Rozdział 9

9 2 0
                                    

Gdy zatrzymałam się na parkingu niedaleko parku, ja i Camilla wyszłyśmy z samochodu i szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę Niccolo, który siedział na ławce z pustym wyrazem twarzy. Wstał jak tylko nas zobaczył i rzucił się w ramiona siostry, kładąc głowę na jej ramieniu i przymykając oczy. Jego oddech był urywany, co można było zauważyć od razu, a po twarzy spłynęło mu kilka łez.

- Będę ojcem, Camilla... - wyszeptał słabo - Rozumiesz? - skinęła głową i potarła jego plecy - Jak to mogło się stać?.. Zabezpieczaliśmy się, Virginia brała tabletki... To jest praktycznie niemożliwe, słyszysz?..

- Czasami wypadki się zdarzają. - powiedziała spokojnie, a ten spojrzał na nią i przetarł twarz dłońmi.

- Co ja mam teraz zrobić? Sam jestem jeszcze dzieciakiem. - stwierdził i usiadł, wplątując palce we włosy.

- Słuchaj... - powiedziała - Może porozmawiaj o tym z Virginią na poważnie?

- Mam powiedzieć jej, że nie jestem gotowy na dziecko? - zapytał słabo, patrząc na swoje buty i opierając łokcie na kolanach.

- Zamierzasz zostawić ją w ciąży? - pokręcił głową, a ta usiadła obok niego. Ja natomiast przypatrywałam się całemu zdarzeniu nie wiedząc, co mam powiedzieć i zrobić. W końcu nie znałam go tak dobrze, jak Cami - Słuchaj... - położyła dłoń na jego plecach - Wielu nastolatków ma podobną sytuację... i naprawdę wielu dziecko zmieniło na lepsze, wydorośleli. Może tak samo będzie z tobą?

- Nie wiem... nie wiem, co mam robić... - spojrzał to na nią, to na mnie, i pokręcił głową - Jestem za młody na bycie ojcem... - dziewczyna znowu przytuliła go.

-----------------------

Po odwiezieniu rodzeństwa do domu, wróciłam do siebie. I jakie było moje zaskoczenie, gdy w salonie usłyszałam głos taty, który rozmawiał z mamą. Weszłam do pomieszczenia, po drodze rzucając plecak w kąt, i spojrzałam na niego, uśmiechając się szeroko. Po chwili, nasze tęczówki się spotkały, a mężczyzna wstał  przytulił mnie do siebie mocno.

- Tęskniłem za tobą, córeczko... - powiedział z uśmiechem i pogładził moje plecy, a ja zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mamę, która uśmiechała się szeroko.

- Mówiłam, że będzie mógł cię odwiedzić. - powiedziała kobieta i puściła mi oczko, a ja mocniej przytuliłam tatę.

- Na ile zostajesz? - zapytałam, siadając na kanapie obok mamy, a on zajął miejsce na fotelu.

- Kilka dni. - powiedział, wciąż się uśmiechając.

Resztę wieczoru spędziłam z tatą. Mama pojechała do pracy na noc, a my oglądaliśmy filmy i rozmawialiśmy o tym, jak mieszka mu się w Nowym Jorku. Okazało się, że sprzedał nasz dom i kupił mniejsze mieszkanie, aby zaoszczędzić trochę pieniędzy, oraz że ma teraz więcej czasu dla siebie. Cieszyłam się, że w miarę mu się polepszyło, i że nie wpadł w żadne problemy. Próbowałam go nawet namówić do tego, aby został tutaj, w Rzymie, ale nie chciał słuchać o tym pomyśle. Twierdził, że rozeszli się z mamą dlatego, żeby mogli odpocząć od siebie i dłużej się nie kłócić, a nie po to, żeby wparował z butami w nasze życie i znowu namieszał.

W momencie, w którym już położyłam się do łóżka i miałam zamiar pójść spać, dostałam wiadomość od Camilli.

Od: Cami 😍

Impreza w klubie przy stacji?

Uśmiechnęłam się na jej propozycję i szybko wystukałam wiadomość, zrywając się z łóżka i podchodząc do szafy.

Do: Cami 😍

Pół godziny.

Kilka minut później, ubrana w czerwoną, obcisłą sukienkę do połowy uda z dekoltem w kształcie V, czarne szpilki, z rozpuszczonymi włosami i makijażem, wyszłam po cichu z domu i wsiadłam do ubera, który podjechał po mnie chwilę potem.

Byłam podekscytowana tym, że będę mogła spotkać się z przyjaciółką w jednym z najbardziej luksusowych klubów w całym Rzymie. Z resztą, ostatnie wydarzenia sprawiły, że przyda mi się trochę rozrywki.

