✨Czy będzie jak dawniej?✨

23 0 0
                                    

Hania:

Zadzwoniłam na policję że moja matka doprowadziła do stanu zagrażającego życiu. Policjanci przyjechali po 10 minutach. Zanim  zabrali moją mamę, powiedziała mi jaki wstyd przynoszę rodzinie i jaką porażką jestem. Pomimo zaleceń lekarza że powinnam zostać w łóżku postanowiłam że pójdę zobaczyć czy operacja Julki się już skończyła. Gdy wyszłam z sali pani pielęgniarka powiedziała że mam wracać do łóżka. Wytłumaczyłam całą sytuację i pozwoliła mi iść na 10 minut pod blok operacyjny. Gdy już tam doszłam widziałam że Kasia siedzi pod ścianą z podkulonymi kolanami i przyciśniętą do nich głową. Nigdy nie widziałam Kasi w takim stanie. To był okropny widok. Nie mogłam patrzeć jak się załamuję więc podeszłam do niej i zapytałam:
H- Kasia? Co się stało? Operacja nadal trwa?
K- Dalej trwa... Już od 3 godzin... To moja wina... Nie powinnam do tego dopuścić. Słyszałam jak kupuje te leki w aptece bo musiałam iść kupić lekarstwa dla Milenki... Jeszcze te listy i ten widok Juli w łazience. To było okropne...
Powiedziała Kasia przez łzy. Nie patrzyła na mnie. Nie wiedziałam jak mam jej pomóc. Szanse dla Julki były niewielkie ale zawsze były. Powiedziałam Kasi że zadzwoniłam po policję na moją matkę za narażenie życia. Kasia cały czas płakała. Wiedziałam że to musiała być najgorsza trauma jaką można sobie wyobrazić. Jeszcze Kasia musi opiekować się młodszą siostrą bo nie ma rodziców. Przytuliłam Kasię i powiedziałam jej że nie możemy tracić nadziei i Julka na pewno dla nas walczy. To zbytnio nie pomogło ale przynajmniej się na mnie popatrzyła. Gdy to zrobiła powiedziała mi:
K- Hania obiecaj mi coś, okej?
H- Jasne
K- Obiecaj mi że mnie nie zostawisz. Ja sobię już nie radzę. Straciłam już za dużo bliskich mi osób...
Spojrzałam na Kasię ze łzami w oczach. Przytuliłam przyjaciółkę i powiedziałam jej że jej nie zostawię i Julia też tego nie zrobi. Czasami zapominam co Kasia przeszła w życiu a i tak zawsze jest uśmiechnięta rozsądna i zawsze każdemu pomoże. Podziwiam ją za to. Poprosiłam pielęgniarkę żebym mogła tu zostać. Pani powiedziała że zapyta lekarza czy nie ma żadnych przeciwwskazań. Pomogłam Kasi wstać i usiadłyśmy na krzesła. Po chwili przyszła pielęgniarka i powiedziała że lekarz się zgodził. Podziękowałam jej i zostałam z Kasią do końca operacji. Zabiegł trwał 7 i pół godziny. Gdy tylko lekarka wyszła z sali wstałyśmy i zapytałyśmy co z Julią. Pani powiedziała że jest w śpiączce. Jeśli nie wybudzi się za trzy dni to niestety ale już nigdy się nie wybudzi. Kasia spojrzała na mnie ja na Kasię. Zapytałam:
H- Niech pani będzie z nami szczera. Jakie są szanse na to że Julia wyjdzie ze śpiączki.
Pani doktor: Niewielkie a prawie niemożliwe... Przykro mi.
Po tych słowach lekarka weszła spowrotem na salę. Stałam jak zamurowana. Kasia znowu usiadła na podłodzę i zaczęła płakać. Ja też płakałam. Podeszłam do Kasi. Powiedziała tylko:
K- To wszystko moja wina... Przepraszam.
H- Kasia to nie jest twoja wina! Nie mogłaś nic z tym zrobić! Nie możemy tracić nadziei! Julka by nie traciła...
K- Hania mogłam zrobić dużo! Nie zrobiłam nic! Kompletnie nic! Może szanse były by większe gdybym od razu do niej poszła! Wiedziałam że kupiła leki nasenne.
H- Ale właśnie zrobiłaś! Poszłaś do niej i dzięki tobie jest szansa że Julia się wybudzi! Ja na przykład raczej bym do niej nie poszła. Uratowałaś ją Kasia zrozum to.
Kasia się już nie odzywała tylko cicho płakała. Siedziałyśmy tak 10 minut ale w końcu zaproponowałam żeby odwiedzić Julię. Zgodziła się ale cały czas milczała. Weszłyśmy do sali w której leżała. Była bardzo blada i była podłączona do wielu kroplówek i maszyn. Usiadłam na krześle a Kasia przez chwilę stała w drzwiach. Gdy w końcu weszła, usiadła na lóżku i złapała Julkę za rękę.
