Otworzyłam oczy i powoli rozejrzałam się po pomieszczeniu. To nie było moje mieszkanie... Jasne światła lamp rozświetlały niewielki pokój przypominający salkę operacyjną. Leżałam na łóżku na samym środku pokoju, a obok mnie znajdował się metalowy stolik z narzędziami chirurgicznymi . Po lewej stały szafki z różnymi buteleczkami, to na pewno były leki, a po prawej wzdłuż całej ściany widniał rząd metalowych drzwiczek.
Moment... To nie był szpital, tylko jebane prosektorium.
Podniosłam się szybko, na co krzyknęłam. Ból brzucha był nie do zniesienia... Promieniował do lewej nogi i przez cały lewy bok pleców.
Postrzelił mnie.
Ten kutas mnie kurwa postrzelił...
Przypomniałam sobie całe zajście, a później jak przez mgłę pamiętam jazdę samochodem. Był ze mną Daniel, więc to on musiał mnie tu przywieźć. Musiałam wydostać się z tego przerażającego miejsca i to natychmiast. Złapałam się za brzuch, a że miałam na sobie tylko bieliznę złapałam prześcieradło na którym leżałam i owinęłam się nim. Otworzyłam drzwi i zmierzałam po schodach na górę, kiedy usłyszałam czyjąś rozmowę.
- Ona nie może podróżować. Jeszcze nie. – Zachrypnięty głos obcego mężczyzny wydawał się zaniepokojony.
- Nie zostawię jej tu. Muszę wracać do Katowic, więc pojedzie razem ze mną.
- Jak uważasz, ale pamiętaj, że to Twoja decyzja. Ja się z nią nie zgadzam.
- Dzień dobry... - Odchrząknęłam stając na końcu schodów. – Nie mam żadnych ubrań, a jest mi trochę zimno. – Daniel jak poparzony podbiegł do mnie w podskokach, a że miał długie nogi, 5 metrów pokonał w sekundę.
- Jak się czujesz? Boli cie coś? Chcesz coś przeciwbólowego? – Złapał mnie w pasie i odsunął się głową, aby lepiej mi się przyjrzeć.
- Uspokój się. – Przymknęłam lekko powieki. – Boli, oczywiście. Czy kula została w środku?
- Nie, na szczęście przeszła na wylot i nie uszkodziła żadnego organu. – Uśmiechnął się słabo. – Jesteś niesamowicie silna, wiesz?
- Dziękuję.
- Mówiłem Panu Dantemu, że nie powinna pani wracać jeszcze do domu, w takim stanie podróż będzie dla pani męcząca. – Dopiero teraz przyjrzałam się facetowi. Wyglądał na około 60 lat , był pomarszczony i łysy, a na nosie miał okrągłe okulary. Typowy lekarz.
- Też uważam, że powinnam wracać. Dam radę. – Skinęłam głową. – Tylko chyba nie pojadę w prześcieradle? – Uniosłam brew, na co mężczyźni się zaśmiali.
- Nie ukrywam, że wyglądasz w tym cholernie seksownie, ale mam dla ciebie dres. – Podał mi torbę z nowym ubraniem, a ja poszłam szybko się ogarnąć.
Przebranie się stanowiło nie lada wyczyn. Szwy na moim brzuchu były jak napięta struna, która ściągała gryf gitary wiążąc go w supeł. Tak się właśnie czułam. Kiedy wsiedliśmy do auta poczułam pewną ulgę. Czułam się źle w tamtym domu... Dobrze, że Dante mnie nie zostawił.
Jechaliśmy słuchając radia. Właśnie leciała klubowa piosenka, więc nie omieszkałam dać Dantemu koncert.
Oh, let's get fucked up, baby, let your body go
I make your mind go crazy and lose control
So come and move
Move
Bod-bod-bod-body
Move, move
Bod-bod-bodSo, come and move with my body, let it overload
My heartbeat keep on repeating, 'bout to explode
Just turn the lights off, baby, and let it go
I make your mind go crazy, and lose control
YOU ARE READING
MIŁOŚĆ
ChickLitTrzecia i ostatnia część historii. Ola po rozstaniu z Dante układa sobie życie na nowo. Zakłada własny klub, w którym szkoli kobiety, aby potrafiły walczyć o siebie i innych. Jednak czy Dante odpuścił? Czy potrafi zostawić dziewczynę w spokoju? Czy...