Była godzina 16 po południu,gdy Alice przebudziła się z gorączkowej katorgi.Zaskoczona,że jest w swoim pokoju omal nie spadła z łóżka,gdy zauważyła śpiącego Kazamiego na fotelu.
- "Co on tu robi?".- pomyślała i spojrzała na podłogę pod jego nogi,gdzie zobaczyła miskę z wodą oraz ręcznik.Szybko połączyła kropki,że to on musiał wczoraj się nią zajmować, gdy jej ciało zamieniło się w wulkan.Cichutko na paluszkach wyszła z pokoju i zawstydzona swoim wyglądem szybko pobiegła do łazienki.Przemyła twarz zimną wodą,a włosy spięła w koka,doprowadzając się do względnego porządku.
- Dlaczego on tu jest?!.- powiedziała cicho do siebie,czując się zawstydzona,że musiał ją widzieć w tak żałosnym stanie.Miała ochotę zapaść się pod ziemię.
- Zabije cię Chan jak wrócisz...- usiadła na podłodze,kombinując jak się tu teraz zachować przed Kazamim.
...Ace Girt był zdziwiony,że studio jeszcze zamknięte,a tym bardziej że Shun wczoraj nic mu nie napisał.
- Dziwne.- patrzył przez witrynę do środka.- Nikogo nie ma.- stwierdził i wykręcił numer do bruneta.
...Shun przebudził się gwałtownie,gdy tylko usłyszał,że dzwonek jego smartfona dzwoni.Od razu pożałował szybkiego zerwania się,gdyż mięśnie jego szyi zesztywniały od spania na twardym fotelu.Orientując się co do miejsca pobytu,szybko zerknął w stronę łóżka i odetchnął z ulgą widząc je puste.
"Alice musiała wstać"- pomyślał i odebrał telefon,widząc że to Ace.
- Halo.- spytał,zirytowany dźwiękiem upierdliwego urządzenia.
- Gdzie jesteś,że nie ma cię w studiu?.- spytał ciekawski Girt.
- Musiałem załatwić coś pilnego.- skłamał,chcąc uniknąć niewygodnych pytań.
- Okeeey,ale wisisz mi mocną kawę.W godzinę ogarnąłem nasze social media,więc lada dzień powinniśmy mieć masę klientów.- poinformował.
- W doniczce pod cyprysem na zewnątrz schowałem klucz.Wejdź do środka i poczekaj na mnie.Powinienem być za jakieś 15 minut.- oznajmił.
- Ok.Pa.- i rozłączył się.Kazami wstał z niewygodnego mebla,przeciągnął się po czym zaczął ogarniać bałagan.
- Oj nie musisz tego robić.- akurat do środka weszła Alice.
- Widzę,że już lepiej się czujesz.- zauważył brunet,wpatrując się w nią intensywnie.Alice lekko się zarumieniła,zaczesując nerwowo kosmyk włosów za ucho.
- Tak i dziękuję za wczoraj.- podziękowała.
- W ramach rekompensaty zrobiłam coś na ząb,więc...jeśli masz czas... może zjesz coś przed wyjściem?.- nieśmiało zaproponowała.Shun spojrzał na zegarek i uśmiechnął się lekko na propozycje dziewczyny.
- Z przyjemnością.- odparł.
- Odśwież się w łazience,a ja szybko tu ogarnę.- gestem dłoni Alice wskazała na prawo.Brunet posłusznie udał się do łazienki,i gdy tylko zniknął za drzwiami rudowłosa w ekspresowym tempie sprzątnęła z widoku kosz z brudną bielizną,gdyż wystawał z niego różowy biustonosz.- "Mam nadzieję,że tego nie widział".- chciała umrzeć ze wstydu,więc szybko ogarnęła pokój,zaścieliła łóżko i wróciła do kuchni,oczekując swego,nieoczekiwanego gościa.Miała nadzieję,że ten pełno wartościowy posiłek choć trochę wynagrodzi trud opieki nad chorą osobą.Shun po wyjściu z łazienki był w szoku widząc apetyczne potrawy na stole.
- Jakim cudem przygotowałaś to wszystko w tak krótkim czasie?.- spytał z niedowierzaniem,zasiadając przy stole.
- Praktyka czyni mistrza.- odparła.- Smacznego.- podsunęła mu bliżej półmisek z żółtym omletem oraz łososiem.
- Powinnaś zjeść najpierw ty.- przysunął półmiski bliżej niej.- Twój organizm potrzebuje witamin żeby wydobrzeć.- dodał.
- Aż tak było ze mną wczoraj źle?.- spytała.
- Miałaś wysoką gorączkę,więc żeby obniżyć temperaturę musiałem obmyć wilgotnym ręcznikiem twoją skórę i nakarmić cię rosołem.- wyjaśnił,powodując rumieniec u Alice.
- Dziękuję jeszcze raz i tym bardziej czuję się z tym źle,że musiałeś się wczoraj mną zająć.Przepraszam za kłopot.- znowu podsunęła brunetowi bliżej jedzenie.Zaśmiał się lekko,widząc że tego starcia nie wygra.
- Dziękuję i nie ma sprawy.- podziękował i jako pierwszy zabrał się za pałaszowanie omleta oraz ryby.Oboje jedli w ciszy,którą od czasu do czasu przerywał stukot pałeczek o porcelanowe półmiski.Gdy w końcu się najedli Shun dostrzegł pojedyńcze ziarenko ryżu w kąciku ust Alice.Sam nie wiedział co go opętało,ale strącił go lekko kciukiem i nagle zapragnął pocałować dziewczynę w jej herbaciane usta.Ten magiczny moment przerwała Chan Lee,która wróciła do domu.
- Jestem w domu!.- krzyknęła od progu,a Shun szybko zabrał rękę.
- To ja już będę szedł.Dziękuje za posiłek Alice.- Kazami pożegnał się z nimi obiema lekkim pokłonem,po czym wyszedł z mieszkania.
- Widzę,że w czymś przeszkodziłam.- Chan uśmiechnęła się chytrze.
- Zabiję cię.- rudowłosa wskazała na nią oskarżycielsko pałeczkami.- Wiesz jak mi teraz przed nim głupio?.- żaliła się.
- Wyluzuj dziewczyno.Próbuję ci pomóc zdobyć faceta,który ewidentnie na ciebie leci.- zaśmiała się.- Uznaj to za pierwszą randkę.- nabijała się z przyjaciółki.
- Mam ochotę rzucić w ciebie poduszką,wiesz?.- oznajmiła jej.
- Widzę,że odpowiednio się tobą zajął,skoro masz ochotę rzucać przedmiotami.- skomentowała chinka,siadając na kanapie.
- Podzielisz się szczegółami?.
- Udam,że tego nie słyszałam.Idę wziąć prysznic.- po czym udała się do łazienki.Chan tylko uśmiechnęła się pod nosem,widząc reakcję przyjaciółki.- Jesteś w nim zabujana po uszy.- powiedziała cicho do siebie, włączając telewizor żeby pooglądać romansidła i odreagować ciężki dzień w pracy.
~~~~~~~~~~~~~~
CZYTASZ
Shun i Alice opowieści dziwnej treści
FanfictionKrótkie rozdziały i mnóstwo słodyczy.Cukrzyca gwarantowana.