ROZDZIAŁ 7.

8 3 0
                                    


                                                                      TERAZ

- W tej chwili opowiadaj, co tam się odjebało i dlaczego Dante tam był? – Hania mknęła ulicami niczym zawodowy rajdowiec. Była naprawdę dobrym kierowcą.

- Wcielałam swój plan w życie i wtedy tam wlazł, bo Darula wisiał mu kasę... Ja pierdolę, jak on mnie wkurwia. Choć nie ukrywam, że trochę mi pomógł.- Kręciłam się na fotelu, jak nawiedzona.

- Co ty się tak rzucasz?

- Musiałam wciągnąć kreskę z tymi chujami.

- Co kurwa? – Wrzasnęła. – A Ty nie miałaś kiedyś przez to problemów?

- Miałam, dlatego próbuję opanować natłok myśli, a twoje darcie mordy mi w tym nie pomaga. – Warknęłam.

- Dobrze, już ... Pojedziemy do ciebie i zadzwonię po Wikę, może coś wymyśli, jak się tego pozbyć z twojego organizmu.

- Nigdzie nie dzwoń. Muszę to przeczekać, dam radę.

- No dobrze. W takim razie jeszcze raz i na spokojnie. Widziałam, że gadaliście, co chciał?

- To samo, co od kilku lat, czyli mnie udobruchać. – Popatrzyłam przez szybę i próbowałam pozbyć się dziwnego uczucia w dole brzucha. To zdecydowanie wina narkotyków. Mój organizm nie reagował już tak na niego, przecież znam siebie.

- Kurwa, uparty jest. – Pokręciła głową. – Może pora dać mu szansę? No wiesz, niech powie, co ma powiedzieć i może się odjebie?

- Nie mogę się z nim spotkać.

- Czemu?

- Bo nie.

- No gadaj. Coś ci zrobił?

- Hania! – Skarciłam ją.

- No mów.

- Ja pierdolę, ale ty jesteś upierdliwa. – Pomasowałam sobie skronie. Jeszcze chwila i głowa mi eksploduje na szybę i to ona będzie musiała się tłumaczyć policji, że doprowadziła do tego swoim pierdoleniem.

- Gadaj. Zrobił ci coś?

- Nie, ale jeśli się z nim spotkam, to na pewno zrobi.

- Zabije cię?! – Wyszczerzyła oczy.

- Nie , wyrucha. I to kurwa jeszcze jak... - Dziewczyna w końcu zamilkła, co było do niej niepodobne. Przez chwilę mrużyła oczy, a następnie wyszczerzyła zęby.

- Powinnaś się z nim spotkać i to koniecznie. Brakuje ci bolca, dlatego taka jesteś.

- Czyli jaka? – Oburzyłam się.

- No właśnie taka. – Prychnęła, na co przewróciłam oczami.

- Nie potrzebuję Dantego, żeby sobie ulżyć. – Założyłam ręce na piersi i przygryzałam wargę.

- Ah tak? Kiedy ostatnio to robiłaś?

- Całkiem niedawno. – Wzruszyła ramionami.

- Wibrator się nie liczy.

- Kurwa. Koniec tej rozmowy. Wieź mnie do domu i z łaski swojej nic już do mnie nie mów.

- Dobrze, szefowo. – Szepnęła, a mnie zaczęły gryźć wyrzuty sumienia. Może nie potrzebnie tak na nią naskoczyłam. Miała trochę racji... Nie uprawiałam seksu od... Kilku lat i cholernie mi tego brakowało. Jednak nie chciałam bzykać się z byle kim. Jednak jeśli nie znajdę nikogo w niedługim czasie ciśnienie wyjdzie mi uszami.

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now