8

208 8 8
                                    

Gdy zobaczyłam, jak Borys sprawnie unosi się i wychodzi z basenu, zaczęłam uciekać z krzykiem, a także w akompaniamencie śmiechów innych.

Wybiegłam z basenu, kierując się do góry. Chłopak był szybszy więc czułam, że zaraz mnie złapie. Gdy wbiegłam na górę, stanęłam w miejscu.

Widząc, że Borys stoi na przeciwko odezwałam się.

-Wiesz... jeszcze możemy ponegocjować. - odezwałam się unosząc ręce, zmierzyłam go wzrokiem widząc, że dalej kapie z niego woda.

-Tak? - zapytał podchodząc, na co zaczęłam się cofać.

-Taaak. - powiedziałam dalej idąc do tyłu. Po chwili poczułam ścianę za sobą, na co w duchu jęknęłam.

-Coś mi się wydaje, że nie mamy czego negocjować. - odpowiedział opierając obie ręce koło mojej głowy.

Nasze przyśpieszone oddechy, które jeszcze nie unormowały się po bieganiu, mieszały się.

-Jesteś pewnien, może co... - chciałam grać dalej, ale w tym momencie chłopak wpił się w moje usta.

W głowie pojawiły mi się dwie czerwone lampki.

Najpierw miałam w głowie Davida, a następnie zachowanie Borysa po pocałunkach.

Mimo to odgoniłam nieprzyjemne myśli i odwzajemniłam pocałunek.

W końcu to był Borys.

Mój Borys.

Pov. Borys

Santia na początku się spięła i nie odwzajemniała pocałunku.

Zacząłem myśleć, że to za szybko bo w końcu wszystko działo się wczoraj.

Wczoraj gdy pojechała do tego zjeba, myślałem nad tym wszystkim i coraz bardziej żałowałem, że powiedziałem że ma się z nim umówić. Wtedy zdałem sobie sprawę, a bardziej to Wiktor uświadomił mi, że coś do niej czuje.

Ciężko było mi samemu to przyznać, ale gdy usłyszałem jej drżący głos i płacz, to byłem pewnien.

Ta mała blondynka znaczy coś więcej.

Poczułem jak Santia oddaje pocałunek, uśmiechnąłem się, położyłem rękę na jej biodrze, a drugą chwyciłem ją za tył głowy przyciągając bliżej. Pogłębiłem pocałunek, prosząc by wpuściła mnie do środka.

Gdy to zrobiła, chwyciłem ją za biodra i uniosłem, na co oplotła mnie nogami i ruszyłem do mojego pokoju.

Gdy tam się znaleźliśmy, usiadłem na łóżku, a Santia na moich kolanach.

Przerwaliśmy pocałunek, teraz patrząc się w swoje oczy. Widziałem rumieńce na jej twarzy, co było urocze.

Lubiłem gdy była zawstydzona.

-I co teraz? - usłyszałem jej cichy głos.
Dalej utrzymując kontakt wzrokowy, uśmiechnąłem się i wzruszyłem ramionami

-A co byś chciała? - odpowiedziałem, trzymając ją za biodra przesunąłem jeszcze bliżej, na co mogła wyczuć mój wzwód.

-Borys.. ja nie jestem jeszcze gotowa na to. - odpowiedziała speszona i wstała, urywając nasz kontakt wzrokowy. Widziałem po jej postawie, że zaraz będzie chciała wyjść.

-Santia, rozumiem to i byłbym głupi gdybym od ciebie tego oczekiwał. Będziemy robić wszystko kroczkami, tylko mów mi kiedy robię coś za szybko, jasne? - odpowiedziałem też wstając, patrzyłem na nią zmartwionym wzrokiem, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że postąpiłem za szybko.

SanBorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz