Rozdział 6: Słońce i księżyc

65 5 4
                                    

Gdy obudziłam się rankiem, Bartek jeszcze spał. Leżał wtulony w moje ramię. Wyglądał tak spokojnie i błogo. Ten widok chociaż odrobinę koił gonitwę myśli, która niezmiennie toczyła się w mojej głowie. Po parunastu minutach chłopak zaczął uroczo się przeciągać.
-Dzień dobry śpiochu.- zaśmiałam się lekko i potargałam jego włosy.
-Dzień dobry Mels.- wymruczał.
-Jak się czujemy?- zapytałam.
-To chyba ja powinienem się zapytać jak ty się czujesz.- odpowiedział zaspany.
-Do dupy szczerze mówiąc.- rzekłam zgodnie z prawdą.
-Nie martw się kwiatuszku, razem sobie poradzimy.- wyszeptał mi prosto do ucha a po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
-Obiecujesz?- zapytałam.
-Obiecuję.- odpowiedział tym swoim niskim głosem.- Ale dzisiaj się nie martwimy, bo czeka nas super dzień. Mam dla ciebie kilka niespodzianek.- dodał wesoło.

Po upływie godziny oboje byliśmy już gotowi do wyjścia na nagrywki Genzie, po których Bartek miał przygotowane dla mnie jakieś aktywności. Wsiedliśmy do Tesli chłopaka i pojechaliśmy do pracy.
Na miejscu przywitały nas przytulasy i słowa wsparcia dla Bartka odnoszące się do sytuacji jego mamy. Ci ludzie byli tacy uroczy, tak bardzo się martwili.

Jeszcze zanim Genziaki zaczęli nagrywać, Hania zawołała mnie do siebie pod pretekstem pomocy jej w przygotowaniu pewnej rzeczy na odcinek, jednak ja wiedziałam, że wcale nie chodziło o to. Kiedy tylko drzwi od pokoju się za nami zamknęły, blondynka zaczęła swoje przesłuchanie.
-Skarbie wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz? Znam cię aż za dobrze i widzę jak coś cię trapi. Co się dzieje?- zapytała siadając naprzeciwko mnie na łóżku.
-Haniu, ty chyba serio jesteś wiedźmą. Ostatnio dostałam SMSa. Od Kacpra.- powiedziałam niemal niesłyszalnie.
-Tego Kacpra o którym myślę?- zapytała ze strachem w oczach. Po tamtym gwałcie Hania była osobą, która martwiła się tym najbardziej, zaraz po Bartku. Bywały momenty, że siedziała ze mną dzień i noc, żebym tylko czuła się dobrze.
-Tak.- odrzekłam jej łamiącym się głosem, a w moich oczach zaczęły pojawiać się łezki. Nie myśląc dłużej, mocno przytuliłam się do małej blondynki.
-Japierdole skarbie, dlaczego ty mi nic nie powiedziałaś? Buba, nie możesz być z tym sama, wiesz, że ja zawsze cię wesprę, prawda?- wymamrotała Hania, a ja mimo, że nie widziałam jej twarzy to czułam, że ona też zaczyna płakać.
-Wiem Haniu, dziękuję. Ale nie chciałam cię tym martwić, poza tym Bartek bardzo mnie cały czas wspiera.- odpowiedziałam.
-Właśnie, co z wami? Nie jesteście razem, ale zachowujecie się jak para. Chyba czegoś nie rozumiem.- wypaliła.
-Ja też nie rozumiem, spoko. Wydaje mi się, że Bartek już niedługo będzie gotowy na związek, widzę tą ogromną pracę którą wykonał nad swoją psychiką i bardzo, ale to bardzo mnie to cieszy. Serio, nawet nie wiesz jak mocno chciałabym znowu móc codziennie mówić mu, że go kocham i nie czuć się z tym dziwnie. Ale myślę, że to już niedługo.- rzekłam.
-Od zawsze wiedziałam, że jesteście sobie pisani. Nie ważne, jakie kłody los rzuci wam pod nogi, wy i tak skończycie razem. Jesteście moją ulubioną prawie-parą.- zaśmiała się dziewczyna.
-Haniu, dziękuję ci za wszystko, za to że mnie tak wspierasz. Kocham cię najbardziej na świecie słoneczko ty moje!- powiedziałam, po czym dałam dziewczynie przyjacielskiego buziaka w usta.
-Ja ciebie też kocham buba.- odrzekła, po czym poszłyśmy w końcu na nagrywki. Bardzo potrzebowałam tej rozmowy.

