Ból jest codziennością, a nawet ukojeniem.

77 35 89
                                    


Zrobiłyśmy ostatnie poprawki w naszych stylizacjach i ruszyłyśmy w stronę mojego bmw. Samochód czekał już przed domem. Jak zwykle lśnił w blasku księżyca. Przyjaciółki nie mogły się nacieszyć, że będą się wozić takim ekskluzywnym samochodem. Chwilę później wyruszyłyśmy, a ja w duchu modliłam się, żeby ta noc nie zamieniła się w katastrofę. Trixie włączyła P!nk - Just Like A Pill, a my od razu wszystkie zaczęłyśmy śpiewać.

Ta piosenka była jedną, z naszych ulubionych, dzięki niej nasza przyjaźń się wzmocniła. Trzy lata temu każda poszła w swoją stronę. Co prawda chodziłyśmy do jednej klasy, ale miałyśmy całkiem inne priorytety. Pewnego dnia, do grupy dołączyła Miriam. Rówieśniczka momentalnie zwróciła na siebie uwagę swoim dziwnym zachowaniem. Gdy weszła do sali, od razu popatrzyła na mnie z nienawiścią. Czarne, głęboko osadzone oczy miały w sobie coś niepokojącego. Idąc na swoje miejsce, zaczęła szeptać pod nosem coś po łacińsku. Wszyscy byli przekonani, że to jakiś dziwny żart albo po prostu chciała zwrócić a na siebie uwagę, ale im dłużej z nią przebywaliśmy, to niepokój narastał.

To, co działo się później, tylko pogorszyło sprawę. Szatynka podchodziła do mnie i ciągle mówiła coś po łacińsku. Pewnego dnia zamknęła mnie w schowku na miotły, a następnie zablokowała drzwi z zewnątrz. Siedziałam tam przerażona, a przez szczelinę w drzwiach słyszałam, jak grozi mi śmiercią, mamrocząc coś w tym swoim tajemniczym, obłąkanym tonie. W końcu ktoś mnie znalazł, ale strach, który czułam tamtego dnia, ciągle mnie prześladował.

Dziewczyny również nie miały z nią łatwo, choć nie atakowała ich tak bezpośrednio. Trixie uważała, że Miriam zazdrościła mi tego, że jestem przewodniczącą a Fifi podejrzewała, że dziewczyna miała poważne problemy psychiczne. Kiedy w końcu zamknęli ją w psychiatryku, mogłyśmy wreszcie odetchnąć. Nasza przyjaźń zaczęła na nowo rozkwitać, a piosenka Just like a Pill stała się naszym hymnem. Śpiewając ją, czułyśmy, jakbyśmy wyrzucały z siebie wszystkie toksyczne emocje i lęki.

Pół godziny później zaparkowałam na podjeździe przed domem Simona. Dziewczyny wyszły od razu z auta, a ja jeszcze chwilę zastanawiałam się, czy nie wrócić do domu. Nie miałam ochoty się bawić, chciałam odpocząć przed nowym rokiem szkolnym, ale dziewczyny wybiły mi ten pomysł z głowy. Szybko dałam się przekonać, że oderwanie się od rzeczywistości jest mi potrzebne i że dobra zabawa dobrze mi zrobi. Zresztą impreza Simona zapowiadała się grubo i nie mogło tam zabraknąć przecież przewodniczącej szkoły.

Olbrzymia willa była ozdobiona białym kamieniem i żywymi palmami, a za podgrzewanym basenem, kręciło się mnóstwo młodych ludzi. Muzyka dudniła w uszach, a światła reflektorów zapraszały do rozkosznej ucieczki od rzeczywistości. Wiedziałam, że rodzice Ryana są bogaci, ale nie dowierzałam, że aż tak.

Nie wiedziałam, w którą stronę mam pójść, ale dziewczyny poprowadziły mnie do drzwi balkonowych.

– Trixie to już zna każdą winiarnię w tym domu – zaśmiała się Fifi, patrząc na przyjaciółkę. Dziewczyna lekko się zarumieniła, a następnie wszystkie trzy weszłyśmy do środka.

Przecisnęłyśmy się przez zatłoczony przedsionek, a następnie weszłyśmy do wielkiego pomieszczenia. Beżowe ściany i białe meble tworzyły atmosferę spokoju i elegancji, a żywe palmy przełamywały monotonność. Idąc głębiej, stwierdziłyśmy, że Simon nie zaprosił całej szkoły, ale pół miasta. Nagle zatrzymałyśmy się przed kanapą, przed którą kłębiła się pijana młodzież z naszej klasy. Gdy dziewczyny witały się z każdym po kolei, ja postanowiłam rozglądnąć się dokoła.

Pomieszczenie urządzone było w eleganckim, prostym stylu. Okna na całej długości ściany, ozdobione jedwabnymi, grubymi kolorowymi zasłonami dodawały uroku i klasy, a szare żyłki na beżowej marmurowej podłodze wprawiły w zachwyt. Ogromne wrażenie robiła antresola, na której młodzi dorośli tańczyli. Po prawej stronie ustawiono ogromny bar z alkoholem, a nad nim wisiały obrazy znanych i cenionych malarzy. Po lewej jakiś mężczyzna puszczał muzykę z laptopa. Nie wiedziałam wcale, w jakiej części się znajdujemy, ale miałam wrażenie, że jest to sala bankietowa wraz z parkietem do tańca. Gospodarze pewnie organizowali tam jakieś wystawne przyjęcia. Nie wierzyłam, żeby takie pomieszczenie powstało pod młodzież.

IluzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz