Czekałam na Laurę już od 10 minut.
Spojrzałam na godzinę w telefonie.
- No gdzie ona jest? - Zastanawiałam się w głowie.
Usłyszałam szelest w krzakach.
Wystraszyłam się i jak najszybciej potrafiłam weszłam po drabince do domku na drzewie.
Usiadłam przy okienku.
Wyjrzałam przez nie.
- Wydawało mi się? - Pomyślałam. - Możliwe.
Kiedy się już ,, upewniłam ,, w głowie, że tylko mi się wydawało coś wyszło z krzaków.
- Laura? - Pojawiło mi się w głowie. - Nie to nie możliwe. Poza tym wygląda jakoś dziwnie. I nigdy przenigdy nie weszła by głębiej do lasu niż nasz domek.
Sparaliżował mnie.
Znowu.
To coś co na pewno nie było moją koleżanką stało w miejscu przez chwilę.
Potem cofnęło się do lasu.
- T... To na pewno nie była ona... - Pomyślałam. - Ona nigdy by tam nie weszła... Nigdy tak daleko...
- Mili! - Usłyszałam Laurę w drzwiach.
- O... Cześć... - Powiedziałam podenerwowana.
To co ostatnio się dzieje działa mocno na moją psychikę.
- Coś się stało? - W jej głosie było słychać zmartwienie.
- Nie... Nic... - Odpowiedziałam jej.
- Na pewno?
- Na pewno. - Powiedziałam uśmiechając się do niej.
...
Wracając do domu znowu rozmyślałam o tym co zobaczyłam.
- Co to było? - Zastanawiałam się.
- Mili. - Laura wyrwała mnie z zamyślenia.
- He? Co?
- Widzę, że z tobą jest coś nie tak.
- Mogę cię o coś spytać?
- T... Tak. Tak myślę... - Odpowiedziała z słyszalnym zmartwieniem.
- Pewnie sporo wiesz na ten temat. Dlatego chcę ciebie o to spytać. A poza tym wiem, że do trzymasz sekretu.
- O co ci chodzi?
- O to, że wiem, że nikomu nie powiesz, że o to pytałam.
- Możesz rozwinąć?
- A. Tak! Oczywiście! - Wzięłam głęboki wdech i wydech. - No więc... O co chodzi z tym czymś w lesie?