– Dobrze! – pochwalił mnie Arlie. – Teraz zwiększ płomień.
Byłam szczęśliwa, że wreszcie pojawiły się iskry, a później mały płomyk, ale nie umiałam zrobić z tym nic więcej. Próbowałam, ale nie potrafiłam.
Panowanie nad ogniem było najtrudniejszym, z czym dotychczas się mierzyłam. To się wydawało nieprawdopodobne, że umiałam zmieniać się w zwierzęta, a nie umiałam powiększać rozpalonego ognia. Wyobraziłam sobie siebie jako mitycznego smoka, który walczy o swoich bliskich. Uczucie to zawładnęło mną tak silnie, że mały płomień jaki rozpaliłam na sali treningowej, zmienił się w wielki ogień, który opanował niemal całą podłogę, a niektóre płomienie łaskotały już ściany.
Arlie podskoczył i szybko wycelował wodę w kierunku ognia, aby nie doszło do pożaru całego budynku.
– Miałem na myśli, byś zwiększyła go trochę, nie byś spaliła całe Orle Królestwo – zaśmiał się książę.
Za pomocą wody i wiatru uprzątnęliśmy spaloną ziemię.
– Poćwiczmy przemieszczenia.
Do tej pory nie przemieszczałam się świadomie, więc nie wiedziałam jak się za to zabrać. Arlie stał obok mnie, ale po chwili zniknął i pojawił się przy dzbanie wody, który znajdował się na stoliku po przeciwległej stronie sali treningowej.
Upił trochę wody.
– Chodź tu do mnie.
Spróbowałam znaleźć w sobie magię i przenieść się do niego. Wyobrażałam sobie różne sceny z nami. Wszystko co kojarzyło mi się dobrze z księciem, ale nadal stałam nieruchomo w miejscu.
Arlie widział, że próbuję się przenieść, ale mi to nie wychodzi.
Dwa uderzenia serca później znów stał obok mnie. Blisko. Bardzo blisko. Za blisko.
Był sporo wyższy ode mnie, ale to nie przeszkadzało, by jego pochylona twarz niemal dotykała mojej. Jego pierś przesuwała się przy każdym oddechu i muskała mnie. Czułam jego zapach wszędzie wokół.
Byłam pod wrażeniem, jak precyzyjnie wycelował swoje przemieszczenie. Rozbudzał i rozpalał moje zmysły, a ja traciłam rezon. Od pamiętnego razu w mojej sypialni, gdy poprosiłam go o przestrzeń, nie zbliżył się do mnie tak, jak teraz. Tak bardzo go pragnęłam, a on dobrze o tym wiedział. Torturował mnie swoją bliskością. Oddychaliśmy tym samym powietrzem. Byliśmy oboje umieszczeni w jednym, wspólnym świecie, w którym istnieliśmy tylko my.
Gdy już byłam pewna, że dojdzie do upragnionego pocałunku, Arlie zniknął. Zachwiałam się, bo jeszcze chwilę temu opierałam się o niego, a teraz zamiast niego, zionęła pusta przestrzeń. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie go nie było.
– Gdzie jesteś? – zapytałam, ale odpowiedziała mi tylko cisza.
Stałam w bezruchu kilka sekund, gdy Arlie znowu się pojawił w sali. Daleko ode mnie. Zapragnęłam znów być blisko niego. Zapragnęłam jego tak bardzo, że aż brakło mi tchu. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to sprawka przemieszczenia, bo przeniosłam się prosto do niego, stając niemal tak precyzyjnie jak on. Arlie złapał mnie, gdy się pojawiłam i uśmiechnął. Pochylił głowę.
Cieszyłam się, że wreszcie da mi upragniony pocałunek. Spojrzał mi w oczy, później zbadał wzrokiem moje usta. Dłońmi pogładził mnie po plecach i władczo złapał za szyję. Moje serce biło mocno. Słyszałam głośne bum bum.
CZYTASZ
Wolf tales: Illumination
FantasíaOstatni fae czystej krwi umarli ponad sto lat temu. Na świecie dominują cztery gatunki Zmiennokształtnych, które kiedyś walczyły ramię w ramię przeciwko fae, a dziś zaczynają walczyć miedzy sobą. Cana jest Zmiennokształtną wilczycą, córką króla Wilk...