Gdy stanęłam przed klubem, spojrzałam na ogromny szyld na środku budynku w kolorze czerwono-niebieskim i uśmiechnęłam się, pisząc do Camilli wiadomość, iż dotarłam na miejsce. Weszłam do środka i od razu do moich nozdrzy dotarł zapach alkoholu, papierosów i pomieszanych perfumów wszystkich zebranych. Kilka osób spojrzało w moją stronę, ale szybko wróciło do swojej zabawy, a ja podeszłam do baru i przywitałam się z przyjaciółką, która właśnie kończyła dopijać swojego drinka.

Dziewczyna miała na sobie czarną, cekinową sukienkę za uda i tego samego koloru szpilki. Jej włosy były rozpuszczone, a twarz niepomalowana, co wcale mnie nie zdziwiło, ponieważ ona naprawdę nie potrzebowała makijażu.

- Niedługo dołączą do nas Brando i Niccolo! - przekrzyczała grającą muzykę, a ja skinęłam głową, po czym zamówiłam sobie jednego drinka i wypiłam go za jednym razem, cicho sycząc. Mężczyzna za barem zaśmiał się na ten widok i pokręcił głową, a potem napełnił moją szklankę ponownie, a ja znowu ją wyczyściłam.

Nie minęła chwila, a ja już poczułam, jak kręci mi się w głowie. I wcale mi to nie przeszkadzało. Chciałam się bawić, pić, tańczyć, korzystać z dzisiejszego wieczoru, jakby był moim ostatnim. Miałam gdzieś, czy jutro będę umierać z bólu głowy  i czy rodzice będą źli. Wszystko miałam w nosie.

Bo jestem tylko nastolatką, która nie wiedziała, jakie problemy może przynieść jej zachowanie.

Tańczyłam, piłam, bawiłam się do czasu, gdy Brando i Niccolo do nas dołączyli. Wtedy poczułam nagłą potrzebę napicia się jeszcze więcej, więc zamówiliśmy sobie po kolejnym drinku, a potem jeszcze jednym, aż zaczęłam się chwiać.

- Hej, alkoholiczko, spokojnie. - zaśmiał się loczek, podtrzymując mnie bym nie upadła. Camilla zaśmiała się głośno i pociągnęła na parkiet przypadkowego chłopaka, puszczając do mnie oczko, a Nicco spojrzał znacząco na swojego przyjaciela, łapiąc mnie pod ramię i pozwalając loczkowi iść za jego siostrą.

- Barman! - krzyknęłam, ledwo ustając na nogach.

- O nie, nie, nie, tobie już wystarczy. - powiedział i posadził mnie na krześle, wzdychając ciężko.

- Nie mów mi, ile mi wystarczy! - warknęłam zirytowana i odwróciłam się w stronę baru, stukając kilka razy w blat przed sobą i nawołując barmana, który zaczął przygotowywać mi kolejnego drinka.

Niccolo POV's

Wywróciłem oczami, gdy dopijała kolejną szklankę alkoholu, a gdy odstawiła szklankę, złapałem ją za dłoń i podniosłem, zmierzając w stronę wyjścia z klubu. Oczywiście, że nie chciała dać za wygraną. Ten pieprzony uparciuch zaczął się szarpać i krzyczeć, żebym ją zostawił, aż kilku imprezowiczów zwróciło na nas uwagę, posyłając zaniepokojone spojrzenia.

- Ej, ty! - krzyknął jeden z ochroniarzy, podchodząc do mnie - Zostaw ją w spokoju, ślepy jesteś, że nie chce z tobą iść? - westchnąłem ciężko i kolejny raz dałem jej znać, by się uspokoiła, a ta wywróciła oczami i znowu zaczęła się szarpać.

W końcu, łysy ochroniarz ubrany na czarno oderwał ją ode mnie i spojrzał na mnie gniewnie, łapiąc za bluzkę i zadając cios w twarz. Czułem, jak krew zaczyna spływać z mojego nosa, a w głowie zaczyna się cholernie kręcić.

- Hej, ty! - usłyszałem głos Veronicii, która była wyraźnie zła, bo mimo chwiejnego kroku, podeszła do mężczyzny i poklepała go po ramieniu, a gdy mężczyzna na nią spojrzał, zaczęła wrzeszczeć - Myślisz, że możesz kazać mi stać przy jakiejś cholernej ścianie i bić mojego znajomego?! Pojebało cię do reszty czy co?! Zostaw go i wracaj do swojej pracy, pilnuj tego pieprzonego klubu i swojej łysej dupy! - złapała mnie za rękę i skierowała do wyjścia.

Nie ukrywam, że mimo bólu, który czułem, wciąż chciało mi się śmiać. Zapewne powiedziała to dlatego, że jest pijana, ale zaimponowała mi swoją odwagą. Nie każda kobieta zachowałaby się w ten sposób na jej miejscu i już na pewno nie obroniła znajomego przed łysym facetem, który jednym ruchem mógłby zmieść ją z planszy.


Kochani!! Bardzo chciałabym Was prosić o to, abyście dali mi znać, co sądzicie o Wattpadowym IG, abyśmy mogli się jakoś kontaktować!! Więcej info macie na tablicy!

Tylko romans - Niccolo GovenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz