Zamknęłam małą, prostokątną szafkę szkolną. Słońce odbijało się od zielonych drzwiczek. Ludzie chodzili po korytarzu. Inni czekali pod salą na dzwonek. A ci, co jeszcze nie wzieli odpowiednich podręczników szperali w szafkach, szukając tego odpowiedniego.
W ręce trzymałam zniszczoną książkę. Jej okładka zabierała wszystkie kolory jakie istnieją, pozostawiając te blade i ponure. Szłam do sali, gdzie oprócz mnie zawsze czekała Cara; wysoka i szczupła dziewczyna o jasnych brązowych włosach, niebieskich oczach i śniadej skórze.
Oparłam się o ścianę, kładąc plecak na ziemi. Podręcznik od historii trzymałam w jednej ręce. Nie widziałam sensu chowania go do torby, skoro zaraz miał zabrzmieć dzwonek.
Szkolny korytarz był udekorowany jesiennymi dekoracjami, ale zaraz miało się to zmienić za sprawą Halloween - ulubionego zwyczaju wszystkich mieszkańców. Nie mogłam się do nich zaliczyć. Przebrania i zbieranie cukierków nie przemawiały do mnie. Obawa przed zatruciem lub porwaniem w Halloweenową noc była zbyt duża. Pierwsza maskarada, w której wzięłam udział, okazała się moją ostatnią.
Dzwonek wywołał harminder; ludzie się przepychali, by nie zostać zapytanym za spóźnienie, nauczyciele próbowali dostać się do sal, a popularsi tzw. Szkolne Gwiazdy nie przejmowały się nikim i niczym.
Pan Farend otworzył drzwi i wpuścił nas do sali. Jak zwykle usiadłam pod ścianą w trzeciej ławce. Położyłam z głośnym plaskiem podręcznik, a z plecaka wyciągnęłam zeszyt z siedmioma lekcjami. Długopis miałam w małej przegródce plecaka.
Wszyscy, którzy mieli wejść do klasy już byli, a ci co uważali się za nietykalnych wejdą za pięć minut.
Nauczyciel zaczął omawiać dzisiejszy temat. Nie słuchałam, co mówił, bo historia nigdy nie była moim ulubionym przedmiotem. Mie należał nawet do tych „Do wytrzymania”. Przysypiałam.
Po pięciu minutach, jak przewidywałam do sali wpadli cali zdyszani (na pewno przebiegli całą długość korytarza, by wyglądać na wiarygodnych) Lockwood i jego pulchny przyjaciel, ewidentnie nie stworzony do biegów długodystansowych czy krótkodystansowych, szybko i niewinnie przeprosili nauczyciela i usiedli w drugiej ławce. Pod ścianą. Przede mną. Jeszcze mocniej wcisnęłam podbródek w dłoń, która przetrzymywała moją głowę przed położeniem się na ławce.
– A teraz mała niespodzianka. Z okazji zbliżającego się święta, chciałbym byście przygotowali w trójkach prezentację wylosowanego przeze mnie tematu – powiedział bardzo zadowolony z siebie nauczyciel.
– Można wybrać grupy? – zapytała jakaś dziewczyna, siedząca w tylnych ławkach.
– Nie, to kolejna z niespodzianek.
Jego poczucie humoru zaczęło mnie przerażać. A mina całkowicie zrzedła. Liczyłam na to, że uda mi się jakoś przekonać Pana Farenda do samodzielnej pracy, co kiedyś wielokrotnie się zdarzało. Niestety w tej sytuacji chyba nie miałam innego wyjścia. Musiałam wziąć się w garść i przezwyciężyć lęk przed robieniem pracy w grupach.
Nauczyciel zaczął wywoływać po kolei osoby do poszczególnych grup wraz z ich tematami. Z tego, co mogłam zauważyć, bazowały głównie na Halloween. No tak, tutaj ludzie kochali ten zwyczaj! Nawet historykowi się udzieliło.
Gdy usłyszałam swoje nazwisko, serce zabiło mocniej z napięcia.
– Carlyle, Lockwood i Cubbins. Wywoływanie duchów!
– Myślałem, że nie wierzy pan w zjawiska paranormalne – wtrącił się Hunter, siedzący w pierwszej ławce.
– Były przypadki, gdzie wywoływanie duchów skończyło się na czyichś zniknięciach. I nie mówię, że w to faktycznie wierzę. Po prostu jestem ciekaw, co uda wam się znaleźć. – spojrzał w naszą stronę.
CZYTASZ
Bezgłowy Jeździec | Lockwood & Co
SpiritualLucy Carlyle to uczennica szkoły w Ghost Wood, gdzie Halloween to najbardziej wyczekiwany dzień w roku przez wszystkich uczniów liceum Light Mirror High School, jak i samych mieszkańców. Dziewczyna to pilna, choć czasami za bardzo zamknięta na nowe...