Rozdział 9. Pan przystojniaczek

21 7 6
                                    

Sam
Po tym jak Nicolas zatrzymał Bena zabrał nas do domów. Jak się dowiedziałem Kate zadzwoniła do niego po tym jak zobaczyła co się dzieje. Kiedy odwiózł dziewczyny pojechał zemną do mojego domu. A w środku czekała Rosie z nie zadowoloną miną.
- Sam jesteś nie odpowiedzialnym szczeniakiem!Doskonale wiesz, że nie możesz chodzić na imprezy! A co gdybyś nagle zemdlał?! I doceniam to, że odegrałeś rolę księcia z bajki dla Summer ale musisz nauczyć się odmawiać! - Krzyknęła wściekła Rosie. Wiedziałem, że za godzinę przyjdzie do mnie z płaczem i przeprosi za wszystko co powiedziała. Tak było zawsze, więc przewróciłem oczami i powiedziałem jej:
- Rosie nie widzę problemu w chodzeniu na imprezy. Doskonale wiesz, że nigdy nie doprowadziłbym się do tego stanu w jakim kończyłem w liceum. Nie zemdlałbym! Wszytko jest dobrze! Dochodzę do siebie i mogę funkcjonować jak normalny człowiek! Rosie ja jestem już prawie zdrowy! Nie będę już nigdy, więcej kaleką! I dziękuję za twoją troskę ale nie potrzebuje jej! Doktor sam ci powiedział, że za niedługo będzie już tak jakbym nigdy nie zachorował chemioterapia i leki działają!
- Lekarze gówno wiedzą! To oni powiedzieli to samo twojej mamie i co leży teraz w grobie! Chcesz do niej dołączyć?! Proszę bardzo! - Powiedziała nie kontrolowanym gniewem. W moich oczach pojawiły się łzy. Nie miała prawa wspominać o mamie. Sama doskonale wiedziała, że ten temat był dla mnie okropnie ciężki. Po chwili zdała sobie sprawę z tego co powiedziała - Sam ja... przepraszam.
Pobiegłem po schodach na górę do swojego pokoju a jedne co usłyszałem za sobą to :
- Nie biegaj!
Przewróciłem oczami i wszedłem do swojego pokoju. Ku... muszę się uspokoić. Sam oddychaj. Oddychaj! Oddychaj! Próbowałem nabrać trochę powietrza ale nic z tego. Walnąłem pięścią w ścianę. Odrazu syknąłem z bólu. Sam ogarnij się!
                                            *****
Kiedy doszedłem już do siebie napisałem do Sun.
Ja: Na pewno nic ci nie jest martwię się?
Sun: Tak na pewno dziękuję ci. Dostałeś wielki ochrzan?
Ja: Wolałbym o tym nie rozmawiać.
Sun: Rozumiem ja właśnie słucham krzyków Kate i cioci Sophii z salonu.
Ja: Przepraszam, że nazwałem cię swoją dziewczyną.
Pisząc słowo ,, swoją dziewczyną" wyszczerzyłem się.
Sun: Nic nie szkodzi :). Chyba spróbuję się położyć. Dobranoc!
Ja: Dobranoc Sun
Kiedy spojrzałem, że napisałem do niej Sun wybałuszyłem oczy. Tak może i zapisałem ją jako Sun ale nie mówiłem tak o niej już w jej towarzystwie wiedziałem, że nie lubi gdy tak o niej mówiłem. Ale ona odegrała się i napisała:
Sun: Dobranoc panie przystojniaczku ;)
Wybuchła śmiechem. Pan przystojniaczek? Uśmiechnąłem się. Chyba się... nie znam ją za krótko. Ale zasnąłem z idiotycznym uśmieszkiem na twarzy.

Nasze lato. Spin-Off to było nasze lato ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz