Dach najwyższego budynku w mieście, rozlana benzyna w okół, zapałki wraz z zapalniczką w moje dłoni. Wszystko przygotowane. Rozejrzałam się w okół, był już wieczór, co wywnioskowałam po ciemnym, granatowym niebie. Słyszałam zdeterminowane krzyki oraz wołania z dolnej części budynku. Nie przejmowałam się nimi, to tylko nic nie znaczące persony nie warte mojego czasu, czasu którego zaraz dobiegnie koniec. Sięgnęłam po opakowanie leków do kieszeni, na raz połknełam mniej niż połowę opakowania, musiałam mieć pewność że plan się powiedzie. Rzuciłam opakowanie na ziemię, nie przejmując się gdzie spadnie, już mi nie będzie potrzebne. Podeszłam do granicy budynku po czym spojrzałam w dół, ujrzałam kilkadziesiąt ludzi, jednych zmartwionych, drugich zdenerowawnych, lecz każdy chciał mnie z tam tąd ściągnąć. Drzwi na dach były zabezpieczone, więc miałam pewność że nikt mi nie przeszkodzi. Wyciągnęłam z kieszeni zapałki wraz z zapalniczką, z szyderczym uśmiechem spojrzałam w dół budynku, te wszystkie przerażone twarze przyprawiły mnie o przypływ czystej satysfakcji. No cóż, trzeba przejść do dania głównego. Zanim do niego przeszłam, odpaliłam papierosa mocno się nim zaciągając. To był pierwszy papieros w moim życiu, jak i ostatni. Postanowiłam się jeszcze po przyglądać temu całemu chaosowi na dole. Do moich uszu do biegały słowa typu " zejdź proszę", "Masz dla kogo żyć", "poradzimy sobie z tym razem". Poza mdłościami, te słowa na wywarły na mnie wrażenia. Już miałam wszystko gotowe i nie miałam zamiaru rezygnować. Zgasiłam papierosa po czym odpaliłam zapalniczkę przykładając do niej zapałkę. Spojrzałam w dół po raz ostatni, przerażenie w ich oczach było cudowne. Bez oglądania się za siebie, rzuciłam zapałkę przez ramię. Płomienie imponujacego ognia zabłysły. Z psychopatycznym śmiechem rozciągnełam ramiona wciąż stojąc na krawędzi dachu. Czułam jak płomienie są coraz bliżej, już były przy moich kostkach. Zrobiłam mały krok w tył lecąc do tyłu wprost w obcięcia ognia. Skoro miłość mojego życia nie chce ze mną go spędzić, wolę spłonąć niż żyć ze świadomością, że ktoś inny zdobędzie jej serce tak, jak ona zdobyła moje. Z uśmiechem na ustach odejdę w zaświaty, może i nie będę aniołem stróżem, ale jako zjawa będą ją chronić przed tym, do czego ona mnie doprowadziła.
CZYTASZ
Śmiertelne Obięcia Miłości
Short StoryKrótka opowieść napisana z braku zajęcia. Miłego czytania <3