ROZDZIAŁ 6.

8 3 0
                                    




                             TRZY LATA TEMU 

Weszłam do mieszkania i pierwsze, co musiałam zrobić to zmyć krew i pot z ciała, ale zanim to, zabrałam się za próbę doczyszczenia ubrań. Ziemia i krew były chujowym połączeniem, ale to były moje ulubione dresy, więc nie miałam wyjścia... 

Były Wioli nie był takim chojrakiem, kiedy już dostał porządny wpierdol. Niestety, nie mogłam go zostawić przy życiu, dlatego pomogłyśmy mu wejść do auta i wywiozłyśmy do lasu, aby zająć się nim do końca. 

Obiecałam dziewczynie, że załatwię jej pranie tapicerek, bo na własną rękę nie powinna tego sprzątać. Jeszcze ktoś połączyłby kropki i biedna Wiola trafiłaby za kratki, a ja razem z nią.

Pozbyłam się ubrań i włożyłam szlafrok, kiedy usłyszałam dźwięk dzwonka. To na pewno Wiola. Może jednak nie pojechała do rodziców i potrzebowała wsparcia... 

Jakież było moje zdziwienia, kiedy otwierając drzwi zobaczyłam twarz Daniela.

- Co ty tu robisz? – Zmarszczyłam brwi.

- Przyszedłem porozmawiać, nie uważasz, że za długo odwlekałaś tę rozmowę?

- Ale tu nie ma o czym rozmawiać.

- Jest i wejdę do tego mieszkania z twoim pozwoleniem lub bez. – Chłód w jego głosie mógł przerażać staruszki na przystanku, ale nie mnie. Nie mniej jednak nie chciałam się z nim szarpać na klatce, sąsiedzi i tak mieli już niezłe widowisko.

- Pójdę się wykąpać.. Tam jest salon. – Wskazałam ręką na lewo i poszłam do łazienki.

Ubrałam szary dres i wróciłam do chłopaka, nie zamierzałam paradować przed nim w samym szlafroku. Nie zasługiwał na te widoki...

- Wiesz, że to, co zrobiłaś było w chuj nierozsądne? – Stanęłam w progu i zamrugałam szybko.

- Skoro już mnie śledziłeś, mogłeś przyjść i mi pomóc. Ten skurwiel ważył ze 150 kg. – Prychnęłam.

- Dam ci namiary do swojej firmy sprzątającej, żebyś nie musiała robić nic na własną rękę i załatwię sprawę zaginięcia, żeby Wiola nie musiała chodzić na przesłuchania.

- Dziękuję za twoją szczodrość książę, ale nie potrzebuję twojej pomocy. – Nadal patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jak on kurwa śmiał wpierdalać się w moje sprawy. Poradzę sobie bez niego.

- Potrzebujesz czy nie i tak ci pomogę. – Westchnął.

- Chciałeś rozmawiać, więc słucham... Nie mam całego dnia słuchać tych twoich wymysłów. - Usiadłam po przeciwnej stronie kanapy i oparłam łokieć o zagłówek.

- Tęskniłem za tym twoim ciętym językiem. – Uniósł lekko kącik ust, na co przewróciłam oczami.

- Daniel...

- Posłuchaj. Przede wszystkim, chciałem ci powiedzieć, że zachowałem się wobec ciebie nie fair, nie mówiąc ci o wszystkim i za to przepraszam. – Przysunął się bliżej. – Nie chciałem cię skrzywdzić, wierz mi. A to co powiedział ci Skorpion wymaga konkretnej poprawki.

- Ah tak? – Prychnęłam.

- Tak. Przede wszystkim... - Odchrząknął. Musiało być mu ciężko o tym wszystkim mówić. – Zgwałciłem Kamilę... Miałem wtedy 18 lat i byłem mocno naćpany. Podobała mi się i kilka razy już to zrobiliśmy, ale tego wieczora mi odmówiła. A przecież nikt nigdy mi nie odmówił. – Zaśmiał się sztucznie. – Dlatego to zrobiłem... Ale nie zabiłem jej ...

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now