1

7 1 0
                                    

-Wychodzę! -krzyknęłam otwierając drzwi na zewnątrz. W odpowiedzi dostałam ciszę, więc wyszłam trzaskając drzwiami. Było już późno, a ja dopiero wsiadałam do swojego czarnego Bmw, dostałam te auto na 16 urodziny od mamy. Pamiętam jak przy zdawaniu prawa jazdy, stresowałam się, że nie zdam. Nie przez to, że nie będę mogła jeżdzić, a przez moją matkę, już wtedy wyobrażałam sobię awanturę którą zrobi, jaka to ja jestem beznadziejna i nawet nie potrafię robić tak łatwej czynności. Rzuciłam plecak na tylnie siedzenie i jadąc prawie 100 na godzinę napisałam do przyjaciółki żeby wychodziła bo zaraz będę pod jej domem. Alice Evans -byla moja najlepsza przyjaciółka od dziecka. Nasi rodzice się przyjaźnili, więc to oczywiste, że i my musiałyśmy się zaprzyjaznic. Alice jest ruda, kocha różowy,trudno tego nie zauważyć , ciągle nosi ubrania tego koloru. Jej rodzice są moimi wymarzonymi, opiekuńczy, mili, i zrobią dla swojej córki wszystko. Dalej nie wiem jak mogą się przyjaźnić z moją matką, są jej totalnym preciwieństwem. Kiedyś często wyjeżdżałam z Alice i jej rodzicami na wakacje, lub różne wycieczki w ciągu roku. Zmieniło się to jak skończyłyśmy podstawówkę, bo miałam coraz więcej zajęć dodatkowych, a czas wolny poswięcałam nauce.

Dojechałam pod dom przyjaciółki i z daleka widziałam, że już stoi na ganku. Gdy mnie zobaczyła zmarszczyła brwi i zaczęla szybkim krokiem zmierzać w moim kierunku. Okrążyła auto i szybko do niego wsiadła. Rzuciła swoją torbę na tylnie siedzenia i zapięła pas.

-Nie wiem jak zamierzasz to zrobić ale masz 3 minuty żeby dotrzeć do szkoły. -odparla widocznie wkurzona

-Dzień dobry, też się cieszę, że cię widzę moja kochana przyjaciółko. -powiedziałam rozbawiona

-Mam sprawdzian z matematyki z tą jędzą Harrison na pierwszej lekcji! -oburzyła się

-Ty przynajmniej wychodzisz o 14.

-Znowu masz zajęcia dodatkowe? Co tym razem? Siatkówka? Balet? Skrzypce? A może teraz nauczysz się śpiewać? Kiedy znajdziesz dla nas czas? -pytała zirytowana- A no tak zapomnialam, że w twoim grafiku nie ma dla nas miejsca.

-Alice przestań, dobrze wiesz, że to nie moja wina.

Do końca drogi żadna z nas się juz nie odezwała. Spóźniłyśmy się tylko 5 munut, więc nie było tak źle jak sądziłam.

-Dzień dobry, bardzo przepraszam za spóżnienie. -wysapałam zdyszana i usiadłam do swojej ławki.

-Panno Harris, to już drugi raz w tym tygodniu, a mamy środę -odparł Jenngins wyraźnie zirytowany moim spóźnieniem. Reszta dnia minęła w miare szybko, jak na środę. Nienawidziłam środy. Zawsze w nią działo się coś złego, tydzień temu trzy razy wdepnęłam w psią kupę. Trzy razy! I to w jeden dzień! Kiedyś w środę mój nauczyciel od hiszpańskiego się pomylił i zamiast mojej koleżance, postawił mi jedynkę, przez co w domu przechodziłam piekło. Dosłownie piekło. Po lekcjach szłam z Alice i Maxem do pobliskiej kawiarnii. Z Maxem poznałyśmy się w przedszkolu. Jakiś chłopak zabrał mi autko z ręki i powiedział, że dziewczynki nie powinny się bawić autkami, bo to dla chłopców. Wtedy Wood podszedł do chłopca i wyrwał mu zabawkę mówiąc, że on się bawi lalkami i nic mu do tego. Potem podeszła do nas Alice i spytała się Maxa czy chce się z nami pobawić. I tak o to powstała legendarna trójca. Byliśmy dziećmi z dobrych domów, ale nikt oprócz nas tak naprawdę nie wiedział o nas prawdy. Byliśmy szanowani, a ludzie myśleli, że mamy wszystkiego pod dostatkiem i jesteśmy szczęsliwi. Nic bardziej mylnego. Alice od ósmej klasy zmagała się z zaburzeniami odżywiania. Max miał problemy z uzależnieniami. A ja? Ja miałam wszystko i nic, tak naprawde nie jestem taka perfekcyjna jak wszystkim sie wydaję.

kiedys wymysle nazweWhere stories live. Discover now