POV: Nathan
Właśnie skończyło się oficjalne rozpoczęcie roku szkolnego. Dla nas wszystkich, ostatniej klasy. Już od wejścia do budynku, wiedziałem, że wieść o rozprawie rozniosła się po całym Bakersfield. Wszyscy zerkali na mnie i Sami. Szeptali po kątach i wytykali nas palcami. Ja miałem to gdzieś, ale widziałem, że blondynka bardzo to przeżywa. Okazywałem jej wsparcie na każdym kroku, jak zresztą cała nasza paczka, ale ciężko było do niej dotrzeć.
W porze lunchu po tygodniu szkoły, stwierdziłem, że dłużej nie wytrzymam tego jebanego napięcia. Nie dało się w spokoju zjeść, bo każdy obserwował dokładnie nasze ruchy. Pierdolnąłem tacką w stolik i stanąłem na swoim siedzeniu.
-Jeśli ktoś ma coś do powiedzenia, niech mówi w tej chwili. Nie macie kurwa swojego życia?! Ile jeszcze będziecie się gapić na nas jak na małpy w zoo?! Jak pewnie wiecie z gazety, mordercami nie jesteśmy, ale to może się zmienić jak jeszcze raz ktoś mnie tak wkurwi!
Usiadłem z powrotem na krzesełku i jak gdyby nigdy nic zacząłem jeść swoje frytki. Chłopaki wyrazili swoje zadowolenie, że w końcu ktoś przemówił wszystkim do rozumu i, że ten cały cyrk wreszcie się skończy.
-Wiesz, że Cię uwielbiam?- wyszeptała Sami nachylając się do mnie.
Pociągnąłem ją za ramię i usadziłem na swoich kolanach. Zarzuciła mi ręce na kark i pierwszy raz od początku szkoły uśmiechnęła się do mnie szczerze.
-No nie wiem, słabo mi to ostatnio okazujesz- droczyłem się z nią.
-Obiecuję poprawę! A tak poważnie to dziękuję. Nie radzę sobie z tym wszystkim i chciałabym żeby to ucichło.
-Przecież wiesz, że zrobiłbym dla Ciebie wszystko, skarbie. Kocham Cię i jestem w stanie walczyć z każdym po kolei, aby dali nam spokój- ucałowałem ją krótko.
Od naszej wizyty na cmentarzu w dniu rozprawy, odniosłem wrażenie, że Sam zmieniła nieco stosunek do mnie. Nie chciałem swoim pytaniem wymuszać na niej wyznania miłości. Nie uraziło mnie również to, że ona nie odpowiedziała nic. Naprawdę szanowałem to, że nie była gotowa na ten krok i nie zamierzałem naciskać. Czekam na to od czerwca i poczekam ile będzie potrzeba. Jednak czasem ogarnia mnie lekkie zdenerwowanie, że może ona po prostu tego nie czuje?
Moje obawy w tym temacie zostały rozwiane tydzień temu. Od wtedy Sami jest bardziej uczuciowa niż kiedykolwiek. Dba o mnie, często zwraca się do mnie inaczej niż kiedyś. Powtarza, że mnie uwielbia i uważam, że to naprawdę dużo.
Chociaż naprawdę wiem, że mnie kocha. Wiem, że tak jak ja, nigdy nie przestała.
-Wpadacie na domówkę do Alexa dzisiaj?- zagadnął Ethan, który siedział obok.
-Oj tak, całe wakacje mieliśmy bana na wszystko, czas zaszaleć!- blondynka na moich kolanach wyraźnie się ożywiła.
I miała rację. Od momentu, w którym Lucas pojawił się w mieście nie robiliśmy nic. Zamartwialiśmy się aby i nie wykorzystaliśmy wakacji w odpowiedni sposób. Teraz nadszedł czas, aby to naprawić. A, że akurat dzisiaj jest piątek to nadarza się idealna okazja.
- W takim razie zaczynamy o dwudziestej- poinformował nas Alex na koniec przerwy.
Sami dogadała się z Amy i Mads, że ogarną się na imprezę wspólnie, więc umówiłem się z chłopakami, że pomożemy Alexowi w przygotowaniu wszystkiego.
Po szkole pojechałem do domu, aby wziąć prysznic i zgarnąć ciuchy koszulę na zmianę. Ogarnąłem się i pojechałem prosto do Alexa. Wszyscy byli już na miejscu, więc przesunęliśmy meble w salonie, żeby zrobić miejsce na parkiet. W kuchni na wyspie rozłożyliśmy cały arsenał alkoholu i to samo zrobiliśmy na tarasie, bo było jeszcze ciepło i pewnie impreza będzie podzielona.
CZYTASZ
ON THE SAME SIDE | ZAKOŃCZONE
Novela JuvenilPrzyjaciele od dziecka, których drogi rozeszły się nagle i nikt nie wie dlaczego. Łączy ich mroczną tajemnica. Czy to jest powód ich nienawiści, która trwa już trzy lata? Czy są w stanie zakopać topór i stanąć po jednej stronie? +18 !!! Zawiera treś...