Rozdział 13. Tobijas 2

21 7 37
                                    

Summer
Sam właśnie przepuścił mnie w drzwiach kociej kawiarni. Kiedy weszłam do środka otulił mnie zapach kawy i zielonej herbaty. Wnętrze było urządzone dość przytulnie. Niektóre ściany były ceglane a inne pomalowane na ładny brązowy kolor. W środku było mnóstwo soczysto zielonych roślin. Meble to beżowe kanapy i pufy oraz małe stoliczki kawowe. I oczywiście było tam mnóstwo kotów. Czy było to miejsce idealne dla mnie? Tak tylko dajcie mi tu książkę! Usiadłam na jednej z kanap a Sam na pufie na przeciwko mnie. Po chwili podszedł do mnie jeden z kotków. Był to malutki słodki rudy kotek. Wyglądał jak Tobijas o którym opowiadała mi mama. Dla pewności wyciągnęłam zdjęcie Tobijasa z kieszonki mojego małego plecaczka. Identyko! Uśmiechnęłam się i przytuliłam do siebie kota. Wtedy usłyszałam pstryk aparatu. Sam zrobił nam zdjęcie.
- Ej uprzedziłbyś mnie rozczesałabym włosy czy coś. - Powiedziałam kiedy chłopak chował telefon do kieszeni.
- Właśnie o to chodziło. Zdjęcia z ukrycia wychodzą najlepiej. Nie uśmiechasz się wtedy sztucznie a wręcz przeciwnie prezentujesz swój piękny szczery uśmiech Sun. - Odpowiedział wyjął telefon z kieszeni i pokazał mi zdjęcie. Faktycznie wyszło tak naturalnie.
                                             *****
Ja dalej głaskałam Tobijasa 2 a Sam opowiadał mi o Siatkówce w którą wcześniej grał. Wtedy kelnerka podeszła do nas z naszym zamówieniem. Postawiła przede mną moje latte a przed Samem Malinową chmurkę i ten sam napój podała mu jeszcze małą karteczkę uśmiechając się. Chyba z swoim numerem. Kiedy to zrobiła wbiłam w nią spojrzenie ostre jak brzytwa. Ta szybko uciekła z mojego pola widzenia. Nie nie byłam zazdrosna czemu miałbym być Sam to tylko mój przyjaciel może umawiać się z kim chcę nawet z tą wiedźmą z zdecydowanie pofarbowanymi włosami i odrostami oraz dziwnym nosem. Sam spojrzał na mnie i powiedział:
- Dziwi mnie to, że nie wzięłaś żadnego deseru. Co się stało z Sun?
- Przez nasze sobotnie oglądanie filmów mój brzuch już podziękuję.
- Nie przytyłaś.
- Przytyłam.
- Nie, ale jeżeli nawet uznajmy, że tak bo ty tak twierdzisz to co z tego? Nie przejmuj się wyglądem Sun mówiłem ci już, że jesteś jedną z piękniejszych a nawet najpiękniejszych dziewczyn jakie widziałem chociaż w
sumie ci tego nie powiedziałem. Paplam bez zastanowienia!
Zaśmiałam się a na moich policzkach pojawił się mały rumieniec.
- Tak czy siak powiem ci to raz Sun i masz to zapamiętać. Jesteś śliczną i wartościową dziewczyną. Bijesz na głowy te wszystkie puste laski chodzące po tej planecie. I pamiętaj o tym bo masz się czuć pięknie bo taka jesteś. I nie głodź się za żadne skarby błagam. Sun jesteś idealna taka jaka jesteś.
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Dziękuję.
- Nie ma za co a teraz chwytaj łyżeczkę i jedz zemną bo wiem, że chcesz zanim się rozmyślę. - Powiedział uśmiechając się i podał mi łyżeczkę. Miał rację nigdy nie umiała oprzeć się malinowej chmurce. Jedliśmy, więc razem ciasto śmiejąc się z Tobijasa który przez przypadek zrobił fikołka do tyłu i tak się przestraszył. Wiedziałam jak zabawny mógłby być to widok dla gości w kawiarni. Dwójka nie dojrzałych dorosłych w kramie i malinach śmiejących się z kota. Tak czy siak był to udany wypad.

Nasze lato. Spin-Off to było nasze lato ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz