Eros
Zakłamany David Perez, nazywany inaczej Eliasem, stawia się dzisiaj w biurze. Wciąż nie doczekaliśmy się nowiny od Luki, co jest odrobinę niepokojące. Jedyne co przesłał, to fotografie, z miejsc jego pobytu, które nie są w stanie za wiele ujawnić. Wpatrując się w zdjęcie mężczyzny, siedzącego w samochodzie, naszła mnie pewna reminiscencja. Porządne Ferrari, jest nierzadkim widokiem, na ulicach Madrytu, ale i tak odczuwam jakiś zagadkowy niepokój. Definitywnie, musiałem już gdzieś ujrzeć tego typa. Spodziewałem się, że kolega poinformuje mnie, gdy się dowie czegoś istotnego albo chociaż wejdzie do domu tej sąsiadki. Natomiast on od kilku dni milczy.
Wspólnie zdecydowaliśmy, że zrezygnujemy ze współpracy z tym mężczyzną. Po tym co już zdążył nam przekazać detektyw, mam już quantum podejrzeń. Jestem zmuszony go odprawić. Z kwitkiem. Abstrahując od wszystkiego, mam prawo to zrobić z zimną krwią i obecnie będzie to wymagane.
Kieruję wzrok na swoje odbicie w oknie i wygładzam marynarkę. Oddycham głęboko i wstępuję do sali konferencyjnej. Mężczyzna siedzi z kostką założoną na kolanie, trzymając w ręku shake. Pieprzony głupek. Patrzy na mnie, z tym swoim srogim uśmieszkiem.
Witam się skinięciem głowy i rozsiadam się w fotelu. Omiatam wzrokiem Miguela, który wygląda jakby zamierzał się zesrać w gacie, w postrachu. David odwraca się w moim kierunku i wyjmuje teczkę ze swojej torby. Wyginam brew w zamyśleniu.
- Panie Cielo... - odchrząkuje nasz gość. - Cieszę się, że w końcu znalazł Pan czas, na spotkanie. Już myślałem, że się pan rozmyślił - obnaża zęby.
Zduszam chęć przewrócenia oczami. Tak nadzwyczajnie mnie złości ten człowiek. Poprawiam się na siedzeniu i splatam palce na stole.
- Oh, widzi Pan, Panie Perez - zaczynam z pełną powagą. - Nie był Pan w błędzie. Rozmyśliłem się, więc musimy się pożegnać. Mimo tego, że nawet się jeszcze zbytnio nie poznaliśmy.
Prycha pod nosem i kręci głową.
- Nie wie Pan co traci - burka.
- Cóż, nie można mieć wszystkiego - wtrąca Miguel.
Facet mierzy go ironicznym wzrokiem i powraca do mnie. Przejeżdża językiem po górnej partii zębów.
- Nie jesteśmy zainteresowani Pana propozycją - precyzuję. - Jestem pewien, iż znajdzie Pan firmę, która z chęcią zrobi z Panem interesy.
Nadyma nozdrza, ewidentnie zniesmaczony, na co kończę:
-Niemiernie mi przykro, a teraz prosiłbym o opuszczenie mojej firmy.
- Stąpa pan po cienkim lodzie, panie Cielo. Mogliśmy dobić niezłego targu... - nachyla się do mnie - ... istotnie opłacalnego.
Cmokam. Już rzygam na jego obecność. Wstaję.
- Pan wybaczy, Panie Perez, czy jak tam się Pan nazywa, ale moja firma nie współpracuje z oszustami. Żegnam.
Wcale nie rusza go moje wyznanie. Rzeczywiście jakby zdał sobie sprawę, iż znam prawdę. Wstaje ociężale i chowa tajemniczą teczkę z powrotem do torby. Posyła mi obojętne spojrzenie i kaszle.
- Cóż... - wzdycha z dezaprobatą - ... może i nie będziemy współdziałać, ale z pewnością się jeszcze spotkamy, Panie Cielo - puszcza do mnie oko.
- Nie przypuszczam.
- Pomoc panu znaleźć drzwi? - Pyta szyderczo mój towarzysz.
David posła nam gorzki uśmiech, Pacan.
CZYTASZ
Red Ribbon Bow 18+
RomansaMarisol Valentino jest dziewczyną pochodzącą z zamożnej rodziny, lecz pieniądze nie są dla niej wartością nadrzędną. Od dziecka, rodzice dostarczali jej wszystkiego, przez co nie była przygotowana do dorosłości. Nagle jej życie zostaje zaburzone, pr...