Powrót do życia po tym jak jej serce zostało przebite powinien trwać o wiele dłużej. Bycie martwą sprawiło, że nie mogła się obudzić z koszmarów, które towarzyszyły jej w trakcie tak zwanej fazie przejściowej, pomiędzy życiem, a śmiercią. Połączenie się jednak z Lanzarote sprawiło, że otworzyła oczy późnego ranka, po nocy , w której umarła. Gdyby nie magia Daviny udałoby się jej wrócić jeszcze szybciej. Głęboki wdech rozniósł się lekkim echem po pokoju, w którym była. Rozejrzała się uważnie. Nie znała tego miejsca jednak domyśliła się, że to mogła być willa Mikaelsonów. Wstała z łóżka i zauważyła, że nadal ma te same ubrania na sobie. Odetchnęła z ulgą. Gdyby zobaczyli za dużo wywołałoby to niepotrzebną wojnę. O dziwo nie miała zawrotów głowy. Zastanawiała się czy było to może spowodowane jednością z Lanze. Było to bardzo możliwe jednak nie dawało stu procentowej gwarancji, na to że będzie tak przez cały czas. Millrace podejrzewała, że tylko w poszczególnych przypadkach będzie to działać i nie ma co się nakręcać na więcej. Chwilę później usłyszała za sobą szmer, więc się odwróciła.
- Elijah. Długo minęło ? - zapytała bardzo spokojna. Pierwotny spojrzał na nią od góry do domu. Była żywa.
- Kilka godzin. Jesteś pewna, że wszystko dobrze ? - mimo wszystko przyglądał się jej trochę zaniepokojony. Opowiadała mu o nomadach jednak nie wiedział o nich wszystkiego, nie znał zasad jakimi kierują się , bynajmniej nie wszystkie.
- Tak. Co z resztą ?
- Powinnaś się raczej martwić o siebie, ale są cali. - podszedł do niej i zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. - Potrzebujesz czegoś ? Mogę...
- Podwieź mnie do domu. Chce się wykąpać i przebrać. Czuję się w tych ciuchach paskudnie. I śmierdzę krwią. - podniosła przy tym swoją bluzkę i powąchała. Skrzywiła się przy tym. - I czarownicą... - wyszeptała bardziej do siebie. - Albo nie. Chcę na spacer. Pójdę pieszo. Nie ma aż tak daleko.
- Na pewno ? - zachowywała się trochę jakby była na coś nakręcona. - Coś się stało ? - spojrzała na niego trochę jak na wariata.
- Moje serce zostało przebite, a ciało przybite do ściany za pomocą magii. - mówiła trochę z ironią.
- Jasne wybacz. Po prostu wydajesz się trochę.... inna. - nie wiedział zbytnio jakiego słowa powinien użyć. Dziewczyna tylko zaśmiała się cicho.
- Elijah... właściwie to się coś stało, ale ... - przerwała mu widząc, że chce coś powiedzieć - to nic złego. Wręcz przeciwnie. A jak Davina ? - mężczyzna odchrząknął niezręcznie.
- To też opowieść na dłużej. Liczę, że przyjdziesz tu później i .... - wiedziała co miał na myśli.
- Zostanę z Haeley. Daj mi dwie godzinki. Maks dwie i pół. - ruszyła szybko do siebie nie patrząc na to czy się z kimś mija czy nie. Nie wiedziała, że zauważył ją Klaus, który nie przyznając się nikomu martwił się śmiertelnie o dziewczynę, która była biała niczym ściana kiedy leżała w tamtym łóżku martwa. Nie chciał jej takiej widzieć nigdy więcej. Ucieszył go więc widok żywej i właściwie pełnej wigoru Wendy. Dziewczyna zazwyczaj po prostu szła przez życie i niezbyt czerpała z tego radość. Nie miał zamiaru od razu do podchodzić i z nią rozmawiać. Wolał to zostawić na później.
↢ ↣
Zarówno Rebekah jak i Haeley skakały nad białowłosą i obchodziły się jak z delikatnym szkłem. Zaczynało ją to irytować. Dziewczyny jednak szybko odpuściły widząc, że dziewczyna tylko bardziej się przez to denerwuje. Dochodził dodatkowy problem. Celest. Dawna kochanka Elijah, którą Davina narysowała mówiąc, że owe rysunki są diaboliczne.
CZYTASZ
tylko ty
Romancedobre serce to jej nieodłączna część dbanie o rodzinę i przyjaciół nie danie się swojej przeszłości Wendy Millrace idzie przez życie mówiąc, że pisanie własnej historii to najlepsze dzieło naszego życia.