-Poraz pierwszy - Popiół-

4 3 0
                                    

...

Płomień.

Widział iskry.. Dźwięk młota uderzającego o stal. Para wraz z charakterystycznym syknięciem wydobyła się z chłodzonego ostrza. Następnie poraz kolejny, żar rozgrzewał je do czerwoności.. Trafiał do wody. Wracał do żaru.. W ten sposób kowal hartuje swój twór, upewniając się, że będzie wystarczająco silny.

Płomień tworzy..

Ale potrzebna jest do tego dłoń. Wyszkolona w fachu dłoń, która wyszlifuje ostrze do perfekcji, sprawi że będzie tak ostre jak to tylko możliwe. Ale co się stanie.. Gdy płomień trafi w złe ręce? Wtedy płomień niszczy.

Chłopiec stał na wzgórzu przed widokiem palącej się jasnym ogniem wioski. Nie dowierzał swoim własnym oczom.. Jeszcze chwilę temu tętniła życiem. Jest noc..? Dlaczego jest tak ciemno, skoro jeszcze minuty temu było jasno. Nic z tego nie rozumiał, nie chciał rozumieć.

Płomień niszczy..

- N-Nie.. To.. To się dzieję.. Naprawdę? Nie pozwolę na to.. Nie mogę.. NIE MOGĘ NA TO POZWOLIĆ!

A jego następstwem.. Jest popiół.

...

- Synu.. Synu..! - Zaczął delikatnie otwierać oczy.. Jego wizja była rozmazana, zauważył Kobietę stojącą tuż nad nim.

- Oh.. Budzi się, budzi! Szykuj tort.. No dalej!

- Nie pośpieszaj mnie.. Jeszcze go upuszcze-

- No dalej..! - Szturchała ją łokciem, aż ciasto nie ześlizgnęło się z ozdobnego talerza na blat stołu.. Troszkę się popsuło.

- Cholera, coś ty narobiła! - Obie krzyczały do siebie pół-szeptem.

- O-Oops.. To nic wielkiego, nie zauważy różnicy! - Zaczęła pakować tort spowrotem na talerz. - No dalej.. Podłóz go, a ja go wciągnę.. Na raz, dwa.. Trzy-

- Co wy wyprawiacie..? - Shura usiadł. Spojrzał na nie, po chwili pauzy Anayo szybko wciągnęła ciasto spowrotem na  naczynie, nie wyglądało już aż tak smacznie.. Obie się wyprostowały. Nie widział ani śladu Virgo.

- SHUURA!! DZISIAJ SĄ TWOJE 12 URODZINY! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!! - Krzykneły obie razem chórkiem. Ich uśmiech był dosyć.. Niezręczny. Wkońcu dopiero co wywróciły jego tort do góry nogami.

- Dziękuję..? Nie spodziewałem się takiej niespodzianki.. - Był trochę zmieszany.. Nie tym co się tutaj stało, a snem który przeżył sekundy temu.. Kogo widział? Jaki płomień.. Czyżby to był znak..? Czyżby właśnie odkrył swój żywioł? Był podekscytowany.

- W końcu to twoje 12 urodziny.. Bardzo ważny dzień. - Jego matka popatrzyła na niego z nadzieją w oczach.

- Właśnie, w końcu masz okazję aby pokazać wszystkim że nie jesteś wcale zakałą! - Zaczęła boksować powietrze.

- To nie było miłe..-

- Przestań się bazgrać! - Złapała go pod pache i zaczęła go delikatnie dusić czochrając jego włosy.

- HEJ NO- EJ- PUŚĆ- - Zaczął wymachiwać łapami.

- Wystarczy tego Anayo.. Musi jeszcze pomyśleć życzenie. Pamiętaj aby zrobić to na głos! Mama chce usłyszeć.. - Wścibska kobieta.. Ale one już tak chyba mają. Przystawiła tort ze świeczka bliżej niego..

Hej.. Kiri. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz