Rozdział 27

56 5 0
                                    

- O kurwa, ale piękny! - Krzyknęła Jagoda. 

Franek i Ola wrócili z wakacji. Zaprosili nas do siebie, aby pochwalić się zaręczynami. Przyglądaliśmy się pierścionkowi na palcu Oli. Wyglądali na bardzo szczęśliwych.

Usiadłam przy małym stole i upiłam łyka herbaty, którą wcześniej zrobił mi Franek.

Chwilę później zaczął dzwonić do mnie telefon. Zerknęłam na telefon, a na nim wyświetlił się numer Antka.

Wzięłam telefon i wyszłam na balkon.

- Halo? - Zapytałam opierając się o barierkę.

- Hej, Bianka. Co robisz? - Powiedział zaspanym głosem.

- Siedzę u Franka, a co tam?

- Pomyślałem, że poszlibyśmy dziś na jakąś imprezę. Nudzi mi się, a dawno się nie widzieliśmy.

Wyjęłam papierosa z paczki i po chwili go odpaliłam.

- Jutro idę do pracy, nie mogę. - Wyjaśniłam.

- Jebać pracę... Chodź się zabawić. - Zablekotał, a ja zaczęłam rozumieć, że jest pijany.

- Naprawdę nie mogę, wybacz, może innym razem będzie okazja. - Zaciągnęłam się papierosem.

- O kurwa! - Krzyknął nagle, tak głośno, że odsunęłam telefon od ucha. - Muszę kończyć, Bianka, pa! - Rozłączył się.

Jezus, co za dziwny telefon.

Kiedy skończyłam palić papierosa, chciałam już wrócić do środka, ale ktoś przytulił mnie od tyłu.

- Przeziębisz się. - Powiedział i pocałował mnie w policzek.

- Mogłabym to samo powiedzieć tobie. - Zaśmiałam się cicho.

- Ale ty masz niską odporność, zawsze miałaś. - Zatopił twarz w moich włosach, a mnie przeszły przyjemne dreszcze.

- Co cię dzisiaj wzięło na przytulanki? - Zapytałam, wdychając jego zapach.

- Po prostu się stęskniłem, a poza tym mam dość ich krzyków. - Odsunął się ode mnie.

- W takim razie idź do domu odpocznij.

- Ale ja chce z tobą. - Oparł się o barierkę i wyjął z kieszeni swoje papierosy.

Wyciągnął przede mną paczkę, częstując mnie.

- Dzięki, paliłam już. - Podeszłam bliżej niego. - Z tobą na odpoczynku się nie skończy. - Westchnęłam.

- Co masz na myśli? - Poruszył sugestywnie brwiami.

- Głupek. - Stwierdziłam. - Mam na myśli to, że jak do ciebie pojadę to znowu mnie upijesz.

- I co w tym złego? - Spytał, a ja wywróciłam oczami.

- To, że idę jutro do pracy.

- Ale ja chce z tobą zjarać blanta! - Powiedział z udawaną obrazą.

- To znajdź sobie innego towarzysza.

- Ale ja chce ciebie. - Dmuchnął we mnie dymem.

Pomachałam przed twarzą ręką, aby rozwiać dym. Uśmiechnęłam się do niego, widząc w jego oczach pewność siebie.

- Chciałabym spędzić z tobą trochę czasu, ale...

- W takim razie spędź go ze mną. Nie widzę problemu. - Zaśmiał się, wyrzucił papierosa i podał mi dłoń. - Chodź, zwijamy się.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now