— nie! Nie będzie tak! — krzyknął w moją stronę ojczym, a ja jak zwykle udawałam opanowaną choć w środku pękałam na kawałki. — nie będziesz się tak zwracała do własnej matki! Jeszcze jedno słowo, a wy nosisz się z tego domu!
Spojrzałam na matkę, aby zobaczyć jej reakcję. Wydawała się nie za bardzo przejęta słowami wypowiedzianymi przez swojego partnera, może dlatego, że nie był to pierwszy raz kiedy tak powiedział. Odwróciłam się od nich i poszłam w stronę schodów na górę i czułam jak moje oczy robią się wilgotne.
Weszłam do swojego pokoju i zalana łzami zaczęłam pakować wszystkie moje ubrania i rzeczy do walizki. Nie chciałam tu dłużej być. Chciałam się od dawna stąd wynieść przez partnera mojej mamy.
Moi rodzice się rozwiedli kiedy miałam trzy lata. Nie dogadywali się i ciągle się kłócili przez co zerwali dla dobra wszystkich. Mieszkaliśmy wtedy w Hiszpanii, a mój tata po zerwaniu przeniósł się do Argentyny i po jakimś czasie został trenerem reprezentacji Argentyny.
W trakcie kiedy się pakowałam, usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają. Spojrzałam w tamtą stronę i zauważyłam swojego młodszego brata Ferrana.
Osiemnastolatek usiadł na moim łóżku i patrzył na mnie w ciszy. Nie wiedział o co chodzi więc zmarszczył brwi pytająco, a ja westchnęłam i wróciłam do pakowania walizki.
— znowu się pokłóciłaś z ojcem? — spytał Ferran.
— skąd wiedziałeś? — spytałam unosząc jedną brew.
— słyszałem was i mogłem się domyślić o co chodzi. — westchnął i wygodniej usadowił się na łóżku. — słuchaj, Evelyn... Nie bierz tego do siebie, mówił to pod wpływem emocji.
— Ferran, nie broń go. To nie jest pierwszy raz kiedy tak do mnie powiedział.
— Evelyn, znam go. Uwierz mi, że wcale nie chce abyś się przeprowadzała. — mówił patrząc na mnie.
— Fer, czy mówienie do mnie szmata i to, że jestem jego największym problemem i po chuj ja tu jestem też jest pod wpływem emocji? — podniosłam się i skierowałam do toaletki, aby spakować kosmetyki. — bo mi się wydaje, że wcale tak nie jest. Matka nawet mnie nie broni i ma w to wyjebane.
— Evelyn, nie mów tak. — spojrzał na mnie smutnym wzrokiem. — nie chce abyś się przeprowadzała.
— Torres wiesz, że tak będzie najlepiej dla mnie i będzie w tym domu mniej kłótni. — spojrzałam na chłopaka.
Chlopak jedynie westchnął a ja kontynuowałam pakowanie kosmetyków. Po zakończeniu tego wzięłam telefon do reki i wybrałam numer do biologicznego ojca. Po kilku sygnałach odebrał.
— halo? — usłyszałam głos mężczyzny.
— cześć, tato. Przeszkadzam ci? — spytałam Lionela.
— tak trochę, prowadzę teraz trening. Coś się stało? — zapytał lekko zaniepokojony.
— mogłabym przylecieć do ciebie na jakiś czas? — pytałam trzymając telefon przy uchu.
— oczywiście, coś się stało, że chcesz przylecieć?
— tak jakby. Opowiem ci wszystko jak już będę, okej?
— oczywiście, załatwie ci samolot, żebyś już mogła przylecieć.
— dziękuję, tato. Do zobaczenia.
— do zobaczenia, kochanie. Napisze ci jeszcze co i jak z tym samolotem. — po tych słowach mężczyzna się rozłączył a ja odrzuciłam telefon na szafkę.
CZYTASZ
All I want is you. || Alejandro Garnacho
RomanceEvelyn Scaloni to córka trenera reprezentacji Argentyny. Pewnego dnia przylatuje do Argentyny, a konkretniej do swojego ojca i wszystko się zmienia...