Rozdział 6

24 2 4
                                    

Zaraz po filmie, ja i mama pojechałyśmy na małe zakupy, a w drodze powrotnej słuchałyśmy muzyki, która wydobywała się z radia. Obie śpiewałyśmy piosenki, wygłupiałyśmy się i czułam, że tata miał rację. Mama zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, a to, że im nie wyszło, nie znaczy, że muszę ją od razu znienawidzić. W końcu, to dzięki niej w ogóle wyszłam dziś z domu.

Mój głośny śpiew przerwała wiadomość od Cami.

Od: Cami 😍

Spotkałaś Niccolo z Brando??

Zdziwiłam się trochę tym, że o to zapytała i skąd o tym wiedziała, ale postanowiłam, że będę z nią szczera.

Do: Cami😍

Tak, czemu pytasz?

Od: Cami😍

Spotkajmy się za godzinę w kawiarni, wszystko ci opowiem.

Po tej wiadomości, schowałam telefon do kieszeni bluzy i znowu zaczęłam wygłupiać się z mamą.

------------------------

Weszłam do kawiarni i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na środku budynku stała lada, a za nią kobieta w koku i brązowym fartuchu z logiem kawiarni, na ścianach widniały białe kolory, a podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Wszędzie wokół były stoliki kilku osobowe, ale pojawiały się też dla jednej osoby. W końcu, przy jednym ze stolików dwuosobowych, zauważyłam Camille. Podeszłam do niej i zajęłam miejsce naprzeciwko.

- Hej, dobrze, że jesteś. - powiedziała lekko zmartwionym głosem, na co zmarszczyłam brwi.

- Stało się coś poważnego? - zapytałam, a ta pokiwała głową.

- Tak, ale musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz, a zwłaszcza, Niccolo, jasne? - pokiwałam głową, a ta wzdychnęła i na kilka sekund przymknęła powieki, wracając do mnie wzrokiem - Więc... pamiętasz Virginię, tak?

- Jasne, nie da się jej nie pamiętać, co z nią?

- Nie z nią, a z Niccolo. - powiedziała, a ja zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu - Słuchaj... Virginia i Nicco byli razem od kąd pamiętam, układało im się dobrze, ale ostatnio zaczęli się częściej kłócić, więc chciałam o tym porozmawiać z Virginią.

- I co ci powiedziała? - moja towarzyszka ponownie wzdychnęła, po czym odezwała się;

- Że to wszystko przez hormony. - wstrzymałam oddech, a ta skinęła głową - Niccolo będzie ojcem. Jej dziecka. - wzdychnęła - Wszyscy wiedzą, że Niccolo nie nadaje się na ojca, to jeszcze dzieciak, a ona to najbardziej zdzirowata suka, jaką widział świat, ale stało się, Victoria...

- I... Niccolo o tym wie? - pokręciła głową.

- Obiecała, że powie mu w odpowiednim momencie. Niby chce, żeby to była niespodzianka, ale do cholery, on nie będzie się z tego cieszył! - powiedziała nieco głośniej i dopiero gdy się trochę opanowała, kontynuowała swoją wypowiedź - Znam go. To mój brat. I wiem, że ta wiadomość zmiecie go z planszy, że nie poradzi sobie z tą odpowiedzialnością, jaką jest bycie rodzicem. - wypuściłam powietrze z ust.

- Cholera, to faktycznie poważna sprawa. - wyszeptałam tak, żeby tylko ona mogła mnie usłyszeć.

- No wiem... Co ja mu powiem, Veronica? - zapytała z desperacją w głosie - Mam patrzeć mu w oczy i udawać, że nic nie wiem, że nic się nie dzieje? - pokręciłam głową.

- Cholera, nie wiem... - mruknęłam - To ciężka sytuacja... Może po prostu... hmm...

- "Może po prostu" co?

- Może po prostu pozwól Virginii zrobić swoje, a jeśli nie powie mu za jakiś czas, ty to zrobisz? - zaproponowałam, a ta wzdychnęła i pokiwała głową.

- To wydaje się być najlepszym rozwiązaniem... - uśmiechnęła się słabo - Dziękuję. - odwzajemniłam gest i także uśmiechnęłam się pocieszająco.

- Nie ma sprawy. Gdyby coś, to wal śmiało, zawsze możesz na mnie liczyć.

----------------------

Po popołudniu spędzonym z przyjaciółką, wróciłam do domu i od razu weszłam do swojego pokoju. Na biurku znalazłam tabliczkę czekolady z małą, samoprzylepną karteczką z napisem "Dziękuję za dzisiejszy dzień, córeczko", co sprawiło, że uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam na krześle, otwierając laptop i dzwoniąc do taty na kamerce. Mężczyzna odebrał po kilku sygnałach i przywitał mnie uśmiechem.

- Hej, córciu! - usłyszałam jego radosny głos.

- Hej, tato! - także się uśmiechnęłam.

- Coś się stało, że dzwonisz?

- To już nie mogę zadzwonić do ciebie bez konkretnego powodu? - zapytałam z uśmiechem, a ten się zaśmiał, co sprawiło, że moje myśli natychmiast się uspokoiły.

Tęskniłam za tym śmiechem.

- Myślałem, że nie chcesz już rozmawiać ze swoim starszym bez powodu. - wywróciłam oczami i prychnęłam - A tak serio, to jak minął ci dzisiejszy dzień? Mama mówiła, że byłyście w kinie i na zakupach.

- Mhm. - uśmiechnęłam się szerzej na świadomość, że rozmawiał z mamą - Było świetnie. Miałeś rację co do tego, że wasze rozstanie nie zmieniło jej miłości do mnie. I dziękuję, że mnie w tym uświadomiłeś, bo pewnie dalej okłamywałabym siebie, że jej nienawidzę. - uśmiechnął się delikatnie i puścił mi oczko.

- A nie mówiłem? - zaśmiałam się cicho - To, że stary, nie znaczy, że głupi. - prychnął.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym zakończyłam rozmowę. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem. Zjadłam jeszcze czekoladę od mamy i postanowiłam, że wezmę kąpiel. Leżąc w wannie, moje myśli zaczęły powracać do Niccoli i Virginii, która ponoć była w ciąży.

Nie zabezpieczyli się? Albo zapomniała wziąć tabletki? A może byli pijani? - Zbyt wiele możliwości naraz.

I choć wiedziałam, że nie powinnam była się tym tak interesować, coś mi tutaj nie pasowało. Skoro Niccolo nie chce być jeszcze ojcem, bo tak twierdzi Camilla, myślę, że nie byłby aż tak nieuważny i nie dopuściłby do sytuacji, w której nie założyłby prezerwatywy. Musiałby być naprawdę mocno pijany.

Więc postanowiłam dowiedzieć się więcej na ten temat...



Tylko romans - Niccolo GovenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz