song: Rose- Gone
HYUNJIN POV.
Przebudziłem się po raz kolejny. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a w uszach dudnił nieprzyjemny pisk. Tym razem nie było przy mnie Jaehyuna. Za to dostrzegłem osoby, których zdecydowanie nie chciałem widzieć. Surowa twarz matki wyrażała obrzydzenie i pogardę, podczas gdy ojciec jak zawsze był obojętny. Odwróciłem wzrok, gdyż nie chciałem z nimi rozmawiać. Prychnięcie rodzicielki jednak zakuło mnie w serce, nawet w takim momencie nie pomyślała o mnie i moich uczuciach.
- Słuchaj mnie uważnie gówniarzu. Nie będziesz nam więcej przynosić wstydu. Jak tylko lekarze cię ogarną, zaręczasz się z Panną Jang. Bierzecie ślub i chuj mnie to obchodzi czy będziesz nieszczęśliwy. To się kurwa nie liczy. Masz robić to co ci każemy, a nie być niewdzięcznym bachorem. Nawet śmierć nic ci nie da, bo dorwę cię w piekle. - wrzasnęła, a pojedyncza łza spłynęła po moim poliku.
- W takim razie widzimy się w piekle matko. Gdyż mam dość spełniania twoich wymagań. Mogę robić co chce, nie możesz mnie traktować jak przedmiotu. - powiedziałem cicho.
- Jeżeli mnie nie posłuchasz, dopilnuję, aby Pan Lee zapłacił za to nawet życiem. - fuknęła, zostawiając mnie samego.
Byłem sam ponownie, mimo iż pielęgniarki wchodziły i wychodziły, lekarze zadawali mi te same pytania, na które odpowiadałem monosylabami, bo wiedziałem, że to nic nie zmieni. Ta nieudana próba... nie wiem, czy była błędem, czy tylko opóźnieniem. Ale ja wiedziałem jedno: to nie była szansa. To była porażka. Zawiodłem nawet w tym.
Obojętność zmieniła się w coś gorszego. Nieskończoną pustkę. Każde przebudzenie było jak cios. Każdy oddech przypominał mi, że wciąż tu jestem, choć na to po prostu nie zasługiwałem. Musiałem przestać ranić osoby na których mi zależało.
Leżałem tam, patrząc w sufit, i zrozumiałem.Wszystko, co czułem przedtem, było nadal we mnie, może nawet silniejsze. Tylko tym razem musiałem to zrobić lepiej, dokładniej. Tym razem musiałem być pewny, że nic nie stanie mi na przeszkodzie. Przypomniałem sobie tamtą chwilę – to ciepłe, otępiające uczucie, gdy tabletki zaczynały działać. Powoli ogarniało mnie uspokojenie, tak jakbym nareszcie miał znaleźć spokój, którego szukałem. Tylko że wtedy ktoś to przerwał. Teraz wiedziałem, co zrobić, żeby tym razem się udało. Nie miałem po co żyć. Nie kiedy ostatnia osoba, która mogła mnie uchronić, nienawidziła mnie.
JAEHYUN POV.
Wjeżdżając w las po prawie dwóch godzinach jazdy, wzdrygnąłem się zerkając na nawigację. Widząc jednak pięć minut do celu, uspokoiłem się. W sumie nie wiedziałem czego się spodziewać, równie dobrze mogłem odbić się od klamki. Starałem nie nastawiać się negatywnie. Kiedy w końcu dostrzegłem jedyny w okolicy drewniany dom, wiedziałem, że jestem na miejscu. Wjechałem na podjazd i rozglądnąłem się z uznaniem. Budynek miał w sobie coś tajemniczego, ale jednocześnie wspaniałego. Po serii głębokich oddechów wyszedłem z samochodu. Mocny wiatr rozwiał mi włosy, ale ja nie czekając na nic zabrałem laptopa i przeskoczyłem przez furtkę, gdyż miałem świadomość, że chłopak by mnie nie wpuścił. Niepewnie zadzwoniłem dzwonkiem.
Mijały długie sekundy, a ja czekałem z mocno bijącym sercem. W końcu usłyszałem dochodzące z środka kroki, a chwilę później w progu stanął blondyn. Miał na sobie jasnoróżowe dresy, co wraz z roztrzepaną fryzurą i piegami na twarzy tworzyło uroczy obrazek. Był na pewno przystojnym mężczyzną, to był fakt. Widząc jego nieufny wzrok, ukłoniłem się nisko. Felix zmierzył mnie wzrokiem, zatrzymując się na mojej twarzy. Po chwili na jego buzi pojawiło się coś na kształt zrozumienia i niezadowolenia w jednym.
CZYTASZ
𝒗𝒊𝒍𝒍𝒂𝒈𝒆 𝒃𝒐𝒚 𝒂𝒔𝒑𝒊𝒓𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒐 𝒍𝒐𝒗𝒆 / hyunlix
Fanfic„Lubię jesień... Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych." - Paweł Pollak „Gdyby rok schowany był w zegarze, jesień byłaby magic...