🫡Rozdział 24🫡

101 6 97
                                    

Heja! Zanim zaczniemy chciałabym tylko przypomnieć, że w tym ff Boka ma 17 lat a Nemeczek prawie 15, także no... To tak aby was aż tak nie cringowało.

Pov: Nemeczek

Szedłem szybkim krokiem. Byłem już koło parku gdy zauważyłem Boke. 

Musiał na mnie czekać? 

- Hej. Długo już tu stoisz? - Zapytałem drapiąc się po karku. 

Chciałem ukryć to, że byłem okropnie zakłopotany spotkaniem. Chłopak wzruszył ramionami. 

- Tylko parę minut. Idziemy?

- Jasne...

Szliśmy chwilę w ciszy aż w końcu nie wytrzymałem z ciekawości i zapytałem:

- Czy to jest randka?

- A chciałbyś aby to była randka? 

Nie wiedziałem co odpowiedzieć więc po prostu spuściłem wzrok na moje buty. Podeszliśmy w końcu do średniej wielkości, drewnianego mostku. Pod nim była płytka, w miarę czysta rzeczka. 

- Nigdy tu nie byłem. - Odezwałem się po chwili. 

- Mało osób wie o tym miejscu. - Wzruszył ramionami. - Może dlatego jest tu tak ładnie? 

Oparłem się o poręcz mostu i zacząłem wpatrywać się w wodę. Pół minuty później, Boka ponownie się odezwał:

- Em... Słuchaj... 

Spojrzałem na niego zaciekawiony.

- Muszę ci coś powiedzieć...

- Śmiało.

Podszedł do mnie, wziął moją rękę. Zrobiło mi się gorąco. 

- Erno, jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek poznałem. Masz dobre serce, jesteś pewny siebie, silny i odważny... - Wpatrywałem się w niego jak zaczarowany. - Już od dawna chciałem ci to powiedzieć ale bałem się jak zareagujesz... Ale teraz już jestem gotowy... Kocham cię Erno. I to nie tak jak brata. Chciałbym abyś był moim chłopakiem, chociaż wiem, że ty pewnie tego nie odwz- 

Nie dokończył zdania bo go pocałowałem. Lekko i szybko ale to zrobiłem.

- Oczywiście, że chcę być twoim chłopakiem! - Powiedziałem patrząc mu się w oczy. - Dziękuje, że zebrałeś się na odwagę i mi to powiedziałeś. Ja bym nie potrafił. 

- To znaczy...

- Tak, ja też cię kocham.

Teraz to on mnie pocałował. Oparłem się plecami o poręcz mostu i wplątałem palce w jego włosy. Poczułem jak się uśmiecha. Gdy się od siebie oderwaliśmy, wtuliłem się w niego tak, jakby ktoś miałby mi go zaraz zabrać. 

                                                                               ***

Pov: Boka

Stałem z Nemeczkiem pod jego domem. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że mam chłopaka. Miałem wrażenie, że to sen z którego zaraz się obudzę i wszystko będzie jak dawniej. 

- Jestem szczęściarzem. - Powiedziałem i przytuliłem blondyna do siebie. 

On podniósł głowę i wyszeptał:

- Ja też...

Stanął na palcach i pocałował mnie w nos a ja się uśmiechnąłem. 

Staliśmy tak przez chwilę i się na siebie patrzyliśmy. 

- Muszę już iść. - Powiedział w końcu. 

- Jasne, do zobaczenia.  Kocham cię.

- Też cię kocham, papa!

Poczekałem aż wejdzie do domu i odszedłem w stronę swojego. Szedłem zaledwie niecałą minutę gdy poczułem, że ktoś rzuca mi się na plecy piszcząc.

- Aaaaaa! Wiedziałam! - Krzyczała Rysia - Mówiłam ci? Mówiłam? Jesteście taaacy słodcy!

- Ja pierdole... Nie strasz mnie!

- Ooo, nasz przywódca przeklina? Od kiedy? - Uśmiechnęła się ironicznie. 

- Cały czas nas śledziłaś?

- Oczywiście.

Zaśmiałem się lekko. 

- Zero prywatności...

- No ale opowiadaj jak było.

- Przecież wszystko widziałaś. 

- Ale chcę usłyszeć twoje odczucia. 

Więc opowiedziałem jej wszystko. Kiedy stanęliśmy już pod moim domem powiedziała:

- Myślę, że będziecie najsłodszą parą jaką w życiu widziałam.

- Nawet słodszą niż Czele i Czonakosz? 

- Nawet. Życzę wam szczęścia. 

- Dzięki, dobranoc.  - Powiedziałem wyjmując klucze z kieszeni. 

- Dobranoc! - Pomachała mi i odeszła. 

Poczułem, że od teraz wszystko już będzie się układać. 

////////////////////////////////////////

551 słów. 

Szkoda, że ostatni rozdział a taki krótki. No ale nic innego nie umiałam wymyślić. 

Jeszcze się nie żegnamy, ponieważ za pół godziny widzimy się w epilogu!

Do zobaczenia!


Chłopcy Z Placu Broni ( Rok 2024 )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz