Otworzyłem oczy szeroko, zatrzymując w płucach powietrze, kiedy ciężkie buty przekroczyły próg mieszkania. Zapach odpalonego papierosa i charakterystyczna chrypka dała mi znać, kto przyszedł, więc odetchnąłem, czując ciepło uda kobiety obok.
Sean stał nad nami, paląc i wgryzając się we mnie wzrokiem.
– Mogłeś dać znać, że jest u ciebie. Wszędzie jej szukam.Zerknąłem na Samanthę, widząc w jej oczach strach.
– Wstawać oboje. – Machnął na nas ręką.Ja zacząłem się podnosić. Samantha okryła się kołdrą, siadając. Sean cmoknął nerwowo, kręcąc głową.
– Nie udawaj dziewicy, tylko zbieraj dupę do pracy. A ty na siłownię, skoro masz już siłę dymać się całą noc. – Wyszarpał z jej rąk kołdrę.Nie tłumaczyłem mu się z niczego, bo i tak nic by to nie dało. A Samantha postąpiła bardzo głupio. Mogła chociaż dać znać. Nie powinna znikać mu z radaru. Przechodziła obok niego naga, zakrywając dłońmi, co się dało, kiedy pchnął ją na ścianę, łapiąc za gardło.
– Jeszcze raz nie poinformujesz mnie, gdzie się kurwisz, to wypierdalasz. Jasne? Możesz spać na ulicy i dawać dupy żulom za kolejną działkę, a ja się nawet za tobą nie obejrzę.
– Sean. – Stanąłem za nim, dając mu do zrozumienia, że takie rzeczy to nie przy mnie. – Sean! – powtórzyłem ostrzej, kiedy zacisnął na palce na szyi Samanthy.
Puścił ją, a ona uciekła do łazienki. Zmierzył mnie wzrokiem z wkurwieniem wymalowanym na twarzy.
– Nie zadzieraj ze mną, Mason. To nie jest twoja kobieta. – Wystawił palec. – I ani mi się waż tak o niej myśleć, bo na drugi raz chłopcy będą podcierać ci dupę po walce.Jego ochroniarz uniósł brew z obrzydzeniem, ale nie skomentował. Sean poklepał mnie po ramieniu w przyjacielskim geście, jakbyśmy kilka sekund temu wcale nie chcieli skoczyć sobie do gardeł.
– Znajdź sobie jakąś miłą dziewczynę, jeśli chcesz, ale nie w moich szeregach.– Żeby później u ciebie pracowała? – prychnąłem.
– Nie przyjąłbym jej, choćby mnie o to błagała – odpowiedział z powagą. – Ty masz swoje zasady. Ja mam swoje. Nie zdradzę cię, dopóki ty nie zdradzisz mnie.
Odwrócił się za siebie. Spojrzał na ubraną już Samanthę w te same ciuchy, w których przyszła.
– Płacę ci za opiekowanie się Masonem, ale nie możesz znikać. Po pierwsze: nie możesz mieć klientów poza tymi z moimi otoczenia. Po drugie: podejrzewałem, że któryś z moich wrogów cię porwał lub ktoś cię skrzywdził. Znasz zasady. Kolejnej szansy nie będzie.– Dobrze. – Skinęła głową. – Przepraszam, że nie dałam znać.
– Chłopcy by cię odwieźli, gdybyś tylko powiedziała. Nie podoba mi się to, bo nie wiem, co kombinowaliście.
– To nie tak – powiedziała cicho.
– Kolejnej szansy nie będzie. – Zerknął na mnie przez ramię, ale ja nie przytaknąłem.
Nie potrzebował tego. Wiedział, że tak łatwo nie zmusi mnie do płaszczenia się przed nim.
Czekali na mnie, więc zabrałem najważniejsze rzeczy. Jechaliśmy jednym samochodem. Z Samanthą nie wymieniliśmy nawet spojrzeń, nie mówiąc o rozmowie, którą słyszałby Sean. Miałem ochotę na nią nakrzyczeć, za to, że nie dała mu znać. On zaczął podejrzewać coś, co nie miało miejsca. Nie spiskowaliśmy przeciwko niemu. I nie pomogłoby nic, co bym powiedział. Nie mogłem skłamać, że ją wezwałem, bo mogłem to zrobić tylko przez Seana lub któregoś z jego karków. Nie miałem jej numeru, a nawet gdybym miał, mielibyśmy w telefonach jakiś ślad. Dowód na naszą prawdomówność.

CZYTASZ
Mason - Zakończona
ChickLitMason nadal tkwi w swoim świecie brutalności i nielegalnych interesów. Nie widzi dla siebie innej drogi. Pogodził się ze swoim przeznaczeniem i z tym, że umrze młodo. Tylko czy to faktycznie jego przeznaczenie? Każda decyzja niesie za sobą konsekwen...