– ...Na co mam czekać? – mruknęłam zawiedziona.
Z trudem zdławiłam chęć złapania go za włosy i przyciśnięcia jego warg do swojej szyi; moja skóra gorączkowo pragnęła tych pełnych uwielbienia pocałunków, którymi obdarowywał mnie mężczyzna.
– Dlaczego jesteś taka niecierpliwa, Stello? – Oliver uśmiechnął z niepokojącym rozbawieniem i przechylił lekko głowę. – Zostanę w Santa Barbarze do końca wakacji. Uwierz mi, mamy mnóstwo czasu.
Poruszyłam się niespokojnie i odruchowo zlustrowałam wzrokiem pościel, która nosiła teraz niewielkie, acz liczne ślady po farbie.
Czerwień wyglądała dość niepokojąco na tle śnieżnej bieli, lecz żółć i zieleń niwelowały ewentualną makabryczność całej scenerii.
Przyszło mi do głowy, że moglibyśmy... zrobić "to" teraz.
Nasz pierwszy raz odbyłby się na tym miękkim łóżku, w plątaninie poplamionej kołdry. Obraz na torsie Olivera rozmazałby się pod wpływem ruchów mojego ciała, a...
– Stello – nagle głos mężczyzny wyrwał mnie z marzeń i sprowadził z powrotem na ziemię. – Znam cię już na tyle, by wiedzieć, kiedy zaczynasz myśleć o czymś nieprzyzwoitym.
...Oj.
Oliver parsknął cichym śmiechem, przez co zaczęłam palić się ze wstydu.
– Pan się mną specjalnie bawi... – burknęłam obrażona. – Przecież to jest już jakiś rodzaj sadyzmu.
– Nie ukrywam, że miewam takie skłonności. – oznajmił z taką lekkością, jakby właśnie informował, że wieczorami ogląda skoki narciarskie.
Zaparło mi dech, a słowa mężczyzny jeszcze bardziej rozbudziły brudną stronę mojej wyobraźni. Spojrzałam na Olivera i zmrużyłam oczy, gdy spostrzegłam na jego twarzy rosnącą satysfakcję.
– Namalowałam obraz – zadarłam hardo podbródek. – A to znaczy, że należy mi się pocałunek.
Widziałam, że delikatnie zaskoczyła go moja bezczelność.
– Twój obraz jest piękny i naprawdę żałuję, że nie mogę zachować go na dłużej, ale o ile pamięć mnie nie myli, to w kwestii pocałunku umówiliśmy się na płótno.
Opadła mi szczęka, a brwi zmarszczyły się z niedowierzania.
– ...Co? – wyrzuciłam zirytowana. – To jakieś głupie łapanie za słowa!
Nawet jeśli przełamałam się do użycia farb i pędzli, to płótno wciąż stanowiło dla mnie wrota do ciemnych zakamarków mojej psychiki. Malowanie na torsie Olivera było czymś zupełnie innym.
Ciało tego mężczyzny kojarzyło mi się z bezpieczeństwem i ciepłem. Jego zapach i dotyk przywodził mi na myśl wspólną wycieczkę za miasto, latoweenowy maraton, spokojne rozmowy, podczas których poruszaliśmy temat muzyki i literatury...
A płótno? O czym miało mi przypominać?
O matce, która żałowała niedokonania aborcji?
Zapanowałam nad mimiką i odrzuciłam wzbierający się ból, by Oliver nie dostrzegł po mnie śladu cierpienia.
– Chcę mieć uwiecznioną Drogę Mleczną – Oliver pochylił się w moją stronę i spojrzał na mnie z miażdżącą stanowczością. Niespodziewanie spoważniał. – Namalowaną twoim pędzlem.
Mężczyzna przez kilka chwil wpatrywał się w moją zszokowaną twarz, aż w końcu nie wytrzymał i ponownie parsknął śmiechem.
Nagle uzmysłowiłam sobie, że nie potrafię być na niego wściekła.
CZYTASZ
You're killing me, Daddy [18+]
Romance!!!SERIO, NIE CZYTAJ TEGO, JEŚLI JESTEŚ MŁODY. TREŚCI ZAWARTE KSIĄŻCE MOGĄ BYĆ DEMORALIZUJĄCE, DADDY ISSUES PEŁNĄ PARĄ!!! "Z wielkim niepokojem odkryłam, że Oliver Horn uparcie siedział w mojej głowie. Przełknęłam lękliwie ślinę, a oczami wyobraźni...