Po skończonych nagraniach musieliśmy jeszcze trochę zostać w domu G, jednak gdy tylko dostaliśmy zgodę na wyjście, Bartek od razu pociągnął mnie za sobą do drzwi. Cały czas miałam wrażenie, że jest jakiś dziwny, jakby przygnębiony i zestresowany. Kiedy siedzieliśmy w aucie chłopaka w drodze na pierwszą aktywność, zapytałam go wprost.
-Bartek, coś się stało?
-Nie, dlaczego tak myślisz?- zapytał zaciekawiony wciąż skupiając się na drodze.
-Chodzisz od rana jakiś zamyślony.- odrzekłam jakby nigdy nic.
-Wydaje ci się, wszystko jest w jak najlepszym porządku.- wyćwierkał szczęśliwie.
Przez resztę drogi między nami panowała cisza, jednak nie była ona niekomfortowa.
Naszym pierwszym przystankiem była azjatycka restauracja. Ja zamówiłam sobie ramen, a Bartek sushi. W oczekiwaniu na nasze jedzenie urządziliśmy sobie ploteczki.
-Mela, a Kacper coś jeszcze do ciebie pisał?- zapytał zaniepokojony Bartek.
-Nie, na całe szczęście dał mi spokój. Przynajmniej narazie.- odpowiedziałam.
-Jeśli jakkolwiek zbliży się do ciebie, to urwę mu łeb, przysięgam.- wymruczał chłopak.
-Spokojnie Bartuś, nic mi nie grozi.- moją próbę uspokojenia bruneta przerwała kelnerka, która właśnie podała nam zamówienie.

Po skończonym posiłku udaliśmy się  jeszcze w kilka miejsc przygotowanych przez Bartka, jednak została nam jedna aktywność. Dzień zbliżał się ku końcowi, kiedy zaczęliśmy jechać w stronę lasu. Przejechaliśmy przez niego i zaparkowaliśmy na przepięknej łące. Wysiedliśmy z auta, Bartek chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy biec. Biegliśmy, jakby świat nie istniał, liczyliśmy się tylko my. Gdy oboje się zmęczyliśmy, opadliśmy na trawę. Leżeliśmy obok siebie, oglądając słońce zachodzące za koronami drzew. Odwróciłam głowę w lewo i spojrzałam brunetowi głęboko w oczy. Nie miałam słów na opisanie tego co czułam, więc Bartek mnie wyręczył.
-Melania, pamiętasz, kiedy powiedziałem ci, że muszę najpierw pokochać i poznać siebie, aby nie skrzywdzić ciebie?- zapytał na początku.
-Pamiętam...- odpowiedziałam niepewnie.
-Dziś doszedłem do wniosku, że nie potrafię funkcjonować bez ciebie. Przepracowałem już wszystko co chciałem i jedyne, czego potrzebuję teraz do szczęścia to ty. Chcę znów codziennie z rana widzieć w twoich oczach tańczące iskierki szczęścia, kiedy zobaczysz mnie zaspanego. Chcę znów bezkarnie mówić ci, jak bardzo cię kocham. Mela, chcę, żebyś wiedziała, że tu nigdy nie chodziło o moje uczucia. Bo ja nigdy nie przestałem cię kochać. I właśnie dlatego, że cię kocham, musiałem zostawić cię samą, aby cię nie krzywdzić. Dziś znam już siebie i wiem, że jestem w stanie zapewnić ci zdrową i piękną relację. Mela, kocham cię i znów chcę ciebie w swoim życiu. Jesteś dla mnie poezją, najpiękniejszym kwiatem wśród wszystkich i moim słońcem oświetlającym mi drogę, gdy tylko zabłądzę.- wygłosił, a w moich oczach zebrały się łzy wzruszenia.
-Bartek... Nigdy nie słyszałam tak pięknych słów. Dziękuję. Ale skoro ja jestem twoim słońcem, to czy ty zostaniesz moim księżycem do kompletu, mój zepsuty do szpiku kości chłopcu?- zapytałam prześmiewczo.
-Dla ciebie mogę być zepsutym chłopcem, księżycem i czymkolwiek jeszcze zapragniesz. Ale teraz proszę, pocałuj mnie.- powiedział stanowczo.
Zrobiłam o co prosił. Jego ciepłe wargi przylegały do moich. Całowaliśmy się namiętnie, ale i z uczuciem, zupełnie, jakby to miał być ostatni raz. Jednak wcale tak nie było. To był pierwszy raz od wielu miesięcy, kiedy w końcu czułam się jak w domu.

Bo mój dom otworzył dla mnie drzwi do swojego serca.


MELA I BARTEK W KONCU RAZEM!!
tez na to czekalam kochani🥹🫶🏻

widzimy sie w następnym rozdziale, przytulam!💞

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Myself in your eyes || Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz