Rozdział XXI

30 5 0
                                    

Zamrugałam kilkukrotnie otumaniona, czułam pulsujący ból z tyłu głowy. Niepewnie sięgnęłam ręką do tyłu, a moja dłoń napotkała sporego guza. Masując miejsce uderzenia odtwarzałam w pamięci wszystko co zapamiętałam; atak Arabelli, ja pod sufitem i jej groźby, a potem mój kot... Wciągnęłam gwałtownie powietrze, co jeśli Arabella go skrzywdziła? Rozejrzałam się nerwowo dookoła w poszukiwaniu puchatego towarzysza jednak nigdzie go nie dostrzegłam, dotarło również do mnie to, że nie byłam już na korytarzu, a w sali. Jak tu się znalazłam?

– Straciłaś przytomność – usłyszałam cichy, niski głos z boku.

Odwróciłam gwałtownie głowę w kierunku skąd dobiegał mroczny męski głos i ujrzałam profesora Vaspera, który kucał wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Był o wiele bliżej, niż spodziewałam się kogokolwiek, a jego obecność wydawała się niemal namacalna w tej cichej, mrocznej sali. Mój oddech przyspieszył, serce waliło w piersi.

– Pan mnie tu przyniósł? – zapytałam, ledwie panując nad głosem. 

Profesor uniósł jedną brew, nieznacznie uśmiechając się kącikiem ust.

– Powiedzmy, że nie mogłem pozwolić, żebyś leżała nieprzytomna na zimnym korytarzu zamiast być na zajęciach. – odpowiedział, a jego spojrzenie wydawało się jednocześnie łagodne i przenikliwe. Przełknęłam ślinę, moje gardło było zaciśnięte z nerwów, chociaż teraz nie wiedziałam co było tego źródłem, wydarzenia sprzed chwili czy bliskość Profesora, która odbierała mi możliwość normalnego myślenia. 

Zarumieniłam się, czując dziwną mieszankę wdzięczności i niepewności. Dobra, musiałam to przyznać. Profesor Vasper Malgrave miał w sobie coś niebezpiecznie pociągającego... Jego rysy były surowe, niemal aroganckie, ale w jego oczach tliła się iskra, której nie potrafiłam zignorować. Musiałam się ogarnąć, chyba kompletnie mi odbiło po upadku. 

– Dziękuję – powiedziałam cicho, czując jak moje serce bije jeszcze szybciej. Powinnam wstać, jakoś się odsunąć, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa, a zdrowy rozsądek został zepchnięty w eter mojego umysłu. Kompletnie oszalałam, a Profesor Malgrave nie ułatwiał wszystkiego znajdując się dalej blisko mnie 

– Powinnaś bardziej na siebie uważać – jego głos stał się cichszy, jakby nagle atmosfera w sali zgęstniała albo tylko mi się to wydawało? Jego wzrok spoczął na mojej twarzy, przesuwając się powoli, z pewną intensywnością, którą wręcz parzyła każdy centymetr mojej skóry. – A może... ktoś powinien zacząć bardziej o ciebie dbać?

Te słowa zawisły między nami, a ja zdałam sobie sprawę, że ledwo mogłam oddychać. Jego pociemniałe oczy nie mogły być moim wymysłem. 

– Ja... - zająknęłam się czując się jak we śnie. 

– Twój przewodnik. 

To jedno zdanie przywróciło mnie od razu na ziemię. Profesor odsunął się ode mnie momentalnie i jak gdyby nic, usiadł za biurkiem i zaczął przygotowywać jakieś materiały prawdopodobnie na zajęcia.  W sali zrobiło się chłodno, a cała atmosfera wyparowała. Musiałam sobie to wszystko uroić... 

– Co z nim? - spytałam stając się brzmieć naturalnie. 

Wstałam powoli z podłogi i usadowiłam się na krześle, które było umiejscowione w stosownej odległości od mężczyzny, tuż przy długim drewnianym blacie biurka. 

– Śpi za regałem na książki, nie martw się o niego. Jednak za nim przejdziemy do lekcji musimy poważnie porozmawiać Panno...Evans? 

Kiwnęłam głową bawiąc się nerwowo rąbkiem spódnicy. W duchu modliłam się aby mężczyzna nie dostrzegł rumieńców na mojej twarzy.  Profesor Vasper spojrzał na mnie poważnie, podejrzewałam, że będzie dociekał co robiłam nieprzytomna na korytarzu, choć jego wystudiowany spokój wprowadzał mnie w przeświadczenie, że dla niego to nic nowego. 

Lalin Evans Akademia Absolutu - DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz