Polecam puścić sobie do tego rozdziału "Kłamałam" Inee & Gibbs.
*
Sobota nadeszła szybciej niżelibym tego oczekiwała. Przez ostatnie kilka dni starałam się izolować od siebie przyjaciół, żeby choć trochę uporządkować bałagan w głowie. Jak można było się spodziewać, żadne z nich mi na to nie pozwoliło. Aiden codziennie przychodził sprawdzając moje samopoczucie, bo z niewiadomych przyczyn był tym zmartwiony.
Z Rosie wymieniałyśmy się wiadomościami, umawiając się na dzisiejszy wieczór, żeby i ona troszkę się wyluzowała. Wiktor natomiast dziwnym sposobem pojawiał się u mnie, żeby sprawdzić, czy wszystko gra.
Od mojego nocnego koszmaru minęły zaledwie trzy dni, a ja już odczuwałam skutki bezsenności, ponieważ bałam się zasnąć i spałam dosłownie minimum. To z kolei przekładało się na moje zmęczenie. Wiktor starał się wyciszyć moje obawy, sprawdzając wszystko dokładnie. Przystał jednak na moją prośbę, żeby nie mówić niczego narzeczonej, bo dziewczyna ma już dosyć stresów na swojej głowie, a ja nie chcę dokładać jej zmartwień związanych z moją osobą.
Nie chciałam niczego mówić również jemu, ale spodziewałam się, że Aiden jako jego najlepszy przyjaciel musiał mu pisnąć słówko o moim dziwnym wybuchu, stąd brunet dowiedział się, że coś jest ze mną nie tak. Nie chciałam się jednak na niego gniewać, bo wysyłam mu tyle sprzecznych sygnałów, że pewnie sam potrzebował porady przyjaciela, na temat tego co począć z taką wariatką, jak ja.
Nie skończyłam jeszcze swojego obrazu, nad którym kilka dni wcześniej mogłabym zarwać noc. Negatywne emocje zawsze wpływały niekorzystnie na moją wenę i nawet za zamkniętymi drzwiami czułam potrzebę, żeby dokończyć działa.
Nie umiałam jednak się do tego przemóc, więc unikałam nawet patrzenia w stronę pokoju, w którym zamierzałam zrobić swoją pracownię.
Pukanie w drzwi wyrwało mnie z letargu i przywdziewając na twarz lekki uśmiech popędziłam w ich stronę.
-Hej - przywitałam się z przyjaciółką buziakiem i wpuściłam ją do środka.
-Mam wino, laptopa i ochotę na dobry film romantyczny - przepuściłam blondynkę w drzwiach, zamykając za nią na klucz.
-Brzmi jak plan - ruszyłam za nią w stronę salonu po drodze zgarniając z kuchni kieliszki do wina.
Obie zgodnie stwierdziłyśmy, że mamy ochotę na pizzę, więc zielonooka chwyciła za telefon zamawiając dla nas, a ja wzięłam się za poszukiwanie filmu.
Po większym namyśle zdecydowałyśmy się na stary film pod tytułem Pięćdziesiąt pierwszych randek. Komedia pozytywnie wpłynęła na nasze nastroje. Obserwowałyśmy zmagania głównego bohatera o miłość, która dla niektórych wydawała się bez przyszłości, ponieważ główna bohaterka filmu cierpiała na zanik pamięci krótkotrwałej. Wzruszyłyśmy się determinacją, filmowego Henrego, która chciał zdobyć serce kobiety, ignorując koleje losu.
-Z jednej strony podziwiam jego zapał, w końcu film skończył się happy endem, ale kurde nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.
-On starał się ją rozkochać każdego dnia, to piękne - oczy blondynki błyszczały.
-Niby tak, ale pomyśl tylko, nawet gdyby zostawił ją na jakiś czas, ona nie wiedziałaby, że coś takiego miało miejsce. Mógł ją oszukiwać, kłamać, albo nawet starać się ją zwodzić, a ona i tak by mu tego nie udowodniła.
-Jesteś pesymistką Sophie, to tylko film, w zamyśle miał poprawić ci humor, a nie dopisywać do niego zbrodnie. - Rosie sprowadziła mnie na ziemię, na co prychnęłam.
CZYTASZ
(Nie) słodki przypadek
RomansaSophia zawsze rozrywkowa i towarzyska z powodów osobistych musi przenieść się w miejsce, którego nigdy nie miała nazwać domem. Pod fałszywym nazwiskiem chciała zacząć nowy rozdział w życiu, ale nie spodziewała się, że pewien brunet zniweczy jej plan...