Chłód otaczał mnie ze wszystkich stron. Skull ciągnął niemiłosiernie. Niebieska smycz wbijała mi się w dłoń schowaną w czarnej, cienkiej rękawiczce. Kurtka, którą miałam na sobie była po mojej trzeciej starszej siostrze. Zużyta, wyblakła. Kolory, które kiedyś miała stały się szarością ciemnego bordu. Grube getry włożone po wejściu do domu, choć dobrze chroniące przed zimnem, to nadal przepuszczające wiatr, zmroziły mi palce u nóg.
Skull przyspieszył, widząc kruka na mijającym drzewie. Chwyciłam go szybko za obrożę, by mi się nie wywinął wraz ze smyczą. Kilka razy się to zdarzyło, a on nie był psem przychodzącym na przywołanie. Gdy udało mi się go uspokoić, ruszyliśmy dalej. Cmentarz był zaledwie kilka metrów dalej.
Weszłam przez metalową furtkę na teren cmentarza. Groby w większości były wykonane z kamienia lub oznaczone kupką świeżej ziemi z wbitym drewnianym krzyżem. Kwiaty, wygasające świece, rośliny wspinające się na nagrobki. Nic z tych rzeczy nie widniało na grobie mojego ojca. Naszej rodziny nie było stać na tak drogi wydatek.
Stanęłam przed kupką ziemi porośniętej chwastami. Na małym i ciemnym krzyżu zostały wyryte inicjały taty - D.C (Dale Carlyle). Kucnęłam nadal trzymając psa za smycz. Skull jakby wyczuwając mój nastrój, klapnął na ciemnej ziemi i zaczął machać swoim cienkim ogonkiem. Jego sierść wtapiała się w czarny nagrobek obok. Podrapałam go za uchem.
Tata zginął potrącony przez pędzący pociąg. Zdaniem jego kolegów miał za zadanie sprawdzić czy szyna jest dobrze zamontowana. Czy żadna ze śrubek nie wypadła. Nie do końca wiadomo było jak to się stało, że zmarł w takich okolicznościach.
Skull szczekał i powarkiwał. Odwróciłam wzrok w stronę gdzie był skierowany jego łebek. Lockwood. To on przyciągnął uwagę mojego psa. Nie wiedziałam co robić. Nigdy wcześniej go tu nie widziałam. Czyżbym była aż tak ślepa?
Włożył na siebie czarny płaszcz, eleganckie spodnie, tak bardzo nie pasujące do dzisiejszej pogody. Wiatr rozwiewał jego brązową czuprynę. Eleganckie buty były ubrudzone spływającym błotem. Trzymał w dłoni kwiaty lawendy.
Pierwsza odwróciłam wzrok. Wróciłam do wpatrywania się w krzyż z wyrytym imieniem i nazwiskiem taty. Teraz mogłam polegać jedynie na słuchu – tupot butów i przedzieranie się przez krzaki.
Odszedł.
– Chodź – powiedziałam do czarnego sierściucha.
Droga powrotna minęła szybko i przyjemnie, mimo to nadal z tyłu swoich gałek ocznych, miałam Lockwooda i fioletowe kwiatki. Kogoś odwiedzał, to było pewne. Tylko kogo?
Nigdy zbytnio nie interesowałam się życiem innych. Ledwo wiedziałam jak wyglądała mama Huntera, a o imieniu już nie wspomnę (Clara?). Ale skoro miałam przez najbliższe dwa tygodnie spędzać czas z tymi dwoma dziwacznymi chłopakami, to wypadałoby przypadkiem czegoś niestosownego nie palnąć.
Wpuściłam Skulla przez drzwi. Od razu po wejściu pobiegł do miski z wodą, znajdującej się w kuchni. Ściągnęłam buty, a kurtkę odwiesiłam na drewniany wieszak.
W pokoju zastałam kilka rozrzuconych ubrań na podłodze. Podniosłam je zwinnymi ruchami i rzuciłam na krzesło. Wzięłam laptopa i usiadłam z nim na łóżku w siadzie skrzyżnym. Włączyłam Googla, a w wyszukiwarkę wpisałam: Anthony Lockwood.
Wyskoczyło mnóstwo różnych wyników, ale żaden nie należał do tego z rodziny Lockwood. Przeniosłam się do galerii zdjęć. W oczy rzucił mi się obraz przedstawiający kobietę i mężczyznę, mieli coś z Lockwooda. A może tylko mi się wydawało? Kliknęłam w zdjęcie, które przeniosło mnie do jakiegoś artykułu.
CZYTASZ
Bezgłowy Jeździec | Lockwood & Co
SpiritualLucy Carlyle to uczennica szkoły w Ghost Wood, gdzie Halloween to najbardziej wyczekiwany dzień w roku przez wszystkich uczniów liceum Light Mirror High School, jak i samych mieszkańców. Dziewczyna to pilna, choć czasami za bardzo zamknięta na nowe...