K- Nie wiem Julia czy nas słyszysz ale bardzo się o ciebie martwimy. Przepraszam że nie przyszłam wcześniej, że cię nie powstrzymałam. Widziałam cię jak kupujesz te leki. Lekarka mówiła że jak nie obudzisz się za trzy dni to już nigdy się nie wybudzisz. Dlatego prosimy cię Julka walcz dla nas. Musisz się obudzić słyszysz?! Nie możesz nam tego zrobić błagam...
Widziałam jak łzy spływają Kasi po policzkach. Było mi jej żal. Jak Julia się nie wybudzi Kasia się załamie. Nie dopuszczałam takich scenariuszy do siebie. Wiedziałam że ona się nie podda, że nas słyszy i za jakiś czas będziemy szły we trójkę do szkoły. Niestety przyszedł lekarz do sali i powiedział że już koniec odwiedzin. Jak wróciłam na salę zadzwoniłam do siostry Kasi żeby opowiedzieć jej wszystko w dużym skrócie. Na koniec naszej rozmowy poprosiłam Milenkę by pilnowała Kasię i się nią trochę zaopiekowała bo jest w bardzo złym stanie psychicznym. Obiecała że zrobi wszystko aby Kasię podnieść na duchu. Podziękowałam jej i się rozłączyłam. Jutro dostanę wypis ze szpitala i będę mogła wspierać przyjaciółkę. Poprzeglądłam jeszcze tik toka i Instagrama aż naglę dostałam wiadomość od Mileny że Kasia mówi że nic jej nie jest ale chcę zostać sama. Wiedziałam że Kasia nigdy się nie sam0ok4lecza7a ale teraz to było co innego. Była w okropnym stanie psychicznym. Poprosiłam o wypis na żądanie. Nic mi nie było więc uznałam że nie ma sensu dalej tkwić w szpitalu. Zadzwoniłam do Kasi że dostałam wypis i czy mogę u niej przenocować bo nie mam kluczy a moja mama jest w areszcie, a tata przyjerzdża jutro. Zgodziła się więc ze szpitala poszłam od razu do jej domu. Otworzyła mi Milenka i zaprowadziła do pokoju Kasi. Zapukałam, a Kasia nie odpowiedziała nacisnęłam klamkę i na szczęście miała otwarty pokój. Gdy  weszłam zobaczyłam ją siędzącą w kącie pokoju. Podeszłam do niej i ją przytuliłam i po chwili dołączyła się także Milenka. Chwilę tak siedziałyśmy aż zadzwonił do mnie telefon. Odsunęłam się od dziewczyn i odebrałam.
Rozmowa przez telefon:
H- Halo?
M- Hania słyszeliśmy o wypadku Juli. Co z nią?
H- Nie jest dobrze. A właściwie to jest okropnie. Julka jest w śpiączce. Jak nie obudzi się za trzy dni to koniec...
M- Jak to koniec?! Jakie trzy dni?! O czym ty mówisz Hania?!
H- Julia wzięła całe pudełko leków uspokajających. Kasia do niej przyszła i zobaczyła że ma otwarte drzwi. Gdy już weszła do jej domu na jej biurku były listy pożegnalne dla nas. Kasia przeszukała cały dom. Julia leżała w łazience. Kasia zadzwoniła po pogotowie i gdy sprawdziła czy oddycha nic nie wyczuła i przeprowadziła resuscytację. Jak przyjechali ratownicy zmienili ją i dalej prowadzili akcję ratunkową. Po kilkudziesięciu minutach Julia zaczęła oddychać i zabrali ją szybko do szpitala. Julia od razu ruszyła na blok operacyjny. Cały zabieg trwał 7 i pół godziny. Lekarka powiedziała nam że prawie niemiżliwe jest żeby Julka się obudziła. Dali jej max trzy dni a jak się nie obudzi to już koniec...
Mati się że mną pożegnał i wtedy się rozłączył. Napisałam na dzienniku do pani Satis jaka wydarzyła się sytuacja i że jutro nie przyjdziemy z Kasią do szkoły. Nauczycielka zrozumiała i napisała że bardzo jej przykro że coś takiego musiało nas (a zwłaszcza Kasię) spotkać. Widziałam że moja przyjaciółka jest zmęczona więc postanowiłyśmy się położyć spać bo było bardzo późno. Następnego dnia przyszłam do szkoły tylko po to żeby dać chłopakom listy od Juli. Wróciłam do Kasi i powiedziałam jej że zostanę u niej dopóki nie dowiemy się co dalej z Julką. Resztę dnia spędziłyśmy w domu.

__________________________________

Hejka ❤️ mam nadzieję że nie za bardzo odleciałam z fabułą i że wam się to podoba <3
Pa pa ❤️ 🫶 ❤️ 🫶 ❤️

Waksy:Tragedia szkolnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz