Po wszystkich zajęciach byłam naprawdę głodna i wyczerpana. Wracając ze stajni zerknęłam na mosiężny zegar, który wisiał w holu. Zbliżała się pora kolacji i miałam jakieś półtorej godziny na prysznic i przyszykowanie się do posiłku. Zadowolona z perspektywy rychłej kolacji i spotkania z Penelopą, ruszyłam w kierunku schodów oraz pokoi. Po drodze planowałam jeszcze, że po kolacji odwiedzę bibliotekę i pouczę się run oraz powtórzę materiał z dzisiejszych zajęć etno magii, a przy okazji zerknę na księgi, które poleciła mi Profesor Livia Blackwood. Mój kot posłusznie za mną dreptał miaucząc co jakiś czas jakby zrzędził, że przerywam mu dosłownie wszystkie drzemki. Po zajęciach jazdy konnej odkryłam, że zatonął w kopce siana i smacznie spał.
– Może w końcu powinnam nadać Ci imię co? Kot to raczej kiepski pomysł.- zerknęłam na puchatego towarzysza, który w odpowiedzi miauknął donośnie jakby się ze mną zgadzał.
W głowie ciągle gdzieś wracały mi wspomnienia z dzisiejszych zajęć przemieszane z pomysłami imion dla mojego przewodnika. Jednak co jakiś czas wkradały się myśli dotyczące profesora Malgrave'a. Zastanawiało mnie dlaczego w stosunku do mnie bywał... tak inny... Kompletnie zatopiona w myślach nie zauważyłam, że ktoś idzie przede mną. Wpadłam wprost na wysokiego mężczyznę. Zamrugałam otumaniona i zaraz do mnie dotarło, że wypadałoby przeprosić. Spojrzałam w górę i głos uwiązł mi w gardle. Vasper Malgrave. O wilku mowa... Ciemne oczy mężczyzny spoczęły na mnie z wyrazem zaskoczenia, a na twarzy pojawił się delikatny grymas. Zamurowało mnie na chwilę, nie chciałam się z nim spotkać.
– Przepraszam – wymamrotałam pośpiesznie, czując, jak rumieniec pojawia się na moich policzkach. – Nie zauważyłam pana.
Profesor uniósł brwi, a jego usta zaciśnięte w cienkiej linii zmiękły na moment, co mogło przypominać uśmiech.
– W porządku, Evans. Czasem wędrówki myśli prowadzą nas w nieoczekiwane miejsca – odpowiedział, jego głos był niski i pełen nuty tajemniczości. – Uważaj, dokąd idziesz. Korytarze tej szkoły potrafią być zdradliwe.
Przytaknęłam energicznie głową, już chciałam iść dalej gdy Profesor dotknął delikatnie mojego ramienia i popchnął w boczny korytarz. Zdziwiona pozwoliłam sobą kierować. Zatrzymaliśmy w połowie ciemnego korytarza gdzie światło ledwie docierało, a mrok zdawał się otaczać nas niczym niewidzialna kurtyna. Towarzyszył nam jedynie delikatny, ciepły blask kandelabrów i kilka starych obrazów w mosiężnych ramach.
– Jak minął ci dzień? – zapytał, z wyraźnym zainteresowaniem w głosie. Jego spojrzenie było intensywne, a ja czułam, jak serce bije mi szybciej. Zauważyłam, że gdy znaleźliśmy się bardziej na osobności jego ton głosu stał się bardziej intensywny i z nutą czegoś, czego nie potrafiłam dobrze określić. Miałam wrażenie, że ten sposób mówienia był przeznaczony tylko dla mnie, albo przynajmniej tak chciałam myśleć otumaniona dziwną ekscytacją, która we mnie się kotłowała.
– W porządku – odpowiedziałam niepewnie, czując, że jego obecność sprawia, iż atmosfera staje się coraz bardziej napięta. – Trochę zajęć, jazda konna była fantastyczna, etnomagia również... chociaż myślę, że zajęcia z run były najlepsze. A Arabella... cóż, nieustannie mi się naprzykrza, ale raczej nie próbuje mnie zaatakować. Póki co jest naprawdę w porządku profesorze.
Na chwilę zamilkł, analizując moje słowa. Jego usta lekko się uniosły w subtelnym uśmiechu, który sprawił, że poczułam się onieśmielona.
– Cieszę się, że tak szybko wybrałaś ulubione zajęcia Panno Evans.- odparł z krzywym uśmieszkiem po czym zaraz spoważniał - A jeśli chodzi o Arabelle, cieszę się, że dajesz sobie jakoś radę, ale pamiętaj żeby zgłaszać mi jeśli naruszy po raz kolejny twoją przestrzeń poprzez magię.
Przytaknęłam nieśmiało, a Profesor zbliżył się do mnie nieznacznie. Odległość między nami zmniejszyła się na tyle, że mogłam poczuć jego ciepło. Wzrok miał skupiony i przysięgam, że zerknął przez sekundę na moje usta. Przygryzłam nerwowo wargę, przecież to nic takiego. Po prostu ze mną rozmawia, muszę przestać dopisywać do tego drugie dno.
– Ale nie musi Pan się tak tym przejmować. - wzruszyłam ramionami.
– Evans. Chcę, żebyś była bezpieczna, bo należy to do moich obowiązków jako nauczyciela w tej akademii. – odpowiedział, a jego głos był niski i nieco drżący, jakby w jego słowach kryło się coś więcej niż tylko troska jednak nagle jego twarz spochmurniała, a głos stał się zimny niczym stal. - Mieliśmy kiedyś takie przypadki dręczenia, niestety jeden nie skończył się szczęśliwie...
Przełknęłam ślinę czując, że zasycha mi w gardle. Nie skończył się szczęśliwie... w jakim sensie?
– Dziękuję za troskę – odparłam, starając się ukryć, jak bardzo poruszyła mnie ta rozmowa.
Malgrave skinął głową.
– Pamiętaj, że w tej szkole nic nie jest takie, jakim się wydaje. Twoje miejsce w niej dopiero się kształtuje – stwierdził obserwując bacznie moją twarz.
– Wiem. Dziękuję, że Pan... dobrze wykonuje swoje obowiązki i za rady. - palnęłam poddenerwowana.
Profesor Malgrave uśmiechnął się szczerze rozbawiony. Oparłam się o ścianę z tyłu, a mężczyzna założył mi za ucho zbłąkany kosmyk.
– Do zobaczenia na zajęciach Lalin.
Skinęłam głową, a Profesor zniknął w głębi korytarza. Gdy odszedł już na stosowną odległość puściłam się pędem prosto do swojego pokoju z czerwonymi policzkami i zdecydowanie zakrzywionym światopoglądem.
CZYTASZ
Lalin Evans Akademia Absolutu - Dziedzictwo
FantasyJedna zwykła dziewczyna imieniem Lalin, której rodzina skrywa od lat ogromny sekret, nie tylko przed nią, ale i przed wszystkimi dookoła wypierając się swojego dziedzictwa. Jednak nie na długo. Los i tak przypieczętuje przyszłość tej rodziny i dopad...