🎶 Beyonce – Love on Top 🎶
Dosia
Rano dzień zapowiadał się normalnie. Listopadowy poranek przywitał ją zasnutym chmurami niebem i mżawką. Dosia przed wyjściem do pracy wypiła tylko z Leną kawę – obie trochę zaspały – a potem zabrała torbę i wskoczyła do auta, żeby dotrzeć do pracy.
Na uczelni czas jej minął wyjątkowo szybko. Zwykle dłużyło jej się – co chwila łapała się na tym, że chciałaby wrócić do domu i zobaczyć Lenę, której często nawet tam nie było, bo pracowała w kawiarni. Gdy jednak nie miała zmiany w RomComie, w ciągu dnia wyrabiała naczynia z gliny.
Dosia uwielbiała patrzeć, jak Lena pracuje. Była wówczas bez pamięci pogrążona w tym, co robiła – jej spojrzenie nawet na sekundę nie uciekało od koła garncarskiego albo od pędzla, którym nakładała szkliwo na kubki. Lena twierdziła, że Dosia wygląda dokładnie tak samo, gdy rysuje okładki. Może dlatego ciągle przerywały sobie nawzajem w pracy? Najłatwiej im było się skupić, gdy obie pracowały w tym samym czasie. W innym razie w kółko się zaczepiały, i chociaż nie było to zbyt produktywne, Dosia w sekrecie uwielbiała, gdy Lena jej przerywała.
To całkiem miłe, gdy ktoś nie może się doczekać, aż cię dotknie albo usłyszy twój głos, chociaż spędzacie ze sobą wszystkie wieczory.
Po powrocie do domu – Lena nie zdążyła jeszcze wrócić z kawiarni – Dosia przygotowała risotto dyniowe i odszukała najnowszy odcinek podcastu true crime, którego słuchały razem. Nikt inny z ich przyjaciół nie rozumiał, jak można było z przyjemnością spożywać jedzenie, słuchając o brutalnych morderstwach, ale one dyskutowały, na bieżąco omawiając spostrzeżenia i wysuwając hipotezy. To czyniło wspólne kolacje czymś o wiele bardziej wyjątkowym niż tylko posiłkiem.
Zresztą, Dosia kochała każdy fragment ich wspólnego życia całym sercem. Odkąd pogodziła się z Leną, wszystko zaczęło się układać, wskakiwać na swoje miejsce, jak najlepiej rozegrana partia w Tetrisie.
Lena wciąż chodziła na terapię, a Dosi nadal zdarzało się powiedzieć coś szorstkiego. Obie jednak pracowały nad tym, żeby razem stworzyć coś, co dawało im szczęście i z perspektywy wielu miesięcy Dosia dostrzegała, że im się to udało.
Domofon wydał z siebie krótkie piśnięcie, co oznaczało, że Lena musiała wejść na klatkę. Na usta Dosi wypłynął uśmiech. Podeszła do drzwi.
– Hej! – Lena również się uśmiechnęła, gdy tylko ją zobaczyła.
Dosia jednak skrzyżowała ręce na piersi i cmoknęła.
– Znowu jesteś przemoknięta! Miałaś nosić parasol, skoro kaptur niszczy ci fryzurę – burknęła, na co Lena tylko przewróciła oczami.
– Normalnie jeżdżę autem i nie mam tego problemu – odparła. – No już, nie gniewaj się. Przysięgam nie zapomnieć parasola jutro.
Dosia uniosła brwi.
– Aha, jasne – mruknęła, na co Lena szturchnęła ją lekko w bok. – Mechanik nie dzwonił?
– Nie, ale oddałyśmy auto dwa dni temu, a to jest wymiana sprzęgła, nie opon. Na pewno trochę to potrwa.
Lena pokryła się bladym rumieńcem.
– Nadal mi wstyd, że je spaliłam – wymamrotała. Dosia nic nie powiedziała, bo się bała, że zacznie się śmiać. Lena umyła ręce, a gdy usiadła koło niej przy stole, dodała zrezygnowanym tonem: – Miałam je miesiąc.
Dosia przygryzła wargę.
– To twój pierwszy samochód, a sprzęgło już przy zakupie kiepsko chodziło. Gwarantuję ci, że gdyby było w dobrym stanie, nie poszłoby z dymem przy pierwszym przypaleniu.
CZYTASZ
Artystka od siedmiu boleści [16+][The RomCom Cafe #3][UKOŃCZONE]
RomanceLena kończy studia, i choć ma ambitne plany na przyszłość, doskwiera jej samotność. Nieważne jednak z kim umówi się lub spotka, nie czuje motylków w brzuchu. Dosia, wykładowczyni w Akademii Sztuk Pięknych, poprzysięgła już nigdy nikomu nie pozwolić...