Na początku był chaos – bezkształtny i pusty. W tym wirującym bezładzie, w pewnym momencie pojawił się Wiśnia – człowiek o niezwykłej sile i determinacji, a przy tym z ogromnym dystansem do wszystkiego wokół. Patrzył na tę mroczną, nieuporządkowaną przestrzeń i wzruszył ramionami. Na początku miał wywalone, ale w końcu uznał, że jednak coś z tym zrobi, bo wszystko zaczynało go powoli irytować.
Wiśnia, zniecierpliwiony nadmiarem światła, wziął słońce na celownik. „Za jasno tu,” pomyślał, i bez wahania spuścił słońcu solidny wpierdol. Słońce przeturlało się po nieboskłonie i na długie godziny zgasło. Tak oto narodziła się noc – czas, kiedy Wiśnia mógł wreszcie spokojnie odpocząć.
Następnego dnia, po długiej i wygodnej drzemce, Wiśnia stwierdził, że ciągła praca to nie dla niego. Zdecydował, że co najmniej dwa dni w tygodniu poświęci na to, co wychodziło mu najlepiej – leżenie i nicnierobienie. Tak powstał weekend – czas odpoczynku, kiedy ludzie mogli iść w jego ślady i ładować swoje wewnętrzne baterie.
Ale świat to nie tylko dzień i noc, ani praca i odpoczynek. Wiśnia postanowił, że czasem zrobi trochę zamieszania, by było ciekawiej. Stworzył pory roku, każdą odpowiadającą jego zmiennym nastrojom. Kiedy czuł nostalgię, drzewom nadawał złote i czerwone kolory jesieni. Gdy zapadał w głęboki sen, ziemię pokrywał śniegiem i ciszą zimy. Wiosną, gdy miał więcej energii, kazał roślinom rozkwitać. Latem, w radosnych momentach, pozwalał słońcu wrócić i rozświetlać świat jego ciepłem.
CZYTASZ
Mity i legendy wrocławskie
RandomMity wrocławskie pisane przez przez świętego Miszke, natchnionego przez miske na ziemi po zgonie