po okolicy, przyglądał się każdemu miejscu, ale Gavi nadal był nieuchwytny. Zatrzymał się, wyciągając telefon, by spróbować zadzwonić do niego, ale nie miał połączenia. Czuł, jak jego serce bije mocniej z każdą minutą.
– Gavi! – zawołał ponownie, tym razem z bardziej zdesperowanym tonem w głosie. – Gdzie jesteś?!
Nie dostał odpowiedzi. Powoli zaczął wracać do domu, zastanawiając się, gdzie mógłby się udać. Klif, na którym często siadali, przyszedł mu na myśl. Może Gavi tam był, obserwując widoki Barcelony? Zawsze kochał ten widok, a Pedri często musiał go tam zabierać, by podziwiać miasto w blasku zachodzącego słońca.
Ruszając w kierunku klifu, Pedri czuł, jak adrenalina napływa w jego żyłach. Czuł strach, ale i determinację. Musiał znaleźć Gaviego. Kiedy dotarł na miejsce, zobaczył sylwetkę chłopaka siedzącego na skraju klifu. Z jego postawy wyraźnie wynikało, że coś go dręczyło.
– Gavi! – zawołał, biegnąc w jego stronę. Gavi odwrócił głowę, a Pedri zauważył, że był zziębnięty i drżał. Siedział w dresach, które nie chroniły go przed zimnym wiatrem. – Co ty tutaj robisz?!
Gavi spojrzał na niego, a jego twarz była blada. Wyglądał, jakby czekał na Pedriego, ale jednocześnie miał smutny wyraz twarzy. Pedri natychmiast podszedł do niego, opierając dłonie na jego ramionach.

CZYTASZ
{ Undone } ~ Gavi x Pedri ~
FanfictionW świecie futbolu, gdzie pasja spotyka się z marzeniami, Gavi, młody i entuzjastyczny kibic FC Barcelony, żyje w cieniu swojego ulubionego zawodnika - Pedriego. Każdy mecz to dla niego nie tylko sportowe wydarzenie, ale także emocjonalna podróż, peł...