W mrocznych, złowieszczo oświetlonych jaskiniach mieszkały przedziwne, podobne do wilków istoty.
Nie były one bowiem, tylko wilkami...
Wyglądem przypominały nas, ludzi. Jednak nie zachowywały się jak cywilizowany wilk lub człowiek.
Miały wyczulone dwa zmysły, dzięki którym mogły znaleźć swoją ofiarę.
A zmysłami tymi są zapach i słuch.
Łatwo kogoś znaleźć, słysząc go i znając jego zapach.
Tak było z ich pierwszą ofiarą, odważnym i lekko upartym księciem Mateuszem.
Książę ten wyruszył w ciemną noc na swoją ostatnią w życiu podróż.
Gdy tylko ujrzał coś, lub kogoś, kto był podobny do człowieka i wilka, z przerażenia strzelił w tą istotę z procy.
Gdy Mateusz zorientował się, co zrobił, podszedł niepewnie do wilkusa, którego prawie zabił.
Jednak był to Król Wilkusów.
Wbił w książęcy brzuch swój pazur, ostry jak sztylet.
Książę z trudem dotarł do zamku.
Na następny dzień przybyli do zamku najróżniejsi doktorzy i weterynarze. Lecz żaden z nich nie potrafił wyleczyć królewskiego syna.
Wkrótce pojawił się chiński uczony, Doktor Paj-Chi-Wo.
Wyleczył Mateusza i powiedział:
- Zabiłeś króla Wilkusów. A Wilkusy mszczą się okropnie. Daję Ci więc Czapkę Bogdychanów, dzięki której będziesz mógł przemienić się w jaką zechcesz istotę.
Gdy chłopiec wziął w ręce czapkę, delikatnie ją obejrzał, by jej nie zniszczyć.Gdy Królestwo zaatakowały Wilkusy z Wiktorią na czele, zabiły tysiące ludzi. W tym króla i królową.
Zrozpaczony książę dostrzegł wtedy, że z jego magicznej czapki zniknął guzik.
Jednak założył czapkę.
- Chcę być ptakiem - wypowiedział cicho magiczne słowa i po chwili stał się latającym ssakiem.
Niestety, został schwytany przez Łowcę i skończył na straganie.
Miał szczęście, ponieważ przechodził wtedy profesor Ambroży Kleks.
- Witam. Cóż to za wspaniały okaz? - zapytał, patrząc na księcia zaklętego w ptaka.
Sprzedawca spojrzał na ptaka.
- Nie mam pojęcia. Dostałem go od jakiegoś dziwaka, który powiedział mi że to książę - powiedział, na końcu prawie wybuchając śmiechem.
Mateuszowi było przykro, ponieważ każdy uważał go za normalnego ptaka.
- Owszeeem, jestem księciem - zaświergotał, jednocześnie wzbudzając zaskoczenie i u profesora i u sprzedawcy.
- Wezmę go - odezwał się profesor Kleks.
Zapłacił i wziął swojego nowego, ptasiego przyjaciela na ramię.
- Nie będziesz już więziony. Nie ma takiej mowy - powiedział do ptaka a ten zaświergotał przyjaźnie.
- Gdzie mnie pan zabiera? - zapytał.
- Jaki pan? Ja jestem uczony profesor Ambroży Kleks, uczę w niezwykłej i magicznej szkole, Akademii. Zabiorę cię tam. Przyda mi się dodatkowa pomoc - powiedział.
- Ale widzi profesor, jestem ptakiem. Nie mam już rąk - zaświergotał zasmucony książę.
- Mam sposób, sam zobaczysz - powiedział Kleks tajemniczym głosem
CZYTASZ
AKADEMIA PANA KLEKSA
FantasyW dniu swoich dwunastych urodzin Ada Niezgódka dowiaduje się, że została zaproszona do niezwykłej i magicznej szkoły, którą prowadzi tajemniczy brat jej taty, Aleksa Niezgódki.