WilliamZ początku nie mogłem w to uwierzyć. Odruchowo zamrugałem oczami, chcąc to jak najszybciej wyprzeć z mojej głowy, ale to było niemożliwe. On naprawdę tu był.
Nie widziałem go od tylu lat, a mimo to, dokładnie w tej samej chwili, w której go zobaczyłem, bez najmniejszego problemu od razu go rozpoznałem. Mąż mojej siostry, ojciec Lei, stał właśnie przed moimi drzwiami, tak jakby to była zupełnie normalna sytuacja
Tylko że obaj doskonale wiedzieliśmy, że to wcale nie było normalne. Nie w naszym przypadku.
– W końcu wróciłeś ze swojej odwiecznej delegacji? – odezwałem się, oczywiście nie oczekując odpowiedzi. – Niesłychane – zadrwiłem.
– Na to wygląda – natychmiast zbył moje słowa. – Wybacz, że tak bez zapowiedzi, ale dowiedziałem się, że w końcu wróciłeś do miasta.
Jego ton był lekceważący, a ledwie widoczny, chytry uśmiech na jego twarzy tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że wcale się nie zmienił.
– Skoro chciałeś się ze mną skontaktować, to nie musiałeś nachodzić mnie w moim własnym domu – wytknąłem mu, nawet nie starając się silić na zbędne uprzejmości. – Istnieją inne sposoby.
– Może i istnieją – przyznał jakby od niechcenia – Jednak ten wydał mi się najskuteczniejszy, bo obstawiam, że w innych okolicznościach najpewniej byś mnie zbył.
– Nie wykluczam takiej możliwości – przyznałem bez wahania. – Czego chcesz, James?
Przez chwilę zamilkł, tak jakby nagle zwątpił, że rozmowa ze mną była dobrym pomysłem. Tak właściwie, to podejrzewałam, że nawet nie chciał tu być. Od czasu kiedy go poznałem, na przestrzeni tych wszystkich lat zamieniliśmy ze sobą dosłownie parę zdań i zdecydowanie żaden z nas nie wspominał tego zbyt pozytywnie.
– Słuchaj – zaczął, powoli przeciągając ręką po twarzy – wiem, że nie mamy i nigdy nie mieliśmy zbyt dobrych relacji i uwierz, mi również to ani trochę nie jest na rękę, ale przyjechałem, bo naprawdę musimy porozmawiać.
Lekko pokręciłem głową i zmrużyłem oczy w niezrozumieniu.
– Niby o czym chcesz ze mną rozmawiać?
Zauważyłem, że przez moment się zawahał, ale ponownie spojrzał mi w oczy i odpowiedział:
– O Lauren.
Przełknąłem ślinę, uważnie mu się przyglądając. Starałem się dostrzec jakiś fałsz w jego słowach albo wyłapać coś nietypowego w jego zachowaniu, co jednoznacznie świadczyłoby o kłamstwie, ale bezskutecznie. Zdawało się, że mówił poważnie.
Miałem co do tego ogromne wątpliwości i podejrzewałem, że prędzej czy później stwierdzę, że moja decyzja była zupełnie nieprzemyślana, ale w końcu niechętnie wpuściłem go do środka.
– Obym tego nie pożałował.
Niewzruszony przekroczył próg drzwi, a następnie razem udaliśmy się do salonu. James rozejrzał się po całym pomieszczeniu, siadając na jednej z kanap, a ja zająłem miejsce naprzeciwko niego.
– A więc? – zacząłem, nie mając ochoty przebywać w jego towarzystwie dłużej niż to byłoby konieczne. – Słucham.
– Wiem o wszystkim co się wydarzyło – odparł z przekonaniem, a jego ton miał poważny wydźwięk. – Wiem, co zrobiła, a raczej co chciała zrobić, Lauren. Wiem również, że przez ostatni rok razem z Asherem jej szukaliście.
Już chciałem odpowiedzieć, że nie dowiedział się niczego nadzwyczajnie odkrywczego, ale on kontynuował.
– Wiem, że spotykała się z kimś innym – zaznaczył wydając się w zupełności pewny co do swoich słów.
CZYTASZ
Convergence - Edevane Brothers 2
Lãng mạnWilliam wraca do Londynu po rocznym kontrakcie we Włoszech i stara się wrócić do normalności, ale zniknięcie jego siostry zdecydowanie mu tego nie ułatwia. Wciąż nie jest jasne kto trzyma ich wszystkich w szachu, a tajemnice zaczynają się piętrzyć...