💣
Związek Hyunjina i Jeongina był słodki, uroczy i bardzo przyziemny. Wszystko było niby takie jakie powinno być, ale młodemu biznesmenowi zawsze czegoś brakowało. Było zbyt delikatnie i niewinnie jak na jego głęboko skrywany gust. Młodszy o kilka lat od niego chłopak, był niczym kwiat lilii. Trzeba było obchodzić się z nim jak z najkruchszym puszkiem. Hwang robił to od lat, ale były dni, kiedy miał tego dość. Był młodym mężczyzną, któremu daleko było do trzydziestki. Chciał się bawić, korzystać. Czasami irytowała go jedwabna, mleczna skóra, czułe i suche pocałunki. Frustrował go ład tego mieszkania, nudne beżowe kolory. Chciał nieładu w swoim mieszkaniu, chciał by chaos choć raz zawładnął jego życiem i właśnie tak poznał swoją czerwoną różyczkę, której od czasu do czasu pozwalał wtargnąć do swojego życia.
To było ponad rok temu, kiedy mając dość po kolejnej sprzeczce z chłopakiem, udał się do klubu. Kochał Yanga, a przynajmniej tak mu się wydawało, adorował zazwyczaj jego delikatność, ale czasami nie wytrzymywał tak jak po tamtej kłótni, gdy przed wyjazdem partnera na kontrakt do Japonii, źle odłożył łyżkę do szuflady i ten się oburzył, że nie szanuje jego estetyki i pracy. Hwang był tak zdenerwowany, że postanowił się zabawić, chociaż na pewno po wejściu do klubu nie myślał, że będzie bawił się aż tak. Tego wieczór wypił bardzo dużo, był sfrustrowany i ukojenia szukał w procentach. Nie lubił się kłócić z partnerem, bo zawsze musiał długo "odkupywać winy", a nie zawsze miał siłę błagać o jego przebaczenie. Jego przyjaciele podrywali kobiety i mężczyzn w zależności od preferencji, a on siedział i po prostu obserwował. Choć ręce go świerzbiły, by kogoś dotknąć mocniej, a nie ostrożnie jak delikatną porcelanę, wiedział, że nigdy nie zdradzi Jeongina, bynajmniej tak myślał w tamtym momencie.
Potem pojawił się on.
Stał przy barze, opierając się o ladę niczym sensualne dzieło Michała Anioła. W jednej dłoni trzymał elegancką szklankę z kolorowym drinkiem, a druga spoczywała na marmurowym blacie. Ubrany w prześwitującą, czarną, koronkową bluzkę i skórzane spodnie, które dopasowały się do jego zgrabnych nóg niczym druga skóra - wyglądał jak czysty grzech. Blondyn miał piękną wręcz anielską twarz. Wszystko było idealne i na swoim miejscu. Słodkie, malinowe wargi, idealnie prosty nos, ostra szczęka i te ponętne, przeszywające oczy, które w trakcie rozmowy z barmanem spotkały się z tymi Hyunjina. Młody bogacz miał wrażenie, że świat się zatrzymał. Nieznajomy uśmiechnął się nikle, zatrzymując się przy nim na chwilę, lecz zapytany o coś przez mężczyznę za ladą odwrócił wzrok.
Pół wieczoru Hwang myślał tylko o tajemniczym blondynie, analizował każdy jego ruch, każdy jego gest, wypatrywał go wzrokiem, gdy tylko zgubił go w tłumie. Nagle jego róża, którą podziwiał przez tak długo znikła. Kiedy przez kilka minut nie mógł go namierzyć, wstał tłumacząc znajomym, iż idzie chwilę potańczyć. Tak naprawdę stał wmieszany w tłum, lekko ruszając się w miejscu w rytm muzyki, szukając przy tym orzechowych oczu, które w tak krótką chwilę stały się dla niego jak narkotyk.
YOU ARE READING
𝕸𝖞 𝖑𝖎𝖙𝖙𝖑𝖊 𝖗𝖔𝖘𝖊 | hyunlix | oneshot
FanfictionPod maską idealnego związku, w krzaku białej lilii, rozkwitła róża. Spotkali się przypadkiem, w mroku klubu, w wirze spojrzeń, które mówiły więcej niż słowa. Róża była zadziorna, niepokojąco piękna, pociągająca jak zakazany owoc. Lilia - czysta, bez...