Song: Sabrina Carpenter - because i like a boy
FELIX POV.
Siedziałem w fotelu obok łóżka, pochylony, zmęczony, czułem, jak moje ciało odmawiało współpracy, ale nie mogłem zostawić Hyunjina nawet na sekundę. Każda chwila bez niego była jak nadchodzący atak paniki. Patrzyłem na jego spokojną twarz, na powoli unoszącą się i opadającą klatkę piersiową, która była teraz moim jedynym dowodem, że żył, że oddychał. Obraz kabli i maszyn wokół niego przypominał mi, jak blisko był od odejścia, a ja, tak bardzo wyczerpany, próbowałem nie dać się opanować własnym emocjom. Wiedziałem, że jeśli się obudzi, muszę być dla niego silny.
Właśnie wtedy, gdy przestałem już kontrolować własne powieki, kiedy zmęczenie wygrało z adrenaliną, zobaczyłem delikatny ruch ledwie widoczny, niemal nierealny, jakby lekki podmuch poruszył jego palcami. Natychmiast się wyprostowałem, oddech przyspieszył, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Wtedy jego powieki lekko drgnęły, jakby z trudem walczył z ciężarem snu. Wpatrywałem się w niego, aż nagle jego oczy otworzyły się, niepewne, zamglone, jakby próbował zrozumieć, gdzie jest i co się dzieje.
– Hyunjin... – powiedziałem szeptem, jakbym bał się, że mój głos zniszczy tę kruchą, cudowną chwilę.
Podszedłem bliżej, niepewny, czy mnie słyszy, czy widzi, ale jego wzrok stopniowo skupiał się na mnie. Czułem, jak moje gardło się zaciska, jak łzy natychmiast napływają mi do oczu. Byłem bezbronny wobec tego wszystkiego, co teraz się we mnie działo. Mój Hyunjin, mój ukochany, mój najdroższy, patrzył na mnie, a ja po prostu nie mogłem wytrzymać tej fali emocji. Z jego ust wydobył się szept, słaby, ledwie słyszalny.
– Felix. Czy to... sen?
Zalewając się łzami, dotknąłem jego dłoni, czułem jego ciepło, czułem, że to nie jest sen, że naprawdę tutaj był, że znów widziałem te czekoladowe tęczówki, a ja mogłem go dotknąć. Nie wiedziałem, co powiedzieć, próbowałem wyrzucić z siebie wszystko, co czułem, ale jedyne, co udało mi się wydusić, to łamany, pełen ulgi i bólu szept.
– Jestem tutaj, kochanie... jestem przy tobie. – otarłem łzy z policzków, ale nie przestawały płynąć. – Kocham cię. Kocham cię bardzo, rozumiesz? Tak bardzo się o ciebie bałem. Myślałem, że cię straciłem.
On patrzył na mnie, a jego oczy błyszczały, choć wciąż wyglądały na otumanione. Był tak bardzo słaby, ale w jego spojrzeniu dostrzegłem coś, co powiedziało mi więcej, niż jakiekolwiek słowa – rozpoznał mnie. Był obecny ciałem, choć jeszcze nie w pełni duchowo. Moje serce eksplodowało z radości, kiedy jego palce ledwie wyczuwalnie zacisnęły się wokół mojej dłoni.
– Jesteś moim aniołem, Felix? – wyszeptał, jakby nie dowierzał, że naprawdę tutaj jestem.
Uśmiechnąłem się przez łzy, choć mój głos wciąż był zduszony emocjami.
– Nie jestem aniołem, Hyunjin... ale jeśli trzeba, to będę nim dla ciebie. – przycisnąłem jego dłoń do swojej twarzy, chłonąc każdą sekundę, każdy dotyk, wszystko, co mogło mi dać dowód, że naprawdę wrócił do mnie. – Kocham cię. Nie wiem czy bym przeżył bez ciebie.
Patrzył na mnie, a w jego oczach zaczynały pojawiać się krople słonej cieczy. Wiedziałem, że był jeszcze zbyt słaby, że jeszcze nie do końca rozumiał, co się działo, ale poczułem, że jego wargi ledwie zauważalnie się poruszają.
– Ja też cię... kocham... – wyszeptał, a jego słowa ścisnęły mnie za serce. Słysząc to, zaszlochałem cicho. Czułem, jak krople płyną mi po twarzy, jak nie mogę już dłużej walczyć z emocjami.
CZYTASZ
𝒗𝒊𝒍𝒍𝒂𝒈𝒆 𝒃𝒐𝒚 𝒂𝒔𝒑𝒊𝒓𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒐 𝒍𝒐𝒗𝒆 / hyunlix
Fanfiction„Lubię jesień... Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych." - Paweł Pollak „Gdyby rok schowany był w zegarze, jesień byłaby magic...