ROZDZIAŁ 23.

6 3 0
                                    


Obudziłam się w czyichś ramionach i pierwsze, co próbowałam zrobić, to zwiać. Jednak silne ręce trzymały mnie na tyle mocno, że nie udałoby mi się tego zrobić nawet, gdybym nie była tak osłabiona. Uniosłam głowę i ujrzałam surową minę bruneta.

No pięknie, znowu coś odjebałam? Może okazało się że morduję lunatykując, a ten oto gość powstrzymał mnie przed kolejną jadką?

Posadził mnie na siedzeniu pasażera i wyjechał z parkingu nie odzywając się ani słowem. Osobiście miałam kilka mocnych ripost, którymi mogłabym go obdarować, ale postanowiłam się nie wypowiadać, dopóki nie ogarnę co tu robię i dokąd jedziemy.

Urwał mi się film. I to nie dlatego, że piłam, przysięgam. Przeglądałam wszystkie przyszłe akcje i formowałam nowe grupy, filtrowałam bestialstwo od priorytetów, do mało szkodliwych i zbierałam wszelkie skargi i zażalenia dziewczyn. Do końca nie wiem, w którym momencie odleciałam, ale kiedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze mogłam stwierdzić, że było to jakieś osiemdziesiąt dwa lata temu. Sińce pod oczami sięgały brody, a pozostała część twarzy była koloru pergaminu, nawet tekstura go przypominała. Do tego wisienka na torcie, bo znowu poczułam, że krew leci mi z nosa, odwróciłam się szybko do chłopaka, który w sekundę ogarnął co się dzieje i podał mi chusteczkę.

- Nic nie mów. – Zagroziłam palcem i oparłam głowę o fotel. Byłam głodna, zmęczona i było mi cholernie zimno, ale nie mogłam odpocząć. Jeszcze nie. Przede mną sporo pracy... - Gdzie jedziemy? – Spojrzałam przelotnie na chłopaka, który gotował się ze złości.

- Do domu. – Wycedził w końcu.

- O co ci chodzi? Mam wystarczająco dużo swoich problemów, żeby jeszcze przejmować się tobą i twoimi humorkami. – Wyrecytowałam.

- Ty mną? Popatrz na siebie. – Syknął. – Wyglądasz jak siedem nieszczęść, kobieto.

- Auć. Z Twoich ust to brzmi, jak prawdziwa obelga. – Fuknęłam. – Dowiedziałeś się czegoś? – Wróciłam do poprzedniej pozycji i stwierdziłam, że zmienię temat.

- Nie będę z tobą teraz o tym rozmawiał. Jedziemy do domu, prześpisz się, a kiedy wstaniesz, wtedy zastanowię się czy cokolwiek tobie powiem. – Uniósł palec widząc, że chcę mu przerwać. - I nie, kurwa, to nie jest pytanie, więc tę rozmowę uważam za zakończoną.

- Dobrze, tato. – Przewróciłam oczami i obróciłam się do niego bokiem, niech wie, że jestem zła...




Przeciągnęłam się na łóżku i rozejrzałam dookoła. Byłam w sypialni Daniela i wszędzie panowała ciemność. Podniosłam się na rękach i sięgnęłam do lampki, żeby ją zapalić, a kiedy światło oświetliło pomieszczenie odetchnęłam z ulgą. Okna zasłaniały rolety zewnętrzne, przez co wydawało się że jest noc. Podniosłam telefon, który wskazywał 6:30 i przeczytałam wiadomości.

Kila było od dziewczyn, kilka od Ady i jedna od mamy.

Mama: Dzwoniłam, czemu nie odbierasz? Oddzwoń.

Uhg. Muszę do niej zadzwonić. Boże, czego ona ode mnie chce.

Przetarłam twarz, a kiedy wzrok powędrował na moje ciało, a raczej to w co byłam ubrana, uśmiechnęłam się szeroko. Miałam na sobie piżamę hello kitty, ale nie tę, którą nosiłam kilka lat temu, była nowa i pachniała Danielem. Podobała mi się.

Odgarnęłam kołdrę i poszłam do kuchni, w której nie zastałam Daniela. Dziwne... Odwróciłam się na dźwięk otwieranych drzwi i SŁODKI JEZU... Dante właśnie wychodził z łazienki, a ja zamiast się odwrócić, patrzyłam z szeroko rozdziawioną buzią na jego solidne przyrodzenie.

MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now