Willow rozglądała się po peronie dziewięć i trzy czwarte w poszukiwaniu swojej przyjaciółki Jolie.
Rozkojarzona w końcu musiała na coś wpaść, a raczej na kogoś. Szczęściem w nieszczęściu było to, że tym kimś był jej starszy brat Lee. Przyszywany starszy brat.
Odwrócił się i spojrzał pogardliwie na swoją siostrę, która trzymała jego ramię, tym samym chroniąc się przed zderzeniem z betonem.
— Uważaj pokrako. – syknął w jej stronę, wyrywając ramię z uścisku siostry.
Dziewczyna skrzywiła się i obrzuciła chłopaka poirytowanym spojrzeniem.
– Przecież nie zrobiłam tego specjalnie głąbie. – burknęła, przewracając oczami i założyła ręce na piersi.
– Powtórz to! – warknął przez zęby, celując w Willow palcem.
– Mam Cię znowu uderzyć? Bo to, że jesteś głąbem, widać z daleka, nie trzeba tego nawet mówić.
– Ty…– syknął i wyciągnął swoją różdżkę z kieszeni szaty.
– Lee! – rozległ się dobrze im znający głos za plecami nastolatki.
Chłopak utkwił wzrok wysoko ponad jej głową, a wyraz jego twarzy złagodniał.
– Widzę, że rodzeństwo Jordan w formie. – Willow przewrócił oczami, błyszcząc kolejny głos. Odwróciła się na pięcie, a jej oczom ukazali się bliźniacy Weasley.
Nastolatkę zaskoczyło fakt, że bracia sporo urośli przez wakację. Jednak ich głupi wyraz twarzy się nie zmienił. Nastolatka miała wrażenie, że nawet zwiększyła im się liczba piegów, a włosy jeszcze bardziej rozjaśniały od słońca.
– Gdyby nie pewny szlaban, to już dawno rzygałabyś żabami! – syknął Lee.
– Nie bulwersuj się tak, braciszku, i tak wiemy, że jedyna magia, która ci wychodzi, to ta, gdy idziesz do toalety. – odgryzła się ślizgonka, a kiedy usłyszała stłumione parsknięcie Freda i George'a, uśmiechnęła się triumfalnie.
Nastolatka widziała, jak jej przyrodni brat się gotuje w środku. Jego szerokie nozdrza rozszerzały się gniewnie. Co dawało dziewczynie ogromną satysfakcję.
– Szkoda, że Twój ojciec w porę nie wyszedł… – niedane mu było skończyć, bo nastolatka ruszyła w jego stronę z wyciągniętymi pięściami i gdyby nie silne ramiona jednego z Wesley'ów Lee Jordan miałby już podbite oko.
— Nie masz prawa mówić nic o mojej rodzinie! – wrzasnęła, przykuwając uwagę kilku innych czarodziejów, którzy kręcili się po peronie.
– Uspokój się, mały wężu –mruknął jej do ucha rudzielec, na co się wzdrygnęła i spojrzała na niego z lekkim obrzydzeniem.
– Nie dotykaj mnie, Weasley, bo jeszcze mnie czymś zarazisz! – warknęła, wyrywając się z uścisku starszego chłopaka.
– Jedynie dobrącią.
– Ta… Chyba głupotą. – Willow przewróciła oczami.– Daj jej spokój Fred…– mruknął drugi rudzielec, poprawiając szatę dziewczyny – Widzisz, że nasz mały wąż ma TE dni– dokończył, po czym od razu się roześmiał, a pozostała dwójka chłopaków mu zawtórowała.
Willow Hansen nie wiele, myśląc kopnęła Wesleya w piszczel, na co on zaskomlał i złapał się za nogę.
– Chyba wyraziłam się jasno – warknęła – NIE DOTYKAJ MNIE WEASLEY! – odwróciła się na pięcie I ruszyła w dalsze poszukiwania swojej przyjaciółki.
CZYTASZ
Calm down little snake ||Weasley||
FanfictionKiedy nadchodzi lato życie Willow Hanley zamienia się w koszmar. Odkąd jej ojciec ożenił się z matką pewnego gryfona każde wakacje przyprawiają ją o mdłości. O ile w szkole za wszelką cenę stara się unikać swojego przyrodniego brata, tak w domu musi...