10. Urodziny

111 16 5
                                    

Gwar przyjęcia wypełnił dom. Śmiechy, odgłosy rozmów i delikatna muzyka w tle mieszały się swobodnie i wypływały w noc przez otwarte okna.

Rodzeństwo Tomlinson tego wieczoru znacznie różniło się swoim wyglądem. Lottie miała na sobie jasnoniebieską obcisłą satynową sukienkę z głębokim dekoltem, cudownie podkreślającą jej ciążowy brzuszek. Jej jasne loki błyszczały niczym aureola nad rumianymi policzkami. Louis postawił na czarny, obcisły garnitur podkreślający jego wąską talię i równie czarną koszulę, zostawiając puszyste włosy by opadały kosmykami na czoło. Jeśli szykując się na ten wieczór myślał o reakcji pewnego kowboja, nikt nie musiał o tym wiedzieć.

Szatyn przesuwał się wolno wśród gości, wpatrując wysokiego, szczupłego mężczyzny. Z rosnącą rozpaczą i dręczącą go zazdrością zorientował się, że na przyjęciu pojawiła się także pewna smukła ciemnoskóra kobieta.

Właśnie stał w kącie pokoju, zabawiany rozmową przez pewnego kowboja, kiedy po przeciwnej stronie pokoju dostrzegł mężczyznę, którego oczekiwał. Harry stał w towarzystwie dwóch starszych mężczyzn, których Louis nie rozpoznawał. Obok niego, jak zawsze elegancka, znajdowała się Taylor Russell, w mini sukience bez ramiączek w kolorze écru. Co kilka zdań kładła swoją drobną dłoń na ramieniu Harry'ego, podkreślając ich zażyłość.

Louis odwrócił się w stronę swojego rozmówcy z czarującym uśmiechem, nagle wściekły. Całkowicie oddał się prowadzonej rozmowie, nie wiedząc nawet, dlaczego tak bardzo zdenerwował go widok Taylor i Harry'ego.

- Czołem, Zayn - Harry nagle pojawił się tuż obok nich, kładąc ciężką rękę na ramieniu chłopaka, posyłając uśmiech w stronę Louisa - Chciałbym na chwilę porwać pana Tomlinsona. Jest jeszcze parę osób, których nie poznał.

Nie czekając na odpowiedź, chwycił za dłoń Louisa i pociągnął go w tłum gości.

- Zayn nie dojdzie do siebie przez najbliższe tygodnie - wyszeptał mu do ucha, ostrzegając jeszcze - Za uwodzenie wrażliwych kowbojów możesz zostać wygnany z miasta.

- Nie musisz mnie odciągać.

- Umiem rozpoznać upartego osła, kiedy jakiegoś zobaczę - odparł Harry, nie zadając sobie specjalnego trudu, by ściszyć głos.

Dotknięty do żywego Louis zamierzał powiedzieć mu, co o tym myśli, ale w tym samym momencie Harry zatrzymał się przy dwóch starszych mężczyznach, którzy dotrzymywali wcześniej towarzystwa jemu i Taylor.

- Lou, pozwól, że przedstawię Ci pana Deana Russella, ojca Taylor - Louis wyciągnął dłoń, którą pan Russell chętnie uścisnął - A to Luke Malak, zajmuje się bydłem głównie na papierze, jest moim prawnikiem.

- Mój Boże, cóż za piękny mężczyzna! - wykrzyknął Dean Russell, puszczając oczko do zażenowanego Harry'ego - Harry nie kłamał, mówiąc o tobie tylko wspaniałe rzeczy.

- Ty zawsze potrafisz wypatrzeć najlepszą sztukę, co, Harry? - dodał Luke, przypatrując się Louisowi.

Harry wsunął ręce w kieszenie.

- Robię, co w mojej mocy. Ale wypatrzeć to jedno, a zdobyć to drugie.

- Louis, mój drogi, powiedz mi - pan Russell ujął Louisa za łokieć - Taylor wspominała, że byłeś kiedyś profesjonalnym sportowcem?

- Tak, to prawda, panie Russell. Trenowałem gimnastykę sportową.

- Och, mów mi Dean - poprosił - No i nie bądź taki skromny! Zdobyłeś aż dwa złote medale olimpijskie, prawda? Dwa!

Harry uśmiechnął się, a Louis nerwowo poprawił włosy, nienawidząc być w centrum uwagi.

- Ja... Tak, ale...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Cowboy Like MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz